Waldemar Kita dumny z finału dla Nantes, ale sytuacja wciąż niepewna

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Waldemar Kita dumny z finału dla Nantes, ale sytuacja wciąż niepewna

Morze kibiców na murawie przypominało świętowanie tytułu
Morze kibiców na murawie przypominało świętowanie tytułuAFP
FC Nantes drugi raz z rzędu doszło do finału Pucharu Francji. Środowa wygrana nad Lyonem to nie tylko osłoda słabego sezonu ligowego, ale też szansa na grę w Europie w kolejnym sezonie. Polski właściciel nie mógł się nachwalić swojego zespołu.

Tłum kibiców zalał murawę tuż po ostatnim gwizdku, fetując sukces. Aż trudno uwierzyć, że mówimy o zespole, który żadnego trofeum jeszcze w tym sezonie nie wygrał, a w dodatku może spaść z Ligue 1. FC Nantes przeżywa burzliwy okres, w którym sukcesy i problemy występują równolegle.

Z jednej strony, rok temu udało im się wygrać Puchar Francji (pierwsze trofeum od dwóch dekad), a wczoraj wieczorem awansowali do drugiego z rzędu finału. Do tego mają za sobą całkiem udany występ w Lidze Europy, z której odprawił ich dopiero Juventus Turyn. Z drugiej jednak strony, w lidze mają tylko sześć zwycięstw na 29 spotkań i nieustannie wiszą nad strefą spadkową, obecnie z buforem czterech punktów.

To wyjaśnia, dlaczego środowa wygrana nad Olympique Lyonnais jest tak fetowana: Nantes potrzebuje ponownego zwycięstwa w Coupe de France dla finansowego bezpieczeństwa. Wygrana w finale zapewni ponowną grę w Lidze Europy, a z nią miliony euro, które będą bezcenne zwłaszcza w wypadku relegacji do Ligue 2.

Kto będzie drugim finalistą Coupe de France? Śledź mecz Annecy-Toulouse »

W walce z liończykami Kanarki z Nantes były bezkonkurencyjne, a wynik 1:0 tego nie oddaje. Piłkarze Olympique oddali zaledwie jeden strzał, podczas gdy gospodarze napierali na bramkę raz po raz. Lyon był ratowany przez czujnego Lopesa w bramce, najwyżej ocenianego piłkarza przyjezdnych. Skapitulował tylko raz, gdy genialnie zachował się Ludovic Blas. Przyjął piłkę na klatkę piersiową, obrócił się i zanim piłka spadła na ziemię, kropnął obok bezradnego golkipera.

Statystyki meczu Nantes-Lyon
Statystyki meczu Nantes-LyonFlashscore

Po takim meczu nic dziwnego, że polski właściciel Nantes, Waldemar Kita, był zachwycony. W pomeczowym wywiadzie dla beIN Sports chwalił swoją drużynę, dostrzegając jednak poważny problem. Wyniki w pucharach są imponujące, a te w lidze blade. "Nie wiem, może to kwestia motywacji, może komunikacji trenera, mojej także" – zastanawiał się Kita.

W pucharach zawodnicy Nantes grają jak natchnieni, a w Ligue 1 – nawet z tymi samymi zespołami – nie dają rady. Byli w stanie odprawić nominalnie silniejsze RC Lens, podczas gdy dwa tygodnie wcześniej w Ligue 1 przegrali bardzo znacząco. Podobnie było z Lyonem, który w Coupe de France nie miał do powiedzenia nic (choć dla OL to też byłoby uratowanie słabego sezonu), a dwa tygodnie temu w lidze nie udało się go pokonać.

Do przeanalizowania w Nantes jest całkiem sporo, na czele z prowadzeniem drużyny. Za niecałe trzy miesiące wygaśnie kontrakt Antoine’a Kombouaré, który z Waldemarem Kitą ma relacje dalekie od oczekiwanych. Dość powiedzieć, że jego jednego Polak wczoraj nie chwalił. Pytany o przedłużenie umowy na kolejny sezon, nie dał jasnej odpowiedzi.

"Musimy dojść do końca i przeanalizować sezon po zakończeniu rozgrywek. W zeszłym roku słyszałem, że chciał odejść, ale nagle został i przeszedł długą drogę" – mówił Waldemar Kita w środowy wieczór.