Benfica wyrównała swój rekord, ale 3:3 daje awans Interowi

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Benfica wyrównała swój rekord, ale 3:3 daje awans Interowi

Benfica wyrównała swój rekord, ale 3:3 daje awans Interowi
Benfica wyrównała swój rekord, ale 3:3 daje awans InterowiAFP
Tylko raz we Włoszech Benfica zdołała strzelić trzy gole i w środę rekord wyrównała. W kontekście dwumeczu nie dało to sukcesu, ale pożegnanie Portugalczyków z Ligą Mistrzów wypadło godnie, po walce do ostatnich sekund.

Po raz pierwszy od 20 lat Inter Mediolan zmierzy się z rywalami z AC Milan w półfinale Ligi Mistrzów UEFA. Do symbolicznych derbów Mediolanu dojdzie po zwycięskim remisie na San Siro. Dokładnie w oczekiwaniu na takie rozstrzygnięcie kibice Nerazzurrich do ostatniego miejsca wypełnili trybuny i rzeczywiście oglądali fantastyczne widowisko.

Biorąc pod uwagę prowadzenie 2:0 po pierwszym meczu, Inter musiał jedynie zachować szczelną defensywę i cierpliwie czekać na moment, w którym będzie mógł się wykazać. Nicolò Barella – również zdobywca gola otwarcia na Estádio da Luz tydzień temu – przeciął drogę António Silvie i Chiquinho, po czym skierował piłkę w górny róg. Inter mógł zniknąć z pola widzenia już po chwili, kiedy Odysseas Vlachodimos upuścił piłkę po dośrodkowaniu Federico Dimarco, ale bramkarz zdołał ją zabrać Edinowi Džeko.

Benfica, choć próbowała, nie stwarzała sobie dobrych okazji w pierwszej połowie, a z rzutem wolnym Álexa Grimaldo dobrze poradził sobie André Onana. W 38. minucie, dzięki dośrodkowaniu Rafy Silvy, pojawiła się jednak szczelina w pancerzu Nerazzurrich. Fredrik Aursnes, którego jedyna dotąd bramka dla As Águias padła w ligowym pojedynku w Santa Clarze, wykorzystał niedbałą obronę i zdobył wyrównującego gola, wprawiając San Siro w osłupienie, a liderom Primeira Liga dając nikłą nadzieję na cudowny powrót w dwumeczu.

Po wznowieniu gry Lautaro Martínez pokazał, że Inter jest gotowy do walki. Jego pierwszy strzał był jednak bardzo daleki od ideału. Podczas gdy Benfica miała obiecujące momenty, nie można było powstrzymać gospodarzy, gdy intensywność i spryt Martíneza zgrały się z walorami Dimarco. Skrzydłowy minął Aursnesa, aby wyłożyć piłkę Argentyńczykowi w 65. minucie, a ten zakończył passę ośmiu bezbramkowych meczów klinicznym wykończeniem z pierwszej piłki, wprawiając kibiców Interu w niepohamowaną euforię.

Zaledwie kilka minut po wejściu z ławki, Joaquín Correa przechytrzył Nicolása Otamendiego i pokonał Vlachodimosa wspaniałym uderzeniem, które odbiło się od słupka, dając Interowi pewne zwycięstwo. Benfice oddać trzeba, że walczyła do końca, choćby i bez szans na awans. Silva strzelił drugiego gola głową w 86. minucie, a Petar Musa w ostatnich sekundach doliczonego czasu instynktownie wykończył akcję, by uniemożliwić Nerazzurrim świętowanie wygranej u siebie.

W dwumeczu wygrana była już pewna, więc kibice Interu po prostu bawili się w ostatnich chwilach, wyczekując już pojedynku z Milanem w półfinale. Tymczasem lizbońskie Orły są obecnie bez zwycięstwa w czterech meczach i muszą skupić się na wyścigu o tytuł w Primeira Liga. Do niedawna walka o mistrzostwo Portugalii wydawała się rozstrzygnięta, a dziś ponownie lizbończycy czują oddech Porto na karku.