Seria wypadków gwiazd narciarstwa rodzi pytania o bezpieczeństwo w Alpejskim PŚ

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Seria wypadków gwiazd narciarstwa rodzi pytania o bezpieczeństwo w Alpejskim PŚ
Seria wypadków gwiazd narciarstwa rodzi pytania o bezpieczeństwo w Alpejskim PŚ
Seria wypadków gwiazd narciarstwa rodzi pytania o bezpieczeństwo w Alpejskim PŚPAP
W ciągu 15 dni czołowe narciarki i narciarze alpejscy globu, mistrzowie świata i igrzysk ulegli wypadkom na trasach zawodów, co rodzi pytania o bezpieczeństwo rywalizacji. Niektórzy wskazują na zbyt napięty kalendarz startów, na co wpływ ma odwołanie imprez na początku sezonu.

Mikaela Shiffrin, Aleksander Aamodt Kilde, Petra Vlhova, Alexis Pinturault, Corinne Suter to najsłynniejsi przedstawiciele narciarstwa alpejskiego, którzy doznali ostatnio urazów. Wcześniej z występami w sezonie musiał pożegnać się Marco Schwarz, były mistrz świata, prowadzący w klasyfikacji generalnej PŚ, po tym jak pod koniec grudnia doznał kontuzji kolana na "wyboistej" trasie zjazdu w Bormio.

"Jeśli najmocniejsi alpejczycy mają wypadki i doznają kontuzji, to musi to zastanawiać" - powiedział Sofia Goggia, mistrzyni olimpijska w zjeździe (2018).

W piątek na trasie zjazdowej PŚ w Cortina d'Ampezzo upadła Amerykanka Mikaela Shiffrin, absolutna rekordzistka pod względem liczby zwycięstw PŚ (wygrała 95 razy), prowadząca w klasyfikacji generalnej. Na razie nie wiadomo, kiedy wróci na stoki. Na pewno nie wrócą do rywalizacji Słowaczka Vlhova (wiceliderka PŚ) i Szwajcarka Suter, które doznała zerwania więzadeł krzyżowych przednich, oraz Francuz Pinturault i Norweg Kilde, którzy poważnym kontuzjom ulegli w Wengen.

"Starty, podróże, sesje treningowe, presja, stres. To wszystko sprawia, że nadszedł czas, by zastanowić się nad przeładowanym kalendarzem" - oceniła inna mistrzyni, medalistka olimpijska specjalizująca się w gigancie Włoszka Federica Brignone.

W sobotę w Cortinie d'Ampezzo, gdzie w 2026 roku toczyć się będzie rywalizacja o medale olimpijskie, nie obyło się bez kolejnych wypadków. Przejazdu nie ukończyło 10 z 45 alpejek, w tym Czeszka Ester Ledecka, a Amerykanka Bella Wright oprócz siniaków nabawiła się przy upadku rozcięcia podbródka.

"Mówienie tylko o liczbie wyścigów jest bezcelowe. Jest mnóstwo powodów, które wpływają na wyniki. To prawda, że kalendarz jest bardzo napięty, ale tak jest od lat. Nawet gdy nie ma wyścigów, wszyscy zawodnicy trenują. Jest obecnie więcej stresu z powodu tego wszystkiego, co otacza i co towarzyszy narciarstwu alpejskiemu. Wcześniej chodziło tylko o jazdę na nartach, teraz sportowiec musi wykonywać wiele zadań jednocześnie i martwić się o swój wizerunek, o marketing. A doba ma nadal 24 godziny" - powiedziała Lara Gut-Behrami, mistrzyni olimpijska w supergigancie z Pekinu i była zwyciężczyni klasyfikacji generalnej PŚ.

Narciarki i narciarze uważają, że nie tylko częstotliwość startów, ale i stroje mają wpływ na urazy. Widzą konieczność obowiązkowego noszenia bielizny chroniącej przed przecięciem skóry. Bielizna taka jest wymagana w zawodach równoległych. Rywalizujący w zjeździe nie mają takiego nakazu, a niektórzy nie chcą jej nosić, bo uważają, że ma wpływ na spowalnianie jazdy.

"To powinno być bezpieczne ulepszenie dla nas wszystkich. To powinno być obowiązkowe" - dodała Goggia.

Norweg Kilde ucierpiał właśnie z powodu przecięcia skóry na łydce. Doszło do uszkodzenia nerwów, a także dwóch zerwanych więzadeł w prawym ramieniu.

Inną opcją, mającą podnieść bezpieczeństwo zawodniczek i zawodników, są powietrzne poduszki, podobne do tych w samochodzie, które noszone mogą być pod kombinezonami i w przypadku zderzenia amortyzują upadek. To również nie jest jednak obowiązkowe.

"To oczywiste (użycie poduszek - PAP), ale zawsze znajdą się ludzie, którzy sprzeciwiają się z różnych powodów. Nie było jednomyślnego poparcia dla poduszki powietrznej" - powiedział Paul Kristofic, trener reprezentacji USA kobiet.