Były reprezentant Francji, który ma na swoim koncie 35 występów w kadrze narodowej Les Bleus i prawie 800 meczów na scenie klubowej (głównie w Ligue 1), dołączył do SRFC jako następca Alfreda Gomisa. Ówczesny dyrektor sportowy Florian Maurice i trener Bruno Génésio widzieli w nim kluczową postać, która wniesie niezbędne doświadczenie do młodego składu. Mandanda spełnił ich oczekiwania i szybko umocnił swoją pozycję w zespole.
Choć w styczniu ubiegłego roku przedłużył kontrakt na kolejny rok, obecny sezon przyniósł znaczące zmiany. Zimowe przybycie Brice'a Samby oznaczało dla niego wycofanie się do roli rezerwowego. Pod wodzą nowego trenera Habiba Beye, klub patrzy teraz w przyszłość, w której nie ma już miejsca dla doświadczonego bramkarza.

Oprócz aspektu sportowego, istotną rolę odgrywa również aspekt finansowy, gdyż Mandanda był trzecim najlepiej opłacanym zawodnikiem w całej drużynie. Jego odejście uwolni więc znaczną część budżetu płacowego. Krótko mówiąc, Rennes chce przygotować się do letniej przebudowy z większą elastycznością, więc z tego punktu widzenia odejście rodaka pochodzącego z Kinszasy jest konieczne.