Stanek: Kask? Ci, którzy nie lubią nakryć głowy, muszą się do tego przyzwyczaić

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Stanek: Kask? Ci, którzy nie lubią nakryć głowy, muszą się do tego przyzwyczaić

Jindřich Staněk określił bramkę jako dziwną.
Jindřich Staněk określił bramkę jako dziwną.Profimedia
Po remisie 1:1 z Polską bramkarz reprezentacji Jindrich Stanek był rozczarowany, że czescy piłkarze nie wykorzystali więcej szans w Warszawie i nie zapewnili sobie kwalifikacji do mistrzostw Europy w przedostatnim meczu kwalifikacyjnym. W rozmowie z dziennikarzami bramkarz Pilzna przyznał, że wciąż przyzwyczaja się do kasku ochronnego, który nosi po kontuzji głowy i nie jest on idealnie dopasowany. Zdobytą bramkę określił jako dziwną.

Jakub Piotrowski wyprowadził Polaków na prowadzenie w 38. minucie, ale kapitan Czech Tomas Soucek wyrównał cztery minuty po przerwie. "Przyjmujemy ten punkt. Ale z drugiej strony, spójrzmy prawdzie w oczy, mieliśmy więcej szans. Nie jestem w pełni usatysfakcjonowany. Myślę, że powinniśmy byli wygrać. Szkoda, bo mogliśmy tutaj potwierdzić awans" - powiedział Stanek.

Przed golem otwierającym wynik, stoper Tomas Holes trafił w Stanka, próbując odbić dośrodkowanie po ziemi, a Piotrowski skierował piłkę do siatki z bliskiej odległości. "To jedna z najtrudniejszych piłek dla mnie i dla obrońców. Kiedy zobaczyłem, jak leci, próbowałem zasłonić tylny słupek, uderzyć w nią. Holi (Holesh) wbiegał we mnie, piłka pechowo odbiła się w środek, a potem ją wykończyli. Szkoda, taki dziwny gol" - powiedział bramkarz.

W 78. minucie miał problemy z obroną bezpośredniego strzału kapitana Polski, Roberta Lewandowskiego. "To była dość trudna sytuacja, ale mieli też kilka rzutów rożnych. Również pierwszy strzał w pierwszych minutach był nieprzyjemny" - opisał Stanek.

Podopieczni trenera Jaroslava Silhavy'ego potrzebują co najmniej punktu z Mołdawią w poniedziałkowym meczu kwalifikacyjnym w Ołomuńcu, aby zakwalifikować się do mistrzostw w Niemczech. "Nie będziemy w ogóle myśleć o remisie, chcemy wygrać" - powiedział były bramkarz Evertonu i Czeskich Budziejowic.

Stanek doznał urazu głowy 8 października przed ostatnią przerwą reprezentacyjną w meczu z Jabloncem po zderzeniu z Vaclavem Drchalem i musiał opuścić spotkanie drużyny narodowej. Chociaż niektóre media spekulowały, że bramkarz może opuścić resztę sezonu jesiennego, ostatecznie stracił mniej niż miesiąc. Od zwycięskiego meczu ligowego ze Slavią nosi czarny kask ochronny.

"To prawda, że jestem trochę zmęczony po meczach, to chyba jedyna wada. Poza tym czuję się dobrze, muszę powiedzieć, że nie ma żadnych problemów. Przyzwyczajam się do kasku, noszę go na każdym treningu. To wciąż coś, co nosi się na głowie. Jeśli nie lubisz czapek, musisz się do tego przyzwyczaić" - powiedział Stanek.

Bramkarz Stanek był jednym z lepszych zawodników czeskiej drużyny
Bramkarz Stanek był jednym z lepszych zawodników czeskiej drużynyFlashscore

"Za każdym razem, gdy było zimno, musiałem zdejmować czapkę w ciągu pięciu minut na treningu, ponieważ źle się w niej czułem. Ale kask jest inny niż czapka, jest solidniejszy na głowie. Oczywiście nie jest to idealne rozwiązanie, ale nie jest też wielkim problemem. Nie dbam o to, jak w nim wyglądam, tylko o to, żeby mnie jakoś chronił. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie nie dostanę żadnego ciosu w głowę" - dodał siedmiokrotny reprezentant kraju.

Cieszył się, że mroźna pogoda na Stadionie Narodowym w Warszawie pozwoliła na grę przy zamkniętym dachu. "Kiedy wychodziliśmy z hotelu, powiedziałem: 'Wow, pada śnieg'. Potem zorientowałem się, że jest dach. To była zaleta" - powiedział Stanek.