Po remisie Realu w derbach Madrytu, Barcelona miała szansę odrobić dwa punkty do lidera LaLiga. Pod jednym warunkiem: trzeba było wygrać z Celtą na Balaidos, a to udało się Blaugranie tylko dwukrotnie w ostatnich 10 próbach. Nas ucieszył powrót do wyjściowej jedenastki Roberta Lewandowskiego, pierwszy raz po kontuzji.
Sprawdź szczegóły meczu Celta – Barcelona
Do przerwy walka wet za wet
Mimo deszczu mecz rozpoczął się w szybkim tempie i już po trzech minutach pierwsze celne uderzenie miał na koncie Lewandowski. Polski napastnik czekał na kolejną okazję, gdy słuchawka arbitra w 8. minucie nadała sygnał o możliwym zagraniu ręką Marcosa Alonso.
Tak było i odpowiedzialny za krycie polskiego napastnika zawodnik sprokurował rzut karny. Już bez przerywanego nabiegu, Lewandowski uderzył mocno, ale ledwie pokonał Radu, który dobrze odczytał kierunek i był bliski zatrzymania piłki.
W ciągu kolejnych kilkudziesięciu sekund wydarzyło się bardzo wiele: Rashford szukał podwyższenia na 2:0, Lewy padł w walce o piłkę w szesnastce, a gospodarze wyprowadzili kontrę, w której momentalnie wyrównali. Pokonanie Wojciecha Szczęsnego przypadło w udziale Sergio Carreirze.
Mimo wyraźnej przewagi w posiadaniu i próbach ofensywnych, Blaugrana nie mogła myśleć o kontroli nad meczem – taka liczba błędów indywidualnych nie przystoi drużynie tej klasy i pozwalała Celcie liczyć na więcej. Prowadzenie Barcy powinno być przywrócone w 25. minucie, gdy strzał Fermina został zablokowany, Rashford dobijał w słupek, a kolejną dobitkę Lewandowskiego zatrzymał Radu.
Największą korzyścią przez chwilę wydawało się uspokojenie gry, co pozwoliło Barcelonie przejść do budowy ataku pozycyjnego. To przyniosło efekt w 38. minucie – Rashford miękko wrzucił piłkę do wychodzącego na pozycję Lewandowskiego, a ten wyskoczył i trąceniem posłał piłkę między nogami golkipera Celty.
Drugi gol Polaka również doczekał się jednak riposty. W 43. minucie De Jong nie upilnował linii spalonego, Jutgla z prawej dograł przed pole karne, a tam Borja Iglesias zebrał się do uderzenia z dystansu pod poprzeczkę! Mimo to do szatni z uśmiechem schodziła Barca: Moriba nie oddalił piłki po strzale Rashforda, ta trafiła do niewidocznego długo Lamine’a Yamala, który z ostrego kąta wpakował ją – po rękach Radu – do siatki.
W drugiej pełna kontrola Blaugrany
Jakby w kontrze do szalonej pierwszej połowy, druga przez 20 minut nie dostarczyła żadnej sytuacji którejkolwiek z drużyn. Celta długimi fragmentami nie mogła nawet dotknąć piłki, a przyjezdni z Katalonii poprawili się względem pierwszej połowy.
Dopiero po 65. minucie doczekaliśmy się uderzeń, m.in. za sprawą Roberta Lewandowskiego. Przyjął klatką piersiową piłkę od De Jonga, ale uderzenie po obrocie zostało zatrzymane. Nic to, chwilę później przyszedł rzut rożny, po którym Marcus Rashford zagrał piłkę idealnie na głowę Polaka. Lewandowski wyszedł na skraj pola bramkowego, by lekko skierować piłkę na dalszy słupek, kompletnie poza zasięgiem Radu.
To trafienie skutecznie podcięło skrzydła Celcie, która nie mogła znaleźć drogi, by wrócić do rywalizacji. Spotkanie powinno było zakończyć się golem Yamala w 88. minucie, jednak młody talent piłkę posłał tylko w słupek. Chcąc zatrzymać kontrę, Lewandowski zaliczył żółtą kartkę, ale to i tak był jego wieczór: w klasyfikacji strzelców zrównał się z Julianem Alvarezem na drugim miejscu, a przede wszystkim zapewnił drużynie zwycięstwo na wyjątkowo trudnym terenie, po bardzo trudnej pierwszej połowie. Nastrój Hansiego Flicka zepsuła już tylko czerwona kartka dla De Jonga (druga żółta) pod koniec doliczonego czasu.
