Okiem redakcji: Oczy na Dubaj i Los Angeles, co nam powiedzą szlagiery Ekstraklasy?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Okiem redakcji: Oczy na Dubaj i Los Angeles, co nam powiedzą szlagiery Ekstraklasy?
Okiem redakcji: Oczy na Dubaj, co nam powiedzą szlagiery Ekstraklasy?
Okiem redakcji: Oczy na Dubaj, co nam powiedzą szlagiery Ekstraklasy?Profimedia
Nieoczekiwane wyniki półfinałów w Dubaju zaowocowały bezprecedensowym finałem, w którym faworytem jest pogromca Huberta Hurkacza. O roli faworytów w kontekście piłkarskim dowiemy się z kolei sporo z hitów soboty i niedzieli w PKO BP Ekstraklasie, gdzie Pogoń i Lech mogą pogłębić kryzysy Legii oraz Rakowa. Tylko czy będą w stanie? Czas na subiektywny przegląd wydarzeń weekendu.

Humbert – Bublik. Pierwsza bitwa francusko-kazachska o Dubaj

Okoliczności prowadzące do tego finału były tak niesamowite, że same w sobie są warte zwrócenia uwagi na ostatni mecz. Z polskiej perspektywy oczywiście mowa o meczu Ugo Humberta z Hubertem Hurkaczem, ale oczy całego świata zwróciły się na półfinał Bublika z Rublowem i sensacyjną dyskwalifikację Rosjanina. Obaj finaliści wyeliminowali dwóch najwyżej rozstawionych zawodników turnieju w Dubaju i zasłużyli na swoją chwilę chwały, nie należy przeciwko Bublikowi wyciągać problemów Lehecki i Rublowa.

Nie grali przeciw sobie wcześniej w oficjalnych meczach, ale bukmacherzy wskazują na Francuza jako faworyta. Nic dziwnego, radzi sobie dobrze z zawodnikami pokroju Bublika, niestraszne mu są długie batalie na korcie i nie boi się potężnego serwisu, z jakiego słynie Kazach. Humbert przeżywa wymarzone wejście w nowy sezon i starszy o rok rywal musiałby wspiąć się na wyżyny, by to zepsuć. Trudno taki scenariusz założyć, więc bezpiecznie wskażę na Humberta, choć piękno tenisa często uwidacznia się w wynikach kpiących z oczekiwań. Czy tak będzie dziś w Dubaju?

Legia – Pogoń. Wstrzymać Portowców, ruszyć Wojskowych

Gdy spotykali się we wrześniu, Legia była niepokonana, a Pogoń dopiero zbierała się do kupy po serii czterech porażek z rzędu, przegrawszy nawet z ŁKS-em. Oj, wiele się od tego czasu zmieniło! Za to nie zmieniło się oczekiwanie wielkiego meczu, zwłaszcza po siedmiu bramkach w tym pierwszym. Legia jest obecnie w dołku tak głębokim, że coraz głośniej słychać żądania głowy Kosty Runjaicia. Z kolei Pogoń rozjeżdża prawie każdego, a jeśli nawet nie rozjeżdża – jak ostatnio w Poznaniu – to i tak jest o jeden cios lepsza.

W Warszawie czuć zwątpienie, skoro w rekordowym frekwencyjnie sezonie na tak silnego rywala w dniu meczu wciąż są bilety. A jednak skreślanie aktualnych wciąż wicemistrzów byłoby przedwczesne. Łazienkowska nie jest już twierdzą w sensie statystycznym – Stal Mielec i Molde wypinają tu piersi za swoje zasługi – ale na pewno kibice staną dziś na głowie, by pchnąć swoich podopiecznych do zwycięstwa. Ostatnimi czasy mieli co prawda okazję pokrzyczeć sporo "motywacyjnych" przyśpiewek pod adresem piłkarzy po meczach, ale do 90. minuty będą po ich stronie. I tylko jedno pytanie czeka na odpowiedź: czy Legia wystarczająco już się pozbierała? Obstawiam, że tak, a zatrzymanie zmęczonej po dogrywce w Poznaniu Pogoni byłoby dla nich bezcennym wzmocnieniem mentalnym. Przewidywanie? Co najmniej punkt zostanie w Warszawie. Bo jeśli nie, to czy zostanie trener?

