To nie był jej dzień, Magdalena Fręch kończy udział we French Open

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

To nie był jej dzień, Magdalena Fręch kończy udział we French Open

To nie był jej dzień, Magdalena Fręch kończy udział we French Open
To nie był jej dzień, Magdalena Fręch kończy udział we French OpenAFP
Na 1/32 finału kończy swój udział w paryskim turnieju Magdalena Fręch. Kamilla Rachimowa była lepsza, choć można by zaryzykować stwierdzenie, że Polka przegrała bardziej ze sobą – od początku do końca nie prezentowała tego, na co ją stać, gdy jest w dobrej dyspozycji.

Zanim jeszcze wyszły na kort, Magdalena Fręch i Kamilla Rachimowa wiedziały już, że na jedną z nich czeka Aryna Sabalenka. Z jednej strony gra z taką rywalką to jedno z najtrudniejszych zadań, ale  drugiej przygoda, w której czasami można zaskoczyć faworytkę. Zanim jednak Fręch mogła myśleć o zaskoczeniu 2. zawodniczki turnieju, trzeba było pokonać rywalkę z numerem 82. w rankingu.

Tymczasem mecz z 21-latką z Jekaterynburga w niczym nie przypominał tego sprzed kilku dni, gdy łodzianka błyskawicznie odesłała do domu Zhang Shuai. W pierwszych dwóch gemach Polka zdobyła tylko dwa punkty, momentalnie oddając kontrolę nad meczem rywalce. W trzecim udało się złapać oddech, ponieważ błąd podwójny kosztował Rachimową przełamanie.

Niestety, w czwartym gemie Fręch nie obroniła drugiego break pointu, a w piątym nie zdobyła nawet punktu przy swoim podaniu. Choć to zupełnie nieporównywalne rywalki, to Magdalena Fręch jakby nie miała wiary już przy serwisie, który z Zhang był niezłą bronią. Dopiero w szóstym gemie Polka złapała lepszy rytm i narzuciła rywalce warunki. Co udawało się przy swoim podaniu, nie szło niestety w defensywie. O ile więc udało się wybronić dwie piłki setowe, o tyle set wymknął się szybko, w 34 minuty.

Trudno uznać Kamillę Rachimową za postać, która miałaby onieśmielać doświadczoną Magdalenę Fręch, a jednak na to chwilami wyglądało. O krok szybsza, bardziej zdeterminowana i już na starcie drugiego gema 21-latka była bliska przełamania. Walka o gema trwała prawie 10 minut i niestety Tatarka faktycznie wyszła na prowadzenie.

Punktowanie przy swoim podaniu nie pozwalało Polce wrócić w tym meczu, a już w piątym gemie Rachimowa była bliska ponownego przełamania. Podobnie jak to było przy próbach dogonienia Rosjanki przy jej serwisie, Magdalenie Fręch wciąż brakowało finiszu i przegrane gemy zwykle kończyły się błędami Polki. Ten w piątym gemie właściwie przesądził o losach meczu – po łodziance widać już było, że nie znajduje sposobu na powrót.

Udało jej się przełamać Rachimową jeszcze w szóstym gemie, choć ponownie zawdzięczała to bardziej rozprężeniu rywalki niż sobie. Grunt jednak, że szansa wykorzystana, a po kolejnym zwycięskim gemie z 1:4 zrobiło się 3:4.

Polka i Rosjanka wygrały kolejne swoje gemy i powrócił problem przewagi uzyskanej przez Tatarkę w piątym gemie – on sprawiał, że Fręch musiała rywalkę przełamać, by myśleć o powrocie w tym meczu. Tymczasem 21-latka punktowała celnie, a cały mecz skończył się przy pierwszej piłce meczowej, autowym zagraniem Polki.

Statystyki meczu Fręch-Rachimowa
Statystyki meczu Fręch-RachimowaFlashscore