Miami zdominowało pierwszą połowę w Fort Lauderdale i przełamało się w 39. minucie, kiedy Messi przedarł się przez obronę i znalazł Roberta Taylora, którego strzał wyglądał, jakby został obroniony przez Zaca MacMatha, ale jednak piłka wyleciała mu z rąk i wpadła do siatki.
Salt Lake, które w pierwszej połowie wyglądało niepewnie, po przerwie wyszło naładowane energią i zaczęło podgrzewać atmosferę przeciwko drużynie z Miami, która poza sezonem rozgrywała mecze w Azji i na Bliskim Wschodzie.
Miami przetrwało atak dzięki kilku obronom bramkarza Drake’a Callendera i przypieczętowało zwycięstwo, gdy Messi w połączeniu z byłym kolegą z Barcelony Luisem Suarezem wykreowali akcję, w której do siatki trafił Diego Gomez w 83. minucie.
Bramka ta wywołała fajerwerki na nowo nazwanym stadionie Chase, gdy 29. sezon MLS rozpoczął się zwycięstwem drużyny Messiego.
"Wiedziałem, że czeka mnie ciężka rywalizacja (w MLS). A Inter Miami, będąc jednym z faworytów do tytułu, wiedzieliśmy, że zawsze będziemy grać z pełną siłą" – powiedział Suarez po swoim pierwszym meczu w lidze.
Messi zrobił furorę, dołączając do Miami w połowie sezonu w lipcu zeszłego roku, prowadząc drużynę do tytułu Pucharu Ligi, nie był jednak w stanie odcisnąc takiego piętna na zespole, aby pomóc swojemu nowemu klubowi dostać się do play-offów po bardzo nieudanym początku sezonu, gdy Argentyńczyka nie było jeszcze na Florydzie.
Miami, którego współwłaścicielem jest były kapitan reprezentacji Anglii David Beckham, po Messim dodało do swojej kadry 37-letniego Suareza, Sergio Busquetsa i Jordiego Albę i jest faworytem do zdobycia swojego pierwszego tytułu MLS.
W niedzielę Inter w Carson w Kalifornii zmierzy się z byłą drużyną Beckhama, LA Galaxy.