Węgrzy jeszcze przed wyjazdem do Sofii byli niemal pewni awansu na przyszłoroczny turniej. Potrzebowali jeszcze tylko punktu, aby osiągnąć swój cel. Gol samobójczy Alexa Petkova w 97. minucie (strzelony głową, gdy próbował wybić piłkę), dał im wyrównanie w ostatniej chwili i Madziarzy po raz trzeci z rzędu wezmą udział w mistrzostwach Europy.
Wcześniej Węgry otworzyły wynik w 10. minucie dzięki bramce Martina Adama, ale Bułgarzy, którzy znaleźli się na dnie tabeli i zostali już wyeliminowani z walki o awans, zdołali wyrównać za sprawą Spasa Deleva (24. min). Co więcej, w końcówce wyszli na prowadzenie po golu Kirila Despodova (79. min, rzut karny). Dopiero pech Petkova dał im wymarzony punkt.
Każda z drużyn kończyła mecz w dziesięcioosobowym składzie: najpierw wyrzucony z boiska został Bułgar Valentin Anton (36.), a następnie Węgier Milos Kerkez (54.). Niefortunna bramka Petkova nie oznacza, że rozegrał zły mecz. Zawodnik z Ekstraklasy był jednym z najwyżej ocenionych piłkarzy po bułgarskiej stronie.
Z 15 punktami Węgry, trenowane przez Włocha Marco Rossiego, mają już zapewnione jedno z dwóch pierwszych miejsc w grupie G, niezależnie od wyniku w ostatniej kolejce rozgrywek. W dwóch poprzednich edycjach mistrzostw Europy Węgry najpierw wyszły z grupy w 2016 roku, przegrywając 0:4 z Belgią, i zostały wyeliminowane w fazie grupowej w 2021 roku.
Czwartkowy mecz Bułgaria-Węgry został rozegrany za zamkniętymi drzwiami i przy podwyższonym poziomie bezpieczeństwa. Nie zapobiegło to gwałtownym incydentom w stolicy Bułgarii między kibicami gospodarzy a policją.