Po stawieniu czoła dwóm niewygodnym przeciwnikom, Argentyna rozpoczyna kwalifikacje z pełną pulą punktów, bez straconego gola. W kolejnych rundach w październiku mistrzowie świata będą gościć Paragwaj i Peru.
Boliwia nie zdołała wykorzystać przewagi gry u siebie - przy rozrzedzonym powietrzu - i przegrała z La Albiceleste drugi mecz z rzędu w La Paz. Po porażce 1:5 z Brazylią i wtorkowej przegranej z mistrzami świata, Boliwijczycy znaleźli się na dnie tabeli. La Verde będą jednak mieli łatwiej w kolejnych meczach, ponieważ za miesiąc zagrają z Ekwadorem i Paragwajem.
Argentyna pokonała wysokość na zimno
Dzięki dużej inteligencji Argentyna opuściła La Paz z komfortowym zwycięstwem i kolejnymi trzema punktami w torbie. Pozbawiając grę tempa, aby nie złapać boliwijskiej zadyszki, mistrzowie świata wykorzystali całą swoją technikę, aby utrzymać posiadanie piłki i obracać nią w ataku. Początkowo strzały spoza pola karnego były głównym wentylem ratunkowym Argentyńczyków.
Pierwszy gol padł jednak po penetracji pola karnego przez Enzo Fernándeza. Wykorzystał on przestrzeń między obrońcami, otrzymał mierzone podanie od Ángela Di Maríi i strzelił wprost do siatki. Niedługo później, jeszcze w pierwszej połowie, padła druga bramka, którą zdobył Tagliafico, ponownie po podaniu od Di Maríi.
Mając do dyspozycji dodatkowego zawodnika po tym, jak przed przerwą z boiska wyrzucony został Roberto Fernández z Boliwii, Argentyna spokojnie weszła w drugą połowę. Nie martwili się o powiększenie przewagi, nie byli też zagrożeni przez miejscowch. W końcowej fazie meczu Nico González zdobył bramkę na 3:0, zamykając wynik meczu.
Messi poza boiskiem frustruje Boliwijczyków
Największe nazwisko światowej piłki nożnej nie wyszło na boisko na stadionie Hernando Silesa. Lionel Messi został oszczędzony po opuszczeniu meczu z Ekwadorem z bólem mięśni, który uniemożliwił mu nawet wzięcie udziału w kilku ostatnich sesjach treningowych. Mimo to argentyński numer 10 podróżował z drużyną i znalazł się na ławce rezerwowych.
Nieświadomi tego, że nie wyjdzie na boisko, boliwijscy kibice wzywali gwiazdę do wejścia w różnych momentach meczu. Kiedy Ángel Correa wbiegł w koszulce z argentyńskim numerem 10, wśród miejscowych rozległy się gwizdy.