To była sensacja, która unosiła się w powietrzu, prawie nikt nie chciał powiedzieć tego głośno, ale teraz dane to potwierdzają: hiszpańska piłka nożna od jakiegoś czasu traci grunt w stosunku do najpotężniejszych krajów na starym kontynencie.
Minęły lata, w których trzeba było bardzo mocno szukać, aby znaleźć mistrza europejskich rozgrywek, który nie należałby do LaLiga. W rzeczywistości w latach 2014-2018 tylko Manchester United zdołał przełamać hegemonię, wygrywając Ligę Europy.
W Superpucharze Europy dominacja była jeszcze bardziej widoczna. W latach 2009-2018 tylko Bayern Monachium (2013) był w stanie odebrać to trofeum Hiszpanii. O ile jednak Hiszpanie nadal triumfowali w jednym z dwóch najważniejszych turniejów kontynentu, o tyle reszta rodaków odczuła spadek poziomu krajowych rozgrywek ligowych.
Spadek wyników spowodował, że FC Barcelona odpadała dwa lata z rzędu w fazie grupowej Ligi Mistrzów, Atletico Madryt nie dotarło do półfinału przez siedem sezonów, a hiszpańskie kluby nie pojawiły się w ćwierćfinałach Ligi Europy i Konferencji w tym sezonie.
Liczą się wyniki
Niepowodzenia hiszpańskiej piłki nożnej na poziomie kontynentalnym nadeszły w najgorszym możliwym momencie, właśnie wtedy, gdy UEFA restrukturyzuje swoje rozgrywki i nagradza krajowe rankingi ligowe bardziej niż kiedykolwiek. W rzeczywistości dwa najlepsze kraje z obecnej kampanii otrzymają dodatkowe miejsce w Lidze Mistrzów 2024/25.
Jednak wraz z eliminacją Barçy i Atleti z rąk odpowiednio PSG i Borussii Dortmund, Hiszpania pozostała bez szans na zdobycie jednego z tych miejsc. Znajdują się na niskim piątym miejscu z 15 062 punktami i nie byliby w stanie wspiąć się na najwyższe miejsca, nawet gdyby Real Madryt sięgnął po tytuł w LIdze Mistrzów.
W tabeli prowadzą obecnie Włochy z 18 428 punktami, a na drugim miejscu plasują się Niemcy z 17 214 punktami. Tuż za nimi plasuje się Anglia z 16 750 punktami, która przy byle potknięciu może pozbawić jeden z tych krajów piątego miejsca w Lidze Mistrzów.