Po zeszłotygodniowym pogromie w finale Pucharu Francji francuskie FC Nantes straciło szansę na ponowny udział w europejskich rozgrywkach w sezonie 2023/24. O ile mniejszy będzie budżet Kanarków w nowym sezonie? W tym roku z samych tylko bezpośrednich premii za udział klub wypracował ponad 6 milionów euro. O tych środkach za kolejny sezon trzeba zapomnieć.
Jakby to nie była wystarczająco zła wiadomość dla Waldemara Kity, to jego klub w ostatnim czasie zsuwał się coraz bliżej strefy spadkowej Ligue 1. W rozgrywkach ligowych nie zanotowali żadnej wygranej od 12 lutego, czyli w tym roku wygrali jedynie cztery mecze. Grozi im spadek do Ligue 2.
Czy Brest przypieczętowało los trenera?
Dlatego przed środowym spotkaniem z bezpośrednimi rywalami o utrzymanie (Brest i Strasbourg) polski właściciel FC Nantes miał dać trenerowi ultimatum: te spotkania trzeba wygrać. A w środowy wieczór na Stade Le Blé w Brest już po 35 minutach Nantes przegrywało 0:2, nie oddając ani jednego celnego strzału na bramkę w pierwszej połowie. W drugiej walczyli o ratowanie wyniku i dominowali, ale zero z przodu nie zmieniło się aż do ostatniego gwizdka.
Zaczęło się kuriozalnie, od minięcia się z piłką przez bramkarza Nantes, swego czasu zawodnika francuskiej młodzieżówki. Alban Lafont próbował wybić piłkę poza polem karnym, ale w nią nie trafił. Futbolówkę zgarnął Jeremy Le Douaron i dał Stade Brestois prowadzenie na swoim stadionie w 18. minucie. Niewiele ponad kwadrans później Mathias Pereira Lage przedłużył głową wrzutkę Lali i podniósł prowadzenie.
Dotąd zrównane ze sobą zespoły Nantes i Brest – przy czym Brest było w czerwonej strefie bilansem bramkowym – zamieniły się miejscami. Teraz to Nantes jest jednym z czterech kandydatów do spadku, a punktami zrównało się ze Strasbourgiem. Z nim zagra w niedzielę.
Czy trenerem wciąż będzie Antoine Kombouare? Według informacji L'Équipe, porażka z Brest miała przypieczętować los szkoleniowca. W chwili pisania tego tekstu decyzja nie zapadła.
Niezależnie od tej ewentualnej zmiany szkoleniowca, trudno będzie wywalczyć utrzymanie z pięcioma meczami do rozegrania, wśród których zaraz po Strasbourgu przyjdzie kolej na Tuluzę, z którą dopiero co przegrali 1:5.
Czas na emeryturę dla Kity?
Kibice Kanarków nie chcą polskiego właściciela od wielu lat. Uważają go za aroganckiego megalomana, który nie liczy się z lokalną społecznością i nie najlepiej prowadzi piłkarski biznes. Koronnym dowodem jest Randal Kolo Muani, który właśnie pomógł zabezpieczyć awans Eintrachtu Frankfurt do finału Pucharu Niemiec.
Latem zeszłego roku Kita pozwolił mu odejść za darmo, parokrotnie publicznie podważając jego umiejętności. Nie minął rok, a piłkarz jest wyceniany na 65 milionów euro, z ofertami dla Eintrachtu podobno bliżej 100 milionów. To tylko dobitny przykład, jeden z wielu podawanych przez kibiców.Innym była próba budowy nowego stadionu, z której nic nie wyszło.
Podczas niedawnego finału Pucharu Francji nie tylko Kita był przez fanów swojego klubu krytykowany wokalnie, przygotowali też ogromny transparent: "Przyszedł czas na emeryturę, Kita".