Zagłębie prowadziło, ale przegrało 1-2 z Wisłą Kraków

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Zagłębie prowadziło, ale przegrało 1-2 z Wisłą Kraków

Zagłębie prowadziło, ale przegrało 1-2 z Wisłą Kraków
Zagłębie prowadziło, ale przegrało 1-2 z Wisłą KrakówProfimedia
Był rekord frekwencji w Sosnowcu i sporo emocji, ale ostatecznie gospodarze opuszczali stadion ze spuszczonymi głowami. W pojedynku pierwszoligowych średniaków górą była Biała Gwiazda.

Choć w Sosnowcu wszyscy myślami są już na nowym stadionie, to piątkowy mecz z Wisłą Kraków przyszło rozgrywać jeszcze na poczciwym Ludowym. Zagłębia to nie zniechęciło i klub mobilizował swoich fanów, by jak najliczniej stawili się na trybunach.

Cel udało się osiągnąć, w piątkowy wieczór na dwóch trybunach pojawiło się aż 4950 widzów. To nie tylko najlepszy wynik w sezonie (dotąd nie udało się przebić granicy 3 tys.), ale też najwyższa widownia na meczach Zagłębia w Sosnowcu od czasu awansu z połowy 2018 roku.

W pierwszych minutach obie drużyny się sprawdzały i do 4. minuty miały już po jednym strzale na bramkę. Uderzenia były jednak albo niecelne, albo obronione. Dopiero po 13 minutach Szymon Pawłowski wprawił miejscowych w zachwyt swoim strzałem z granicy pola karnego.

Zapowiadało się więc, że Wisła Kraków może podtrzymać niechlubną passę meczów bez zwycięstwa. Przed przyjazdem do Sosnowca było ich już osiem. Gospodarze chcieli to szybko przypieczętować i poszli za ciosem. W następnych kilku minutach na bramkę parli kolejno Banaszewski, Pawłowski i Szumilas.

W zespole Wisły wyróżniał się Luis Fernandez. To on pierwszy strzelał w 3. minucie i również on próbował wyrównać w 26. minucie. Co nie udało się wcześniej, nadrobił w 39. minucie dobrze wycelowanym strzałem po niedoszłej kontrze Zagłębia. Część fanów gospodarzy była wtedy zasłonięta wielką sektorówką i pewnie nie żałują, że tego nie widzieli…

Do przerwy było więc 1-1 i gospodarze mogli się cieszyć, że mają chwilę oddechu od coraz pewniej grającej Wisły. Fernandez nie stracił jednak zapału z pierwszej połowy i ponownie groźnie strzelał w 47. minucie, powstrzymany interwencją Gliwy.

Na kolejne uderzenie nie kazał czekać długo. Zagrał klepkę z Rodado i spokojnie zmieścił piłkę przy słupku w 53. minucie.

Na tym napór Wisły tymczasowo się skończył, gra zmieniła dynamikę i to gospodarze próbowali odrobić stratę. Gojny strzelał w 58. minucie, Bryła w 67. Już dwie minuty później to goście znów wpakowali piłkę do bramki, ale wcześniej był faul w ataku.

Nerwowo było jeszcze w końcówce. Na niecałe 2 minuty przed końcem Wisła mogła podwyższyć po strzale Młyńskiego, z kolei w doliczonym czasie gry to Szumilas nie trafił w bramkę Wisły. Przynajmniej na kilkanaście godzin krakowski klub wrócił do górnej części tabeli Fortuna 1 Ligi.