Andy Murray pewnie pokonał Ryana Penistona w mecz pierwszej rundy Wimbledonu, Centre Court świętował

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Murray awansuje do drugiej rundy Wimbledonu, efektowna wygrana rozchmurzyła Londyn

Murray był w świetnej formie we wtorek na Wimbledonie
Murray był w świetnej formie we wtorek na WimbledonieReuters
Deszczowy wtorek Wimbledonu został uratowany przez wirtuozerski występ Sir Andy'ego Murraya, który sprawił, że Centre Court gruchał z przyjemności. Szkocki triumfator turnieju ucieszył publiczność gładką wygraną w dniu, w którym większość meczów przerwał deszcz.

Nie była to klasyczna bitwa o Wielką Brytanię, ponieważ 27-letni przeciwnik Ryan Peniston nie stanął na wysokości zadania. Za to Murray - który cieszył się statusem skarbu narodowego od czasu słynnego zakończenia 77-letniej posuchy Wielkiej Brytanii na Wimbledonie - zagrał swoją rolę do perfekcji, wygrywając 6:3, 6:0, 6:1.

"Oczywiście to niesamowite uczucie wrócić tutaj na kort centralny" - powiedział były światowy numer jeden i dwukrotny triumfator Wimbledonu Murray po zwycięstwie w pierwszej rundzie. "Zacząłem mecz dość nerwowo. Chciałem zagrać dobrze... a kiedy udało mi się przełamać w pierwszym secie, zagrałem świetny tenis".

I trudno się z tym nie zgodzić.

Z gracją patrolując linię końcową i za nic mając wielokrotne operacje biodra, Szkot zasypał kort centralny winnerami w dwugodzinnym kursie mistrzowskim, który sprawił, że Peniston (268. ATP) był tylko widzem przez dużą część zawodów.

"Dawno nie czułem się tak dobrze fizycznie przed Wimbledonem" - powiedział Murray. "Mam więc nadzieję, że jestem sprawny i gotowy na dobrą passę" - dodał, gdy Centre Court krzyczał i wiwatował na jego cześć.

Peniston, choć musiał dziś uznać wyższość Murraya, nie widzi powodu, dla którego jego kolega Brytyjczyk nie mógłby kontynuować kariery. "No, zagrał dziś naprawdę dobrze. Tak, myślę, że dlaczego nie? Dlaczego nie mógłby wygrać?" - powiedział dziennikarzom.

"Myślę, że główną rzeczą, którą Andy zrobił dzisiaj naprawdę dobrze, było to, że był po prostu nieustępliwy w każdym punkcie. Miałem kilka gemów, w których miałem 30:0, miałem punkty meczowe, ale on walczył o każdy punkt. Dlatego wynik był taki, jaki był. Jest tam, gdzie jest, ze względu na sposób, w jaki ćwiczy... jest taki sam na treningach. Jest przy każdej piłce. Dlatego jest taki dobry".