Od pierwszej niedzielnej informacji o śmierci prof. Janusza Filipiaka krajowa piłka nożna nie jest taka sama. Sport zszedł na dalszy plan, a pracownicy, ligowi rywale, kibice wielu klubów i znane osobistości składają publicznie wyrazy współczucia nie tylko najbliższym, ale też piłkarskiej i hokejowej rodzinie Cracovii, które straciły swojego przewodnika z ostatnich dwóch dekad.
W poniedziałek potwierdzono informację, że Filipiak spocznie na cmentarzu Rakowickim, w Alei Zasłużonych. Msza żałobna odbędzie się w Bazylice Mariackiej w najbliższy czwartek, 21 grudnia, o 13:00. Kondukt żałobny ma ruszyć spod bramy cmentarza przy ul. Prandoty w okolicach godziny 15.
Janusz Filipiak zmarł w niedzielę po długim pobycie w szpitalu od czasu zasłabnięcia 30 września. Na uznanie wielu tysięcy kibiców Cracovii (i nie tylko) pracował przez ponad dwie dekady, odkąd objął opieką krakowski klub sportowy w 2002. Jego prezesem został oficjalnie w czerwcu 2004, gdy udało się przejść drogę z trzeciego na pierwszy szczebel rozgrywek.
Założyciel firmy Comarch przez lata prowadził Pasy do stabilizacji, jakiej mogły pozazdrościć drużyny nie tylko w Polsce, ale i całej Europie Środkowej. W regionie znanym z chimerycznych prywatnych właścicieli i bolesnych bankructw, Filipiak zarządzał Cracovią w sposób dojrzały i nacechowany umiarem, czasem krytykowanym przez część kibiców jako minimalizm. Nie udało mu się zrealizować marzenia o wprowadzeniu Pasów do Ligi Mistrzów, ale Comarch pozostanie zaangażowany w działalność klubu.
Obecnie funkcję prezesa Cracovii sprawuje tymczasowo Elżbieta Filipiak, żona zmarłego przedsiębiorcy. Już w trakcie pobytu męża w szpitalu przeprowadziła ona operację odkupienia od samorządu Krakowa pakietu akcji, dzięki czemu dziś Comarch jest prawie wyłącznym właścicielem Cracovii.
Podczas gdy inne kluby piłkarskie w Polsce mają już przerwę świąteczną, Cracovię czeka jeszcze jeden mecz ligowy. To zaległe spotkanie 2. kolejki PKO BP Ekstraklasy z Legią, przełożone z 30 lipca na 20 grudnia, dzień przed pochówkiem byłego prezesa.