Trener "Medalików" Marek Papszun mówił, że faworytem czwartkowego spotkania będą gospodarze i w pierwszej połowie to się potwierdziło. Piłkarze Sparty dominowali, stworzyli kilka bardzo groźnych sytuacji. Znany z występów z Lechii Gdańsk pomocnik Lukas Haraslin, który wszedł na boisko w 24. minucie, był motorem napędowym większości akcji Sparty. Zdobył nawet bramkę po ładnej akcji, ale – jak się okazało – ze spalonego.
Kilka razy interweniować musiał bramkarz Rakowa. Najbliżej pokonania go był w 40. minucie Kevin-Prince Milla, uderzający z niewielkiej odległości.

Częstochowianie próbowali szybkich "wypadów" i długich podań. Jedynym efektem tych poczynań był strzał Karola Struskiego zza pola karnego, obroniony przez Petera Vindahla.
Zespół trenera Papszuna mógł zanotować świetne otwarcie drugiej części, gdyby Jonatan Braut Brunes trafił z dobrej pozycji w bramkę z 16 metrów.
Później znów warunki gry dyktowali gospodarze. W 60. minucie dwie okazje do otwarcia wyniku miał Milla. Najpierw strzelił ponad poprzeczką, potem – z 11 metrów – obok słupka.
Wicemistrzowie Polski starali się zagrozić bramce rywali po kontrach. Jedna z takich prób zakończyła się nawet trafieniem Michaela Ameyawa, ale również z pozycji spalonej.
Napór zespołu z Pragi trwał do końca, ale to przeciwnicy mieli "piłkę meczową". W 88. minucie po centrze Frana Tudora z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Apostolos Konstantopoulos i trafił piłką w słupek.
W Lidze Konferencji Raków na otwarcie pokonał rumuński zespół Universitatea Krajowa 2:0, a następnie w końcówce uratował wyjazdowy remis z czeską Sigmą Ołomuniec (1:1).
W czwartej kolejce piłkarze z Częstochowy podejmą 27 listopada w Sosnowcu Rapid Wiedeń. Potem zagrają jeszcze przed włąsną publicznością ze Zrinjskim Mostar z Bośni i Hercegowiny, a na koniec polecą na Cypr na spotkanie z Omonią Nikozja.
