Trener Adrian Siemieniec zdecydował się w wyjściowym składzie nie uwzględnić Jesusa Imaza i dał gwieździe Jagiellonii trochę odpoczynku. Shkendija po dwóch kolejkach miała na koncie trzy punkty (porażka 0:2 z Rayo Vallecano i zwycięstwo 1:0 z Shelbourne). Jagiellonia przystępowała do tego pojedynku z jednym "oczkiem" więcej (zwycięstwo 1:0 z Hamrun i remis 1:1 ze Strasbourgiem). Spotkanie było rozgrywane w stolicy Macedonii Północnej w Skopje, a nie na obiekcie w Tetowie.
Bez wielu okazji, bez goli, ale za to z drastyczną sytuacją pod koniec
Po szarpanych pierwszych kilkunastu minutach swoją przewagę zaczęła zaznaczać Jagiellonia. Swoje dobre okazje mieli Louka Prip, któremu przeszkodziła murawa oraz Dawid Drachal, który głową uderzył obok bramki. Niespodziewanie jednak to gospodarze mogli prowadzić w 22. minucie, którzy rozegrali koronkową akcję, ale Fabrice Tamba w dogodnej sytuacji nie oddał celnego strzału.
Do przykrego zdarzenia doszło w 38. minucie, kiedy Arbin Zejnullai przewracał się, to został kopnięty w głowę przez swojego kolegę z drużyny. Adamu Alhassana całym impetem trafił go w twarz i zawodnik gospodarzy upadł bezwładnie na murawę, na szczęście zdołał się ocknąć, szybko otrzymał pomoc, ale nie było mowy o tym, żeby mógł kontynuować grę. Do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis i bardzo mało dogodnych sytuacji do strzelenia gola.
Szybki cios od gospodarzy i wielkie emocje w doliczonym czasie gry zwieńczone golem Lozano!
Gospodarze odważnie weszli w drugą połowę z ofensywnym nastawieniem i szybko osiągnęli swój cel. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Ronaldo Webstera do siatki trafił Liridon Latifi, który wygrał pojedynek z Drachalem i dał prowadzenie swojemu zespołowi w 49. minucie.
Adrian Siemieniec chwilę później zareagował na wydarzenia boiskowe i dokonał trzech zmian. Na plac gry weszli Jesus Imaz, Alejandro Pozo i Sergio Lozano. Jaga częściej utrzymywała się przy piłce, ale nie wynikały z tego konkretne okazje do strzelenia gola, natomiast blisko podwyższenia prowadzenia na nieco ponad 10 minut przed końcem była Shkendija, bo Besart Ibraimi uderzał zza pola karnego, ale piłkę odbił Miłosz Piekutowski.
Podopieczni Adriana Siemieńca mieli w 90. minucie dobrą okazję do strzelenia gola, ale Pululu w dogodnej sytuacji nie uderzał, tylko podał do Lozano, a ten nie zdołał oddać strzału. Do kuriozalnej sytuacji doszło w doliczonym czasie gry, Jesus Imaz został kopnięty w polu karnym, ale upadł w dość nienaturalny sposób, co sędzia uznał za próbę wymuszenia rzutu karnego, dał Hiszpanowi żółtą kartkę, a że była to jego druga w tym meczu, to musiał opuścić murawę.
Po tym wydarzeniu Jaga ruszyła do rozpaczliwego ataku i trafiła za siatki za sprawą Sergio Lozano, który pięknym strzałem z powietrza umieścił piłkę w siatce i dał remis drużynie z Białegostoku, bo sędzia nawet nie wznowił już gry.
Jagiellonia po 3. kolejkach jest niepokonana w rozgrywkach Ligi Konferencji i z pięcioma punktami na koncie zajmuje 14. miejsce w tabeli.