Lakers - Nuggets. LeBron będzie chciał się zapisać w historii zwycięstwem 

Spotkanie Los Angeles Lakers z Denver Nuggets będzie hitem tej nocy na parkietach NBA. Ciężko wskazać faworyta w tym spotkaniu, ale z uwagi na pewną okoliczność handicap będą mieć w tym spotkaniu gospodarze. 

Chodzi bowiem o historię, jaką niemal na pewno napisze dziś LeBron James. Legenda i absolutnie pomnikowa postać dla koszykówki ma dziś szansę na zdobycie swojego 40.000. punktu w najlepszej lidze świata. Aby tego dokonać, musi zdobyć dziś dziewięć punktów. Dziesięć oczek pozwoli mu przebić tę barierę. A kiedy po raz ostatni nie udało mu się zdobyć tylu punktów w sezonie regularnym? Cóż, miało to miejsce 5 stycznia... 2007 roku, czyli... 17 lat temu.

James jest absolutnym cyborgiem i nie schodzi poniżej bardzo wysokiego poziomu, nawet pomimio 39 lat na karku. Jeżeli tylko zagra w dzisiejszym meczu, niemal na pewno jako pierwszy dobije do granicy 40,000 punktów, bo przecież pod względem największej liczby punktów na parkietach NBA już tylko śrubuje swój rekord. 

Oczywiście Nuggets nie będą łatwym przeciwnikiem, to przecież obrońcy tytułu, w barwach których gra niesamowity Nikola Jokić. James uwielbia jednak błysk fleszy i kamery skierowane w jego kierunku. Ma świadomość, że po przebiciu bariery punktowej będzie mówiła o nim nie tylko cała sportowa Ameryka, ale też cały sportowy świat. A przecież lepiej, żeby mówił on wtedy o wygranej niż przegranej jego zespołu. Gdy Jamesowi naprawdę zależy, by jego zespół wygrał, to naprawdę ciężko go powstrzymać.

Raków – Lech. Czy Medaliki leżą przed pędzącą lokomotywą?

Na pewno znacie tę sytuację z niemych filmów, w której ktoś leży przywiązany do torów, a pociąg nadjeżdża, buchając parą. W tej roli widzę przed niedzielnym meczem przy Limanowskiego Dawida Szwargę. Od początku wiosny jego zawodnicy grają z meczu na mecz coraz gorzej, a tych gotowych wziąć na siebie ciężar pociągnięcia drużyny można wymienić na palcach jednej ręki, i to nawet jeśli straciło się parę palców. Na konferencji przedmeczowej Szwarga zapowiedział powrót Rakowa do swojego DNA, ale wydaje mi się, że znacznie bliższa rzeczywistości jest diagnoza Michała Świerczewskiego napisana na X kilkadziesiąt godzin wcześniej: Raków gra jak ligowy średniak. 

Na razie ten średniak ma czołówkę w swoim zasięgu, ale jeśli faktycznie nie obudzi w sobie mentalności mistrzów z zeszłego sezonu, wypowiedź właściciela stanie się samospełniającą przepowiednią. Zawodnicy trenera Rumaka spróbują zdusić myśl o tytule w gospodarzach i największą nadzieją Rakowa pozostaje fakt, że Lech też ma swoje demony. Trener się zmienił, ambicja w zespole jest, ale w grze wciąż brakuje ofensywnej skuteczności, na którą liczą kibice przy Bułgarskiej. Cztery gole w czterech meczach to nie jest wymarzony dorobek kandydatów na majstra, nawet jeśli trzech ostatnich rywali to absolutny krajowy top.

Niedzielny pojedynek Rakowa i Lecha będzie wyjątkowo ciekawy do obserwacji, ponieważ może stać się punktem odniesienia dla jednej z drużyn. Jeśli Lech zgarnie całą pulę, szanse na tytuł znacząco wzrosną pomimo serii trudnych rywali. Jeśli obudzi się Raków walczący o tytuł, liga znów zrobi się ciekawsza. A jednak – wybaczcie mój pesymizm – mam wrażenie, że zamiast odpowiedzi możemy otrzymać ciąg dalszy pytań, jeśli żadna z drużyn nie wydrze rywalom kompletu punktów. Remis nie nasyciłby nikogo, a jednak wisi w powietrzu. Oby (jak w ostatnich sześciu meczach tych zespołów) przeszedł bokiem.

Ostatnie mecze między Rakowem i Lechem
Ostatnie mecze między Rakowem i LechemFlashscore