Odejście Fernando Santosa. Portugalski dziennikarz: Mogliście się tego spodziewać

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Odejście Fernando Santosa. Portugalski dziennikarz: Mogliście się tego spodziewać
Odejście Fernando Santosa. Portugalski dziennikarz: Mogliście się tego spodziewać
Odejście Fernando Santosa. Portugalski dziennikarz: Mogliście się tego spodziewaćProfimedia
Fernando Santos pożegnał się z reprezentacją Polski w dość marnych okolicznościach. Słabe wyniki, rozdrażnienie i rozczarowanie, które towarzyszyły rozstaniu, były bolesne dla każdej ze stron, uwzględniając kibiców. Jaka mogła być tego przyczyna? O opinię zapytaliśmy André Guerrę, dziennikarza portugalskiej redakcji Flashscore News.

Przygoda Santosa z kadrą biało-czerwonych była krótka i dość intensywna, jak na reprezentacyjne standardy. Wielu kibiców, jak i prezes Cezary Kulesza, pokładało w Portugalczyku spore nadzieje. W końcu przychodził do nas jako zdobywca mistrzostwa Europy, z ogromnym doświadczeniem w prowadzeniu reprezentacji. 

Piękne uśmiechy i uprzejmości z powitalnej konferencji szybko zaczęły zamieniać się w niezadowolenie, a resztki jego dobrego humoru ulatniały się każdymi straconymi punktami. Doszła do tego ostentacyjnie wyrażana irytacja i przepychanki z pracodawcą, jak choćby w sprawie meczu z Niemcami. Każdy fan wiedział, że sielanka i kurtuazje nie będą trwały wieczne, że pojawią się jakieś trudności, ale nikt nie spodziewał się aż tak dramatycznego zakończenia. 

Co poszło nie tak? Na papierze wszystko do siebie pasowało. Doświadczony szkoleniowiec, który miał już do czynienia z gwiazdami z Cristiano Ronaldo na czele, więc nie przestraszy się żadnego z naszych reprezentantów. Człowiek, który przeżył w futbolu reprezentacyjnym już wszystko. O opinię na temat Fernando Santosa zapytaliśmy André Guerrę, doskonale orientującego się w realiach portugalskiego futbolu.

Jak w Portugalii oceniana jest przygoda Fernando Santosa z reprezentacją Polski?

Choć na zawsze pozostaniemy mu wdzięczni za Euro 2016, które z nim wygraliśmy, kolejne lata i konsekwentne porażki na wielkiej scenie osłabiły naszą cierpliwość do niego. Wiedzieliśmy, że nie odniesie sukcesu, jeśli nie stworzy ultradefensywnej drużyny, w której kolektyw gra bardzo nisko ustawioną linią. Jeśli dodamy do tego polską drużynę, która wydaje się - przynajmniej moim zdaniem - być w trybie przebudowy, nie jest on odpowiednim typem menedżera do tego procesu.

Jest menadżerem zapewniający ciągłość, który potrzebuje zawodników będących jego sprzymierzeńcami, którym będzie mógł zaufać i którzy w zamian zaufają jemu. Więc to zwolnienie nie jest absolutnie żadnym zaskoczeniem - twierdzi André Guerra.

Jakim jest trenerem i jakim człowiekiem? Co sądzą o nim kibice w Portugalii?

Myślę, że to pytanie do zawodników. Wiemy tylko to, co widzimy i słyszymy na konferencjach prasowych, a nie na boisku. Jest kilku graczy, którzy kochają go od 2016 roku, zwłaszcza Ronaldo - ta relacja pogorszyła się po ostatnich mistrzostwach świata, kiedy zaczął zdejmować go z boiska lub zostawiać na ławce - ale kibice, choć wdzięczni, nie byli zadowoleni od 2016 roku z powodu jego defensywnego podejścia. Został jednak doceniony przez konserwatystów, zarówno pod względem piłkarskim, jak i społecznym, ponieważ jest pobożnym katolikiem. W związku z tym zawsze miał poparcie portugalskiej federacji piłkarskiej (FPF), mimo że większość fanów twierdziła, że powinien odejść.

Pomimo tego wszystkiego, wciąż cieszy się szacunkiem Portugalczyków, to było po prostu złe zakończenie. Podobnie jak toksyczny związek, trwało to dłużej niż musiało i uległo erozji. Trzeba jednak pamiętać, że futbol był okropny. Powinniśmy dominować przeciwników, a nie reagować na to, co robią.

W Polsce nie miał łatwych kontaktów z mediami, większość pytań go irytowała. Czy podobnie było w Portugalii?

