Dzięki wyjątkowo efektownej serii 17 spotkań bez porażki – wliczając europejskie puchary – Stade Rennais (Rennes) podkreśliło swoją obecność nie tylko na krajowej, ale i międzynarodowej scenie. W Ligue 1 udało się wyprzedzić znacznie większe Olympique Marsylia, Lille czy Lyon i do dziś Rennes siedziało wygodnie na trzecim stopniu podium, ustępując tylko PSG i Lens.
Tymczasem Folarin Balogun ze Stade de Reims najwyraźniej zapomniał o uznaniu dla wyżej notowanego rywala, gdy w 6. minucie wolejem wyprowadził drużynę gospodarzy na prowadzenie. Do jego strzału doprowadziła świetna współpraca Junyi Ito i asystującego Alexisa Flipsa. Warto o nich wspomnieć tym bardziej, Flips kwadrans później sam skorzystał z asysty kolegi (De Smeta), by podnieść wynik na 2:0.
Przyjezdni z Rennes byli zdezorientowani, ponieważ na boisku robili więcej, a wynik zmieniał się nie w tę stronę. Bretończycy ruszyli do odrabiania strat, ale długo im nie szło. Dopiero na sekundy przed przerwą udało się strzelić gola kontaktowego, którego autorem był Arthur Theate.
Jeśli pachniało dalszym pościgiem Rennes po przerwie, to zawodnicy Reims postanowili ten zapach rozwiać. Junya Ito miał okazję na 3:1 jeszcze przed kwadransem drugiej połowy, ale strzał poszedł w poprzeczkę. Co nie udało się Ito, zrobił w 84. minucie Balogun, który rozwiał nadzieje Rennes na uratowanie choćby remisu.
Patrząc na statystyki widać, że Reims pozwoliło silniejszym nominalnie rywalom grać, ale nie strzelać. Bezlitosna egzekucja okazji dała gospodarzom awans na 10. miejsce, natomiast dla Rennes oznacza nie tylko koniec doskonałej passy, lecz również spadek poza pierwszą trójkę.
