W kobiecym tenisie mamy do czynienia z Wielką Trójką? Świątek pytana o rywalizację

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
W kobiecym tenisie mamy do czynienia z Wielką Trójką? Świątek pytana o rywalizację
W kobiecym tenisie mamy do czynienia z Wielką Trójką? Świątek pytana o rywalizację
W kobiecym tenisie mamy do czynienia z Wielką Trójką? Świątek pytana o rywalizacjęAFP
Iga Świątek ma nadzieję, że wyłaniająca się „Wielka Trójka” kobiecego tenisa, w skład której wchodzą także Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina, utrzyma formę przez lata, mówiąc w czwartek, że zbyt trudno przewidzieć, kto będzie dominował w 2024 roku.

Od czasu przejścia na emeryturę byłej liderki rankingu Ash Barty w marcu 2022 r. trio zdobyło pięć z ostatnich siedmiu tytułów Wielkiego Szlema, przy czym Świątek zdobyła trzy – w tym dwa French Open – a Rybakina i Sabalenka po jednym.

Ich zacięta rywalizacja przez większą część poprzedniego sezonu wywołała porównania z rządzącymi swego czasu męskim tenisem Rogerem Federerem, Rafą Nadalem i Novakiem Djokoviciem. Świątek stwierdziła, że nie jest pewna, kto będzie dalej czerpał z ich sukcesu.

„Trudno to przewidzieć. W ciągu ostatnich (kilku) lat zawsze zdarzała się jedna zawodniczka, która nagle dokonała przełomu i wygrała Wielkiego Szlema lub znalazła się w pierwszej piątce” – powiedziała Świątek, która przygotowuje się do przyszłomiesięcznego Australian Open, grając w mieszanym turnieju drużynowym United Cup, który rozpoczyna się w piątek.

„Oczywiście uważam, że te trzy tenisistki, jesteśmy bardziej regularne niż pozostałe. Mam nadzieję, że w pewnym sensie zachowamy tę spójność na następne sezony, ale nie mam pojęcia, kto będzie się wyróżniał. Ons Jabeur jest także bardzo konsekwentną zawodniczką, gdy nie jest kontuzjowana. Wszystko zależy od ich przygotowania. Sezon może przebiegać różnie, także pod względem kontuzji” - powiedziała.

Świątek będzie jedną z faworytek zbliżającego się turnieju olimpijskiego, który odbędzie się na jej ulubionej paryskiej mączce, na której wygrywała French Open. 

„Tym razem będzie trochę inaczej” – powiedziała Świątek, która dwa lata temu zalała się łzami po porażce w drugiej rundzie z Paulą Badosą na Igrzyskach w Tokio.

„Poznam obiekt. Będzie na mojej ulubionej nawierzchni. Z drugiej strony, to także rodzi większe oczekiwania z zewnątrz. Myślę, że będę musiała wykonać tę samą pracę, co na każdym innym turnieju. Nie będę się okłamywać, że będzie łatwo lub tak samo, bo będzie inaczej” - powiedziała.