Xavi Hernández, zawieszony po odbyciu kary, musiał zarządzać Barceloną z dystansu w meczu z Mallorcą. Nie jest przyzwyczajony do oglądania piłki nożnej z ogólnej perspektywy i z tak dużej odległości od swoich zawodników, choć nie było to przeszkodą w osiągnięciu zwycięstwa, na którym odcisnął swoje piętno Lamine Yamal. Wychowanek Blaugrany strzelił jedynego gola w meczu.
"To ton całego sezonu. Skuteczność to nasz znak firmowy. To ciężki mecz. To nas kosztowało. Nie wykorzystaliśmy karnego, ale dobrze rywalizowaliśmy, by wygrać więcej niż jednym golem. Cieszymy się ze zwycięstwa, ponieważ to ważne trzy punkty, aby pozostać w walce. Powiedzieliśmy im, że będzie pięć lub sześć szans. Drużyna dobrze się zgrała, odkąd powiedziałem, że odchodzę" - wyjaśnił na konferencji prasowej.
Trener z Terrassy odniósł się do braku Roberta Lewandowskiego i Vitora Roque w podstawowej jedenastce (zagrał młodzieżowiec Marc Guiu): "Dzisiaj zagrał pół godziny. Pochodzi z zagranicy, musi się zaadaptować. Dzisiaj był znakomity. Wygrywał w pojedynkach, w posiadaniu.... Był bardzo dobry. Będzie wchodził, stopniowo". I nie wygląda na to, że znajdzie się w wyjściowym składzie przeciwko Napoli, biorąc pod uwagę fakt, że to miejsce jest zarezerwowane dla polskiego napastnika.
"Nie możemy być niesprawiedliwi: Gündogan, Cancelo, Inigo czy Ter Stegen również byli dobrzy. Dzisiaj Cubarsi nie przegrał żadnego pojedynku, jest spektakularny i nie wygląda na swoje 17 lat. A Lamine, nie grając swojego najlepszego meczu, zrobił różnicę. Pozostali też byli dobrzy, ale mogą wyznaczać pewną epokę" - powiedział Xavi, który nie zgodził się z refleksją, że młodsi zawodnicy zaprezentowali się znacznie lepiej od tych bardziej doświadczonych.