Austria Salzburg kontra Red Bull Salzburg: Derby jak żadne inne

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Austria Salzburg kontra Red Bull Salzburg: Derby jak żadne inne

Kibice Red Bull Salzburg podczas meczu w 2016 r.
Kibice Red Bull Salzburg podczas meczu w 2016 r.Profimedia
Dzisiejszy mecz w austriackim OFB Cup (Puchar Austrii) przyciągnie wzrok wielu fanów piłki nożnej w całym kraju i Europie, nawet jeśli początkowo tylko ze względu na nazwę obu klubów. To derby tradycji i tzw. modern footballu, kibiców i kapitalistów. Bukmacherzy nie dają szans tym pierwszym, ale wszystko zweryfikuje boisko.

Mecz Austria Salzburg - Red Bull Salzburg będzie czymś wyjątkowym. To pierwsze spotkanie tych klubów w profesjonalnej rywalizacji, ale znają się one bardzo dobrze. I nienawidzą.

Red Bull Salzburg, dziś rozpoznawalny w całej Europie jako stajnia jednych z największych talentów (nawet jeśli większość z nich docelowo ma zasilać RB Lipsk w Niemczech, czyniąć Salzburg klubem-karmicielem), ma w swojej krótkiej historii dość brudne początki.

W ich rodzinnym mieście jest wielu zagorzałych fanów, którzy postrzegają klub jako pasożyta, zdradę ze strony stale rozwijającej się biznesowej strony piłkarskiego świata.

Historia, której Salzburg nie chciał

W 2005 roku klub znany obecnie jako Red Bull Salzburg nazywał się Austria Salzburg i grał w klasycznych fioletowych barwach, a nie w biało-czerwonych, które znamy obecnie. Nowym właścicielem został oczywiście gigant napojów energetycznych Red Bull, który zdecydował się na rebranding 72-letniego wówczas klubu i ogłosił go "nowym klubem bez historii".

Pomysł ten został wycofany po naciskach ze strony austriackiej FA, która zmusiła Red Bulla do uznania historii klubu. Ale Red Bull dopiął swego tam, gdzie miało to znaczenie: firma była w stanie zmienić nazwę klubu, przemianować herb i zmienić kolory związane z drużyną. Stare trofea nie trafiły nawet do apelujących o ich poszanowanie kibiców, poszły na śmietnik.

Społeczność skupiona wokół Austrii Salzburg w dużej częście nie pogodziła się z tak agresywnym odcięciem od historii, z kolei Red Bullowi ciążyła ona w tworzeniu brandu. W kolejnych latach koncern przejmował następne licencje klubowe w innych krajach i robił podobnie, choć już ze znacznie mniej uznanymi markami piłkarskimi.

Oscar Gloukh z Red Bull Salzburg rywalizuje z Henrikhem Mkhitaryanem z Interu
Oscar Gloukh z Red Bull Salzburg rywalizuje z Henrikhem Mkhitaryanem z InteruProfimedia

Odwet i odbudowa

Oczywiście, lojalni fani klubu znanego wcześniej jako Austria Salzburg oparli się tym despotycznym zmianom. Nie wszyscy byli tak zdeterminowani i na meczach RB pojawili się nowi kibice.

Społeczność została podzielona na fioletowo-białych i czerwono-białych. Ci pierwsi głośno wyrażali swoje obawy i sprzeciw, powstały liczne akcje protestacyjne. Był nawet okrągły stół, ale ostatecznie kibice przegrali bitwę o klub, który kochali. Red Bull nie chciał Austrii i jej historii, chciał tylko licencji i umowy dzierżawy stadionu w Salzburgu.

Kilka miesięcy po przejęciu tego, co teraz nazywało się Red Bull Salzburg, lojalni fani zdołali założyć swego rodzaju "klub feniksa", trafnie nazwany Austria Salzburg. Historyczny herb i barwy były przecież do wzięcia, przeszłość ponownie udało się poskładać do kupy, tyle że zaczynając od zera.

Awansowali z siódmej ligi nawet do drugiej, obecnie grając jednak ponownie w trzeciej. Kibice pomogli sfinansować budowę trybuny, a dziś klub ma nawet projekt nowej areny piłkarskiej. Trzeba jednak dorosnąć do niej na boisku, a to nie musi być łatwe.

Widok na stadion Austrii Salzburg
Widok na stadion Austrii SalzburgAustria Salzburg

Minęło 18 lat i dwa kluby, które dzielą tak wiele historii, nawet jeśli jeden się jej wyparł, mierzą się w krajowym pucharze. Jak można sobie wyobrazić, jest to bardzo niesymetryczny mecz pod względem umiejętności obu drużyn, ale mimo to z pewnością będzie to widowisko. W Europie podobnie silnego potekstu i emocji można doszukać się chyba tylko w przypadku pojedyynku Wimbledonu z Milton Keynes.