Kolejny weekend walki o powrót trzech wielkich firm do PKO Ekstraklasy rozpoczął się od niespodziewanej piątkowej porażki liderów Fortuna 1 Ligi. Dzięki temu sytuacja na froncie rywalizacji o dwie pozycje dające bezpośredni awans stała się jeszcze ciekawsza!

Rozwandowicz zasmucił swój ŁKS

Różnią ich bieguny tabeli i aspiracje, ale Zagłębie Sosnowiec pokazało, że nie boi się faworytów, gdy ograli Ruch Chorzów na nowym stadionie. W piątek na tę samą arenę przyjechał Łódzki Klub Sportowy i szybko zrozumiał, że Zagłębie zamierza grać o pełną pulę. W 9. minucie rzut wolny z ponad 20 metrów wykonywali wspólnie Wojciech Szumilas i Maksymilian Rozwandowicz, który ponad cztery lata reprezentował ŁKS. Szumilas wyłożył piłkę koledze, a tan potężnym strzałem z dystansu nie dał szansy Bobkowi w bramce.

Gospodarze chcieli iść za ciosem i dopiero w końcówce pierwszej połowy ŁKS doszedł do głosu. Najpierw w piłkę źle trafił Jurić w świetnej sytuacji, a niedługo później główka Marciniaka mogła wpaść za kołnierz Kosowi, który zachował jednak czujność. W drugiej połowie strzałów po obu stronach było mniej, ale towarzyszył im problem, który uwidocznił się w pierwszej połowie: nieskuteczność.

Wisła znów wysoko wygrywa

Biała Gwiazda przegrała dwa z ostatnich trzech meczów, tracąc pęd na pierwsze miejsce, z jakim rozpoczęła wiosnę. W sobotę na wyprzedany (bo przebudowywany) Stadion H. Reymana przyjechała jednak ostatnia Chojniczanka, więc kibice Wisły liczyli na kolejny komplet punktów.

Zgodnie z oczekiwaniami, krakowianie mieli przewagę od pierwszych minut, ale niewiele z niej wynikało. Dopiero w 40. minucie udało się przełamać opór gości, gdy Mateusz Kuchta źle zatrzymywał wrzutkę ze skrzydła i piłka wpadła pod nogi Tachiego. Ten, przy lezącym już bramkarzu, pomylić się nie mógł.

Dobrze skończyli pierwszą połowę i dobrze zaczęli drugą. Indywidualnie z piłką wzdłuż granicy pola karnego poszedł Miki Villar i zza szesnastki posłał prosty strzał pod dalszy słupek, podnosząc prowadzenie na 2:0. Chojniczanka niespodziewania była bliska złapania kontaktu w 60. minucie, ale gola Mikołajczaka sędzia nie uznał po sygnalizacji spalonego.

W rewanżu po drugiej stronie zaliczony nie został gol Sergio Benito, który wszedł w 72. minucie i niecałą minutę później wbił piłkę do bramki. Kibice mieli jednak powody do radości niewiele później, gdy James Igbekeme przyjął piłkę klatką piersiową i z 15 metrów posłał rakietę wprost do bramki. Biała Gwiazda strzelała dalej, próbując w sumie 20 razy, ale wynik już się nie zmienił.

Teraz ruch Ruchu Chorzów

W niedzielę, zamiast o 12:30 siadać do rosołu, piłkarze i kibice Ruchu Chorzów wybrali się do Niepołomic, by ograć Sandecję Nowy Sącz. Chorzowianie do Niepołomic pojechali w najsilniejszym składzie – tym zwycięskim z meczu z Wisłą Kraków. Ich dominacja od pierwszych minut nie może zatem dziwić.

Dopiero w 38. minucie Niebieskim udało się przewagę przełożyć na gola, którego strzelił Daniel Szczepan po dojściu do piłki w zamieszaniu w polu karnym Sandecji. I choć jakościowo lepszy futbol prezentowali przyjezdni, to w drugiej połowie nowosądeczanie dzielnie walczyli o wyrównanie. Ta sztuka się nie udała, a najskromniejsze możliwe prowadzenie wystarczyło, by Ruch Chorzów awansował na drugie miejsce w lidze, wyprzedzając Wisłę Kraków!