Flashscore Awards: Chelsea i Manchester City rozgrywają epicki remis z ośmioma bramkami

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Flashscore Awards: Chelsea i Manchester City rozgrywają epicki remis z ośmioma bramkami
Chelsea świętuje zdobycie bramki przeciwko Manchesterowi City
Chelsea świętuje zdobycie bramki przeciwko Manchesterowi CityProfimedia
Szalony, dramatyczny i wszystko pomiędzy - listopadowy, emocjonujący remis 4:4 pomiędzy Chelsea i Manchesterem City został uznany za Mecz Roku Flashscore 2023.

Przed tym meczem Chelsea przegrała z Manchesterem City sześć razy z rzędu, nie strzelając w tym czasie ani jednego gola, więc niewielu przewidywało, że na Stamford Bridge rozegra się epopeja Premier League.

A jednak tak właśnie się stało, ponieważ obie drużyny strzeliły aż cztery wyrównujące bramki - w meczu Premier League zdarzyło się to dopiero piąty raz.

Reklama Premier League

Mecz rozpoczął Erling Haaland, zamieniając rzut karny na gola, zanim do siatki trafił Thiago Silva - który został najstarszym strzelcem Chelsea w wieku 39 lat - a po nim były napastnik Obywateli, Raheem Sterling.

To był dopiero początek, gdyż Manuel Akanji wyrównał na krótko przed przerwą, kończąc pełne zwrotów akcji 45 minut i dając widzom wiele do myślenia przez resztę spotkania.

Swoją drugą bramkę w ciągu dwóch pierwszych minut kolejnej odsłony zdobył Haaland i choć wielu kibiców wierzyło, że City przejmie kontrolę, Chelsea nie dała się zniechęcić i ponownie wyrównała na 3:3 za sprawą Nicolasa Jacksona.

Mecz ponownie przechylił się na korzyść City, gdy strzał Rodriego dał im prowadzenie 4:3 w 86 minucie, co wyglądało na pewne zwycięstwo gości.

A jednak wciąż był czas na kolejny zwrot akcji w tej opowieści, a jego głównym bohaterem był Cole Palmer - oczywiście!

Palmer - były wychowanek City - dołączył do Chelsea latem i strzelił ostatniego gola z rzutu karnego w doliczonym czasie gry, dzięki czemu mecz zakończył się wynikiem 4:4.

Cole Palmer z Chelsea świętuje gola
Cole Palmer z Chelsea świętuje golaReuters

"Mierzysz się z drużyną taką jak (Manchester) City, ale to Chelsea chciała wygrać, być bohaterem" - powiedział menedżer Chelsea Mauricio Pochettino.

"Myślę, że po takim meczu wszyscy są dumni, że mogli w nim uczestniczyć. To pokazuje, dlaczego Premier League jest najlepszą ligą na świecie".

"To była dobra reklama i zabawny mecz dla Premier League" - powiedział szef Manchesteru City Pep Guardiola.

"Obie drużyny chciały wygrać. Nie spodziewałbym się, że będzie inaczej. Chelsea ma fantastyczny zespół i zawodników".

Miażdżące liczby

Chaos, jaki panował podczas całego spotkania, był widoczny na boisku i to samo znalazło odzwierciedlenie w statystykach.

Patrząc na liczby, nie był to całkowity miażdżący mecz Chelsea, ponieważ rywalizacja w zachodnim Londynie była wyrównana i przypominała mecz koszykówki.

Jak można się było spodziewać, Manchester City miał większe posiadanie piłki - 56 procent, choć liczba ta pokazuje, że nie była to mistrzowska klasa w tej dziedzinie, jaką zwykle prezentuje drużyna Guardioli.

Jeśli chodzi o strzały, sytuacja była ponownie dość wyrównana, ponieważ gospodarze nieznacznie przewyższali liczbą 17 do 15, podczas gdy City miało 10 celnych uderzeń w porównaniu do dziewięciu oddanych przez Chelsea, według Wyscout.

Statystki meczu Chelsea - Manchester City
Statystki meczu Chelsea - Manchester CityOpta

Zagłębiając się głębiej w jakość strzałów, obie drużyny nieznacznie przekroczyły swój oczekiwany wskaźnik goli (xG) do przerwy, przy czym City wygrało 1,57 do 1,28. Tendencja ta utrzymała się w drugiej części spotkania, ale to Chelsea zakończyła ją na prowadzeniu.

W sumie padło osiem bramek, a łączny współczynnik xG wyniósł 5,8, z czego większość przypadła Chelsea, która zanotowała 3,16 do Manchesteru City 2,64.

City prowadziło w wyścigu xG od 25. minuty i otwarcia wyniku przez Haalanda aż do wyrównania przez Palmera w piątej minucie doliczonego czasu gry. Norweski napastnik w pojedynkę uzyskał 1,78 końcowego wyniku swojej drużyny.

Mecz miał naprawdę wszystko, od bramek, rzutów karnych, wyrównania i - oczywiście - dziwnego dramatu VAR związanego z rzutem karnym Haalanda - wszystkie składniki, aby stać się natychmiastowym klasykiem Premier League.