OPINIA: Liga Konferencji nie budzi takich emocji, jakich oczekuje się od wielkich rozgrywek

Rafał Augustyniak i Jan Kuchta podczas meczu Ligi Konferencji UEFA pomiędzy Legią Warszawa a Spartą Praga
Rafał Augustyniak i Jan Kuchta podczas meczu Ligi Konferencji UEFA pomiędzy Legią Warszawa a Spartą PragaANDRZEJ IWANCZUK / NURPHOTO / NURPHOTO VIA AFP

Faza ligowa Ligi Konferencji zakończyła się w czwartek wieczorem ogromną, 18-meczową kolejką, która miała zapewnić emocje, dramaturgię i napięcie. Ale czy trzecie europejskie rozgrywki rzeczywiście to zapewniają?

To już piąty sezon Ligi Konferencji, która stała się stałym elementem czwartkowych wieczorów na całym kontynencie. Kluby z dalszych miejsc i mniej znane drużyny Europy walczą o trofeum, które na koniec sezonu może być dla nich ogromnym sukcesem.

Ta europejska magia, tak wyraźnie obecna w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, nieuchronnie słabnie, im niżej schodzimy w hierarchii rozgrywek.

Czy nadszedł więc czas, by przemyśleć, czym właściwie jest ta rywalizacja?

Na stadionie ePet Arena w czwartek wieczorem Sparta Praga rozgromiła ostatni w tabeli Aberdeen 3:0, kończąc fazę ligową na czwartym miejscu i unikając trudnej rundy play-offs dzięki wolnemu losowi.

Na trybunach było sporo pustych miejsc. Na frekwencję wpłynęła mroźna, grudniowa pogoda, mecz bez większej stawki oraz świąteczne atrakcje miasta. Ci, którzy przyszli, zobaczyli jednak gospodarzy w odmienionym składzie, grających z energią i zaangażowaniem, a szczególnie wyróżniał się kapitan Lukas Haraslin.

Kibice gospodarzy przez cały mecz głośno dopingowali swoją drużynę, ciesząc się jej dominacją. Fani Aberdeen również byli słyszalni, mimo że dla szkockiego zespołu był to fatalny sezon – zakończony bez zwycięstwa i zaledwie dwoma punktami na koncie.

Sparta Praga - Aberdeen: przebieg meczu
Sparta Praga - Aberdeen: przebieg meczuOpta by StatsPerform

Dla takich drużyn jak Sparta, Strasbourg, AZ czy Crystal Palace to realna szansa na zdobycie poważnego europejskiego trofeum, czego żadna z nich nie dokonała w swojej historii. Może i są to rozgrywki „dla outsiderów”, ale dla zaangażowanych klubów mają ogromne znaczenie.

Historie z dolnych rejonów tabeli będą wspominane przez lata. Sukcesy KuPS, Noah, Shkendija i Drita w tym sezonie to przełomowy krok dla futbolu w ich krajach.

Z kolei Fiorentina kontynuuje swoją przygodę z tymi rozgrywkami. Choć w Serie A nie wygrała jeszcze meczu w tym sezonie, awansowała do kolejnej fazy i liczy na trzeci finał w historii.

W tym właśnie tkwi problem Ligi Konferencji. Drużyna zajmująca ostatnie miejsce w jednej z czołowych lig może tu odnieść sukces, co sugeruje brak jakości i prawdziwej rywalizacji między „większymi” klubami a zespołami z mniejszych krajów piłkarskich.

Co można zmienić, by poprawić Ligę Konferencji?

Decyzja UEFA o powiększeniu Ligi Konferencji do 36 drużyn była błędem. W połączeniu ze skróconą fazą ligową do zaledwie sześciu meczów, sprawia to, że losowanie terminarza ma ogromny wpływ na końcowy wynik.

Najlepiej przekonało się o tym wspomniane już Aberdeen. Pięć z sześciu drużyn, z którymi rywalizowało, zakończyło fazę ligową w czołowej ósemce, co pokazuje, jak bardzo decyduje tu przypadek. Statystyki przewidywały, że Aberdeen zajmie ostatnie miejsce jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, więc przedostatnia pozycja to dla nich pewne pocieszenie.

Skoro zarówno Liga Mistrzów, jak i Liga Europy mają po osiem spotkań, Liga Konferencji jeszcze bardziej schodzi na dalszy plan.

Owszem, ta ostatnia kolejka ma swoje wyjątkowe miejsce w kalendarzu, bo pozostałe dwie wracają dopiero po nowym roku, ale nawet to sprawia wrażenie przypadkowego dodatku, a nie przemyślanego zabiegu, który miałby przyciągnąć uwagę kibiców.

Czy przeciętny kibic naprawdę zasiada przed telewizorem, by oglądać tę 18-meczową kolejkę, czy raczej czeka na decydującą fazę, by wtedy ewentualnie się zainteresować?

Od wprowadzenia przez UEFA fazy ligowej w 2024 roku, opinie są podzielone. Odejście od tradycyjnych grup przyniosło więcej ciekawych meczów już na początku sezonu, co mogło cieszyć kibiców, ale nie przyniosło tylu niespodzianek, ile oczekiwano. Do tego dochodzi większa liczba drużyn i tabela dłuższa niż rękaw, przez co trudno było wywołać taki entuzjazm, jak planowano.

W Lidze Konferencji te problemy są jeszcze bardziej widoczne.

Zmiana mogłaby sprawić, że rozgrywki zyskałyby na znaczeniu – czasem warto spojrzeć w przeszłość, by znaleźć rozwiązanie na przyszłość.

Gdyby ograniczyć liczbę drużyn do 32 zamiast 36, można by wrócić do formatu bezpośredniej rywalizacji, nawiązując do dawnych Pucharów Europy.

To pozwoliłoby ograniczyć natłok meczów w Europie, zapewnić więcej emocji już na początku i dać szansę mniej faworyzowanym zespołom na sprawienie niespodzianki. Dwumecze są już standardem po świętach w tych rozgrywkach – dlaczego nie wprowadzić ich na cały sezon?

Ponad 100 drużyn rywalizuje w trzech europejskich pucharach – może warto pozwolić sobie na odrobinę eksperymentu w tych najbardziej otwartych rozgrywkach? W przeciwnym razie Liga Konferencji może stać się reliktem przeszłości, zapomnianym i wspominanym jedynie obok Pucharu Miast Targowych, Pucharu Intertoto czy Pucharu Zdobywców Pucharów.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen