Mimo wszystkich sukcesów w Europie, dwa ostatnie niemieckie kluby, które utrzymały się w kontynentalnej piłce, w tym sezonie nie spełniły oczekiwań w Bundeslidze. Leverkusen nie ma szans na zajęcie miejsca w pierwszej szóstce, podczas gdy Bayern nie jest w stanie uciec Borussii Dortmund w gorącej walce o tytuł.
Gospodarze z Leverkusen nie zwracali uwagi na swój status słabszego, ponieważ wyszli z bloku gwałtownie, dzięki wysokiemu pressingowi i pozytywnej grze w ataku. Gdy Bayern dał się zaskoczyć nastawieniem gospodarzy, Leverkusen wypracowało sobie kilka okazji. Strzał z rogu Kerema Demirbaya niemalże prześlizgnął się do siatki nad Yannem Sommerem, a później Jeremie Frimpong z bliskiej odległości został zatrzymany przez szwajcarskiego bramkarza.
Niemniej jednak Bayern był jak zwykle bezlitośnie skuteczny i wystarczyła jedna próba w pierwszej połowie, by zmienić tablicę wyników na swoją korzyść. Podanie João Cancelo zostało opanowane przez Leona Goretzkę, a Joshua Kimmich otworzył wynik dzięki odbiciu piłki od Odilona Kossounou.
Prowadzenie Bayernu było zwodnicze, a Julian Nagelmann dokonał potrójnej zmiany po przerwie, w nadziei na umocnienie swojej pozycji. Mimo to, drużyna Xabiego Alonso kontynuowała swoją zabawę z piłką. Po 50 minucie Amine Adli został ukarany za wymuszanie faulu w polu karnym. Sędzia Tobias Stieler skonsultował się z VAR, żółtą kartkę cofnął i wskazał na wapno. Palacios podszedł do piłki i zdobył zasłużone wyrównanie, ku uciesze tłumów na BayArenie.
Jamal Musiala próbował dać iskrę inspiracji, ale Leverkusen walczyło dalej, by objąć prowadzenie w niezwykłych okolicznościach. Ponownie w polu karnym padł Adli. Ponownie sędzia pokazał mu kartkę za padalino. I ponownie VAR podważył decyzję sędziego. A więc drugi karny w identycznych okolicznościach. Kiedy kibice na stadionie przecierali oczy z wrażeniem déjà vu, Palacios wpakował piłkę z karnego w ten sam róg, aby sensacyjnie dać swojej drużynie prowadzenie w meczu z Gwiazdą Południa.
Piłkarze gości przypuścili ostatnie ataki, ale heroiczna obrona Lukáša Hrádeckiego w bramce sprawiła, że drużyna w Bawarii straciła pozycję lidera Bundesligi na rzecz Dortmundu. A przecież po przerwie międzynarodowej czeka ich szlagierowy Klassiker właśnie z Borussią.