Tak, to jest... norma. Tutaj, w Portugalii, bardzo trudno jest nawiązać kontakt z "aktorami futbolu". W związku z tym nie był wielkim fanem kogoś, kto kwestionował lub zaprzeczał jego wyborom. Wydawał się również zmagać z własnymi wyborami, co samo w sobie jest dość sprzeczne i paradoksalne. Z dumą bronił swoich wyborów w prasie, ale zawsze można było zobaczyć go zdenerwowanego przed i podczas meczów. Myślę, że te ostatnie lata musiały zebrać żniwo, biorąc pod uwagę dociekliwość portugalskich mediów.

Praca Fernando Sanotsa z reprezentacją Polski zakończyła po klęsce w Albanii
Praca Fernando Sanotsa z reprezentacją Polski zakończyła po klęsce w AlbaniiFlashscore

Kibice i media w Polsce narzekali, że grał zbyt defensywnie i nie wprowadził do drużyny żadnego nowego zawodnika. Czyli powinniśmy się tego spodziewać, patrząc na drużynę Portugalii, którą prowadził?

Krótka odpowiedź? Tak. Długa odpowiedź? Również tak (uśmiech). To właśnie nas wkurzało, ponieważ mieliśmy wielu dobrych zawodników i graliśmy okropny futbol, zwłaszcza na dużych turniejach i w późnych fazach rozgrywek. Nawet w 2016 roku przeszliśmy przez fazę grupową dzięki zajęciu trzeciego miejsca, także w kwalifikacjach mieliśmy trzy remisy w grupie, w której powinniśmy byli odnieść trzy zwycięstwa.

Nowi gracze również stanowili problem. Nie powołał Gonçalo Inácio ani Pedro Gonçalvesa (Pote), który też nie był ostatnio powoływany, i nalegał na takich zawodników jak William Carvalho, gdy było oczywiste, że mamy lepsze opcje. Na ławce rezerwowych siedział Rafael Leão, który był najlepszym zawodnikiem Serie A, natomiast Bruno Fernandes i Bernardo Silva spisywali się słabiej.

Brakowało nam ofensywnego i zdecydowanego futbolu. Myślę, że brak wiary we własne wybory, o którym wspomniałem wcześniej, ostatecznie przeniósł się na zespół.

Choć obaj nie odeszli z reprezentacji Polski w najlepszych relacjach, Paulo Sousa był postrzegany zupełnie inaczej - grał bardzo ofensywnie, był cierpliwy i miły w kontaktach z mediami oraz kibicami, a piłkarze do dziś wspominają, że był świetnym taktykiem. Czy na tym polega różnica między nimi?

Cóż, nie wiemy zbyt wiele o metodach trenerskich Paulo Sousy, ponieważ nie prowadził on portugalskiej drużyny od 2006 roku, ale myślę, że na tym polega różnica. Fernando Santos zawsze był trenerem defensywnym, który wydobywał ze swoich zawodników to, co najlepsze nie poprzez taktykę, ale poprzez motywację i wiarę. Powiedziałeś mi, że miał mieszkać w Warszawie i uczestniczyć w meczach polskiej ligi, co się nie wydarzyło i to mnie zaskoczyło.

Jakie są jego plany na przyszłość? Czy pomimo swojego wieku będzie chciał kontynuować pracę w piłce nożnej, czy zdecyduje się przejść na emeryturę?

Nie mamy pojęcia. Może zrobi ostatnie rodeo z drużyną narodową - nie sądzę, by piłka klubowa była na jego horyzoncie - a może przejdzie na emeryturę i spędzi czas z rodziną. Nadal ma sprawę sądową w Portugalii za możliwe uchylanie się od płacenia podatków od kontraktu, który podpisał z Federacją - kończy Guerra.

André Guerra - dziennikarz portugalskiej redakcji Flashscore
André Guerra - dziennikarz portugalskiej redakcji FlashscoreFlashscore

Jakie były faktyczne powody zniechęcenia Fernando Santosa, dowiemy się pewnie za jakiś czas. Jedno jest pewne. Musiała być jakaś konkretna przyczyna, gdyż Portugalczyk przychodził do nas pełen entuzjazmu i wiary. To wciąż świetny fachowiec, któremu tym razem poszło naprawdę fatalnie. Będziemy jednak z ciekawością przyglądać się jego dalszej trenerskiej karierze, jeśli zdecyduje się ją kontynuować.

Paulo Sousa, choć reprezentuje inne pokolenie trenerów, pokazał, że jego warsztat jest naprawdę ceniony przez graczy i może jeszcze sporo osiągnąć w futbolu. Dziś wielu kibiców, choć skrycie, tęskni za nim, bo swoim podejściem i słowami odpowiadał na nasze sny o potędze biało-czerwonych. O ofensywnej sile, która być może jest niestety tylko iluzją. 

Jedno wiemy na pewno - przed jego następcą stoi naprawdę trudne zadanie odbudowania drużyny i zaufania kibiców. A najgorsze jest to, że to zdanie towarzyszyło niemal każdej zmianie na stanowisku selekcjonera. Cóż, mimo wszystko, powodzenia trenerze!