43 kilometry od mety, holenderski mistrz świata zrobił różnicę w niedzielne popołudnie, a następnie samotnie dojechał do mety w Oudenaarde.
"Wygrywam Tour of Flanders w koszulce mistrza świata i jest to spełnienie moich marzeń. Muszę się tylko odpowiednio nastawić" - powiedział van der Poel. Holender uważa wyścig za "jeden z najtrudniejszych w moim życiu".
"Na dziesięć kilometrów przed metą byłem wyczerpany, zamknąłem oczy i skoncentrowałem się na jak najszybszym ukończeniu" - dodał van der Poel, biorąc pod uwagę, że ma już za sobą udany sezon.
Zwycięstwo jest drugim w tym sezonie dla kolarza Alpecin, który wygrał E3 Saxo Classic, a zeszłotygodniowy Gent-Wevelgem wygrał Duńczyk Mads Pedersen (Trek). Duńczyk, który w środę uczestniczył w kraksie w wyścigu Dwars door Vlaanderen, kilkakrotnie atakował z dystansu. W decydującym finale Madsowi Pedersenowi zabrakło pary i ukończył wyścig na 22. miejscu.
"Na podjazdach nie mogłem osiągnąć 5-700 watów, których potrzebuję podczas wspinaczki. Miałem nadzieję, że uda nam się uciec i zyskać trochę więcej czasu. Byłem w stanie jechać stabilniej, ale na podjazdach nie mogłem tego zrobić" - powiedział Mads Pedersen dla TV 2 Sport.
Duńczyk nie obawia się jednak, że środowa kraksa wpłynie także na przyszły weekend, kiedy czeka na niego inny monument kolarstwa, Paryż-Roubaix. "W żadnym wypadku nie denerwuję się Roubaix. Mam tydzień na regenerację i wszystko będzie dobrze. To był dobry, rozsądny dzień w kontekście Roubaix" - wyjaśnił Duńczyk.