VfB obroniło swoje miejsce w Bundeslidze, przed HSV szósty sezon na zapleczu

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

VfB obroniło swoje miejsce w Bundeslidze, przed HSV szósty sezon na zapleczu

VfB obroniło swoje miejsce w Bundeslidze, przed HSV szósty sezon na zapleczu
VfB obroniło swoje miejsce w Bundeslidze, przed HSV szósty sezon na zapleczuAFP
Zapowiadało się na równą walkę, a skończyło drugim laniem. W dwumeczu VfB Stuttgart wygrało 6:1, strzelając po dwa gole u siebie i na wyjeździe. HSV po raz piąty nie dało rady wywalczyć awansu.

Z takiej sytuacji w historii baraży Bundesligi nikt jeszcze nie wyszedł zwycięsko. Hamburger SV przegrał w przygnębiająco złym stylu pierwszy mecz 0:3 i na Volksparkstadionie musiał dokonać cudu. Na ten cud gotowi byli kibice, którzy przed poniedziałkowym rewanżem wypełnili trybuny szczelnie i stworzyli fenomenalną atmosferę.

Pierwsze minuty meczu pokazały, że piłkarze przynajmniej spróbują do tego poziomu dorównać. Od pierwszych minut HSV ruszyło szturmem na bramkę VfL Stuttgart i Florian Muller szybko znalazł się w opałach. Na początku piątej minuty Sonny Kittel wspaniale skierował piłkę rogalem do bramki zza pola karnego, obijając po drodze słupek. Gol wyjątkowej urody, ale kibice wzięliby choćby i najbrzydsze trafienie.

Volksparkstadion wybuchł radością po raz pierwszy i wyczekiwał kolejnych goli. Przez pierwszy kwadrans VfB miało ogromne problemy z wyjściem z własnej połowy. Gdy jednak goście złapali oddech, zrobiło się groźnie po drugiej stronie stadionu. W 17. minucie Serhou Guirassy cyrkowo wywinął się z piłką swojemu obrońcy i lekko wtoczył ją do bramki z paru metrów. Dwie minuty później stadion ponownie jednak wybuchł radością, ponieważ VAR unieważnił gola dla VfB.

Sygnał ostrzegawczy zwiastował jednak zagrożenie ze strony Szwabów, którzy faktycznie ponownie szukali swojej okazji, chcąc jak najszybciej podciąć skrzydła goniącym wynik gospodarzom. Choć nie udało się uciszyć trybun golem, to przyjezdni z południa wyrównali stan pojedynku i nie byli już zepchnięci do defensywy. Na kolejny dobry strzał HSV czekało do 40. minuty, gdy Glatzel posłał piłkę obok słupka. Jeszcze w doliczonym czasie gry gospodarze próbowali strzelać, ale na przerwę schodzili z tylko jedną odrobioną bramką.

Powrót po przerwie okazał się fatalny dla hamburczyków. Nie tylko w ich postawie brakowało pazura z otwarcia spotkania, ale też szybko pozwolili się zdominować Stuttgartowi. Nie minęły trzy minuty, a Enzo Millot bezlitośnie pokonał Heuera Fernandeza po precyzyjnym podaniu od Guirassy’ego. Po kwadransie drugiej połowy HSV nie tylko nie miało wciąż celnego strzału, ale straciło kolejnego gola po koszmarnym błędzie bramkarza. Heuer Fernandez minął się z piłką, a Millot miał dublet w niewiele ponad kwadrans.

Choć gospodarze walczyli dalej, to nie było szans nadrobić czterech goli straty. Przez całą drugą połowę Die Rote Hosen zaliczyli tylko dwa celne strzały na bramkę VfB, a i na trybunach słychać było śpiewy głównie z sektora gości. Za swoją podróż do Hamburga zostali nagrodzeni przez Silasa w 97. minucie, gdy Silas strzelił trzeciego gola dla Stuttgartu.

Statystyki meczu HSV-VfB
Statystyki meczu HSV-VfBOpta by Stats Perform