Legenda piłki nożnej Ronaldo Fenomeno podkreślił dwie kolejne kontuzje, których doznał w latach 1999-2000, jako momenty, które były najtrudniejsze w jego karierze. W dniu swoich 49. urodzin, obchodzonych w miniony poniedziałek, były zawodnik przypomniał decydujące momenty w swojej karierze, kiedy musiał przekroczyć swoje granice.
"Poważna kontuzja, po której nastąpiła jeszcze gorsza. Z pewnością był to jeden z najtrudniejszych okresów w moim życiu. Do tego momentu nic nie było łatwe, ale żeby grać dalej po tym, jak usłyszałem, że nie będę już w stanie grać? Leczenie wydawało się nie mieć końca. To, co trzymało mnie przy życiu, to moje przekonanie. Byłem zdeterminowany, by wszystko zmienić" - powiedział Ronaldo w wywiadzie dla Betfair.
Pięciokrotny mistrz doznał kontuzji więzadeł 22 listopada 1999 roku i spędził około 140 dni na rekonwalescencji. Kiedy wrócił na boisko w swoim pierwszym meczu, doznał całkowitego zerwania ścięgna rzepki w prawym kolanie. Mecz odbył się 12 kwietnia 2000 roku i wszyscy myśleli, że to koniec kariery dla środkowego napastnika.
"Myślałem nawet, że nigdy nie będę w stanie grać na tym samym poziomie co wcześniej. Sportowiec długo dochodzi do siebie. Zaczynasz trenować i pojawiają się inne problemy. To były trudne miesiące fizycznego i psychicznego wyczerpania, ale także samoświadomości, siły i codziennego przezwyciężania" - powiedziała.
Zanim brazylijska drużyna wzięła udział w zawodach w Korei Południowej i Japonii, leczenie trwało 500 dni. Pomimo obaw fanów i prasy, którzy nie wierzyli, że w pełni wyzdrowieje, Ronaldo nie tylko podniósł trofeum, ale był także najlepszym strzelcem Mistrzostw Świata z ośmioma bramkami i został wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju.
"Jeśli ze zniszczonym kolanem czułem się, jakby odebrano mi życie, to powrót był jak jego odzyskanie. A jeśli możliwość ponownej gry wydawała się już czymś wielkim, to mistrzostwa świata... po prostu trzeba narodzić się na nowo. Doświadczyłem odrodzenia", mówi.
Początek wszystkiego
Mając za sobą 21 lat gry w piłkę nożną, były zawodnik cofnął się w czasie, by wspomnieć początki swojej kariery w São Cristóvão, gdy był jeszcze juniorem. Ronaldo nie ukrywa swojej wdzięczności dla klubu, który otworzył przed nim swoje drzwi, a który w 1993 roku opuścił na rzecz Cruzeiro.
"São Cristóvão było dla mnie szkołą, w której zdecydowałem się pozostać nawet w obliczu możliwości gry dla Flamengo. To była decyzja, która była dla mnie wyzwaniem i otworzyła mi drzwi. Tam zyskałem rozgłos w kraju. Jestem bardzo wdzięczny za to, czego doświadczyłem w tym klubie. To był początek mojej kariery i wierzę, że był to czynnik decydujący o wszystkim, co nastąpiło później" - powiedział.
Powrót do domu
Po 14 latach spędzonych w europejskim futbolu Ronaldo powrócił do Brazylii, by założyć koszulkę Corinthians. W 2009 roku przybył do Timao i zaprzeczył przewidywaniom wielu osób dzięki bramkom, tytułom i pasji fanów.
"Po tak długim pobycie w Europie wiele osób wątpiło we mnie, gdy podpisałem kontrakt z Corinthians w 2009 roku. Wciąż wracałem po kolejnej poważnej kontuzji z AC Milan. Myśleli, że to już koniec. A ja naprawdę musiałem odkryć siebie na nowo, odnaleźć się w Brazylii... Wciąż miałem do napisania historię z Timao. Rozegrałem tylko kilka meczów dla Milanu w 2008 roku i aż do debiutu dla Corinthians w 2009 roku, były to długie trzy miesiące przygotowań", powiedział.
"Zadebiutowałem przeciwko Ipatinga, a trzy dni później mieliśmy już derby przeciwko Palmeiras. To był mecz przesiąknięty historią i wiedziałem, jak ważny. Atmosfera była super pozytywna, kibice wspierali nas jak zawsze, a potem strzeliłem tego niezapomnianego gola... jednego z najważniejszych w mojej karierze" - podsumował.