Niedzielne zwycięstwo 2:6, 6:4, 7:6(9) dało ukraińskiej posiadaczce dzikiej karty pierwszy triumf nad Wiktoryją Azaranką w starciu dwóch ostatnich mam (z sześciu, które wystartowały w losowaniu singli), przerywając passę pięciu meczów przegranych z Białorusinką.
Po prawie trzech godzinach napięcia, 76. zawodniczka rankingu WTA, Switolina, w końcu obaliła Azarankę asem w drugim punkcie meczowym i natychmiast upadła na plecy w chwili triumfu.
O miejsce w półfinale zmierzy się z rozstawioną z numerem pierwszym Igą Świątek.
"Naprawdę szkoda, że jedna z tych zawodniczek musiała przegrać. Dały z siebie wszystko na korcie" - komentowała dziewięciokrotna mistrzyni Wimbledonu Martina Navratilova. "Ostatecznie Switolina zagrała odważniejszy tenis, szczególnie w końcowych fazach".
Ukrainka podsumowała swoje osiągnięcie w sposób, który szczególnie dla matek będzie dosadny: "Po urodzeniu dziecka, to drugi najszczęśliwszy moment w moim życiu".
Switolina frustrowała Azarankę przez ponad 11 minut w czwartym gemie meczu, który ciągnął się przez pięć równowag, a powracająca do touru Ukrainka straciła szansę na przełamanie. Dwa gemy później para stanęła oko w oko w zaciekłej, 25-zagraniowej wymianie, która rozruszała widownię na korcie centralnym.
Nawet jeśli zapisy pokażą, że Białorusinka zwyciężyła w pierwszym secie, przełamując dwukrotnie, to obecni będą wiedzieć, że wynik nie zilustrował dramaturgii tych pierwszych 41 minutach rywalizacji.
Walka z podtekstem
Od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, w której Moskwa wykorzystała Białoruś jako państwo pomocnicze do, co nazywa "specjalną operacją wojskową", zawodniczki z obu krajów zostały są chłodno traktowane przez Switolinę i jej rodaków w turniejach. Ten kontekst dodał kolejną warstwę napięcia do meczu, gdy zawodniczki zmierzyły się po raz szósty w karierze.
Azaranka mogła pomyśleć, że jest na ostatniej prostej, gdy otworzyła prowadzenie 2:0 w drugim secie, ale dwa gemy później Switolina w końcu przebiła się przez solidny jak skała serwis swojej przeciwniczki, by przełamać po raz pierwszy. Azaranka musiała polegać na swoim opanowaniu, aby odeprzeć cztery break pointy w ósmym gemie, trwającym ponad 11 elektryzujących minut.
Przez cały czas wydawało się, że Switolina straciła szansę na wygranie seta. Krzyknęła głośno, gdy przegapiła swój pierwszy punkt setowy przez niecelny strzał w niebo, poderwała krzyczącą publiczność na nogi, by skończyć 26-uderzeniowy rajd potężnym winnerem z forhendu.
Kilka sekund później wyrównała stan rywalizacji po tym, jak Azaranka przeciągnęła forhend i oddała swój serwis. Switolina wydawała się być na fali, gdy otworzyła prowadzenie 3:0 w trzecim secie. Azaranka nie spuszczała jednak wzroku z piłki i na trzy stracone gemy odpowiedziała trzema odrobionymi.
Ponieważ obie zawodniczki nie chciały oddać wygranej, mecz zakończył się tie-breakiem wygranym przez Ukrainkę. Nie mogła powstrzymać łez, dając swojej zniszczonej wojną ojczyźnie powód do radości.
"W domu jest mnóstwo ludzi, którzy mnie oglądają i dopingują i wiem, ile to dla nich znaczy" - powiedziała. Podczas gdy tłum pozdrawiał Switolinę owacją na stojąco, Azaranka była zdezorientowana, gdy opuszczała kort przy chórze okrzyków. Później zresztą publicznie skrytykowała zachowanie nieprzychylnej jej publiczności.