Tegoroczny debiut na mączce skończył się dla Igi Świątek wygraną z Aryną Sabalenką w finale, dlatego start Maszyny z Raszyna w Madrycie zapowiadał się wyjątkowo smakowicie. Nic to, że rywalką w drugiej rundzie była 92. zawodniczka światowej klasyfikacji, oczy skupione były na polskiej liderce WTA.
Niektórzy spodziewali się błyskawicznego zwycięstwa na otwarcie, ale mecz z Julią Grabher zaczął się spokojnie. Austriaczka miała już za sobą trzy spotkania w Madrycie, więc była już w turniejowym rytmie. Iga Świątek grała ostrożnie i dość szybko poczuła siłową, chwilami sprytną grę rywalki.
Grabher zdecydowanie nie bała się starcia z gwiazdą, obie od początku testowały się nawzajem. Tempo nie było może przesadnie szybkie, ale Austriaczka pokazywała się z dobrej strony, szukając sposobu na Polkę i broniąc piłek w każdej części kortu. W całym pierwszym secie dała się przełamać tylko raz, a Idze nie pozwalała na złapanie optymalnego rytmu i narzucenie jej gry. Partia zakończyła się pewną, ale nie imponującą wygraną Świątek, 6:3.
W drugiej zanosiło się na szybsze rozstrzygnięcie, ponieważ w trzech gemach pierwsza rakieta WTA przełamała rywalkę dwukrotnie i mogła złapać oddech. Niestety, liderkę rankingu zgubiły własne błędy, dzięki którym Austriaczka uzyskała pierwszego gema przy podaniu Świątek, a później kolejnego. O meczu z bliskim kontaktem nie było wciąż mowy, raszynianka wygrała pewnie 6:2 i mecz zamknęła pojedynek przed 80. minutą na zegarze.
Można powiedzieć, że pojedynek z Julią Grabher był przedsmakiem, solidnym testem dla Polki. Musimy jednak poczekać na prawdziwy pokaz jej umiejętności i pełnię koncentracji. Okazja pojawi się już w niedzielę, gdy rywalką Igi Świątek będzie Bernarda Pera.