Jan-Lennard Struff wygrał swój poniedziałkowy pojedynek z Chrisem Eubanksem. Bliscy sobie rankingowo zawodnicy, obaj znani również z potężnego serwisu, spotkali się po raz pierwszy i poziomem gry udowodnili, że faktycznie niewiele ich dzieli. Mecz był zacięty, a decydująca okazała się liczba błędów Amerykanina.

Dwa sety (ledwo) wystarczyły na Eubanksa

W pierwszej partii – pomimo sześciu break pointów – nie doszło do żadnego przełamania. Szczególnie może tego żałować Amerykanin, który miał aż cztery okazje do odebrania Struffowi gema na starcie meczu. A gdy doszło do tie-breaka, to Niemiec pierwszy doszedł do piłki setowej (pomimo konieczności odrabiania ze stanu 3-5). Ostatecznie tie-break padł łupem Struffa przy stanie 9-7, po secie trwającym prawie równą godzinę.

W drugiej partii obaj serwujący konsekwentnie zgarniali swoje gemy serwisowe i ponownie pachniało rozstrzygnięciem dopiero po 12 gemach. Tym razem jednak doświadczenie i zimna krew Struffa były górą w 10. gemie, przy serwisie Amerykanina. Eubanks obronił trzy piłki meczowe, ale poległ przy czwartej.

Czekamy na przełamanie Hurkacza ze Struffem

Wygrana 33-latka oznacza, że Jan-Lennard Struff czeka na Huberta Hurkacza lub Dusana Lajovicia, który mecz 1. rundy w Bazylei rozegrają we wtorkowe popołudnie. Ponieważ Polak jest rozstawiony w turnieju z nr 4, jest zdecydowanym faworytem w tym pojedynku. 

Jeśli jednak wygra z Lajoviciem, już roli faworyta pewny być nie może. Dotąd rozegrał dwa oficjalne mecze ze Struffem i na swoim koncie ma tylko jednego wygranego seta, przy pięciu rywala. Po raz ostatni z Niemcem spotkali się w czerwcu tego roku w Stuttgarcie, gdzie Hurkacz pewnie wygrał pierwszego seta, by następnie ulec w tym samym stosunku – 3:6 – w dwóch kolejnych.