Pyrrus byłby dumny, Raków wyrwał ŁKS-owi awans w Pucharze Polski po dogrywce

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Pyrrus byłby dumny, Raków wyrwał ŁKS-owi awans w Pucharze Polski po dogrywce
Pyrrus byłby dumny, Raków wyrwał ŁKS-owi ćwierćfinał Pucharu po dogrywce
Pyrrus byłby dumny, Raków wyrwał ŁKS-owi ćwierćfinał Pucharu po dogrywceProfimedia
ŁKS miał niezły pomysł na rozegranie meczu, miał determinację, miał wsparcie trybun. Wszystko to byłoby jednak bez znaczenia, gdyby Raków wcześniej wykorzystał jeden ze swoich ponad 30 strzałów. Za pojedynek 1/16 finału obie ekipy zapłaciły ogromnym wysiłkiem.

W piłkarskiej Ekstraklasie dzieli ich prawie cała tabela. Łódzki KS jest na szarym końcu ligi, a Raków walczy o miejsce na podium i – docelowo – obronę tytułu. Kto jednak pamiętał pierwsze ligowe starcie tych drużyn, ten z pewnością nie skreślał łodzian, którzy w czwartek podejmowali Medaliki w 1/16 finału Pucharu Polski.

Dobry start, ŁKS bez respektu

Składy co prawda po obu stronach były nieco odświeżone, ale dalekie od rezerwowych. Podobnie nastawienie piłkarzy w żaden sposób nie wskazywało, że ktoś tu traktuje krajowy puchar po macoszemu. Od pierwszych minut oglądaliśmy bardzo żwawe widowisko, choć rwane z powodu strat. Pierwszy cios chcieli wyprowadzić gospodarze, później przewagę zaczęły budować Medaliki i to w rytm kolejnych ataków gości upłynęła większość pierwszej połowy

W ŁKS-ie dobrze pokazywał się choćby środkowy Grzegorz Glapka, Raków z kolei miał w ofensywie atuty, które raziły już rywali w europejskich pucharach: Kittela, Piaseckiego czy Yeboaha. A mimo to na pochwały zasługiwał chyba najbardziej młodziutki Drachal, który niestrudzenie pracował na stworzenie czegoś sensownego do samego końca. Fabian Piasecki był z kolei bliski gola w pierwszej połowie, gdyby nie fantastyczna parada Arndta

I mimo wysiłków, mimo zdecydowanej różnicy potencjałów na korzyść Rakowa, nie udało się skutecznie zaatakować miejscowych do przerwy. Ba, ostatnie minuty przed zejściem do szatni częstochowianie spędzili na swojej połowie, atakowani nieustępliwie przez zdeterminowanych łodzian. Kay Tejan był bardzo bliski szczęścia, zatrzymany w ostatniej chwili przez Kovacevicia.

Zamknięci pod swoją bramką po przerwie

Po bardzo dynamicznej pierwszej części gry, kibice w Łodzi mogli poważnie martwić się po wznowieniu gry. Miejscowi przez prawie pół godziny nie byli w stanie na dłużej opuścić własnej połowy, ograniczając się do czyszczenia piłki w swoim polu karnym i najbliższych okolicach. 

Gdy Dawid Arndt mistrzowsko wybronił uderzenie Plavsicia na kwadrans przed końcem, rozpoczęło się odliczanie do dogrywki, która byłaby ogromnym wysiłkiem dla obu drużyn, ale dla ŁKS-u również szansą na wykrwawienie rywali. Byłby to też test dla widzów: przecież ŁKS nie miał żadnej szansy po przerwie, podczas gdy Raków żadnej nie mógł zamienić na gola.

Cebulę zatrzymał kolejną udaną interwencją Arndt, chwilę później błędu Kovacevicia nie wykorzystał Dani Ramirez, Janczukowicz nie zdołał wyjść sam na sam, a pierwszy strzał ŁKS-u w drugiej części gry nastąpił w... 95. minucie. Zupełnie nie w bramkę. Raków do ostatnich sekund walczył o uniknięcie dogrywki, ale nie udało się.

Nie dowieźli w ostatnich minutach

Jeśli obrona gospodarzy miała dużo roboty w regulaminowym czasie, to zadanie dodatkowo utrudnił w dogrywce Janczukowicz, który za symulowanie faulu w polu karnym zapłacił drugą żółtą kartką w 100. minucie.

Minuty dłużyły się gospodarzom coraz bardziej, pojawiły się skurcze i w końcu Raków znalazł otwarcie. Dawid Arndt wybronił kolejny strzał Cebuli, ale piłka spadła wprost pod nogę Koczergina i ten się nie pomylił. W 109. minucie Raków miał już wynik i musiał tylko dowieźć go przeciwko osłabionemu ŁKS-owi. 

Niecałe pięć minut później zapadła więc konsternacja, gdy Engjell Hoti umieścił piłkę w siatce. Szczęście Medalików, że Kosowianin za wysoko uniósł nogę i gol nie został uznany. W pewnym sensie szkoda – Hoti był jedną z wyróżniających się postaci wśród łodzian. Co nie udało się jemu, to zrobił - jakby od niechcenia-  Ben Lederman. Zmiennik huknął po swojemu z dystansu i wcisnął gola tuż przed ostatnim gwizdkiem.

Wynik i statystyki meczu ŁKS-Raków
Wynik i statystyki meczu ŁKS-RakówFlashscore