Waleczny Stuttgart to za mało na wyrachowany Bayern

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Waleczny Stuttgart to za mało na wyrachowany Bayern
Coulibaly nie mógł uwierzyć, że w doliczonym czasie nie zmienił losów meczu
Coulibaly nie mógł uwierzyć, że w doliczonym czasie nie zmienił losów meczuAFP
Bundesliga znów zmienia lidera. Borussia po jednym dniu musi ponownie oddać pozycję Bayernowi, który na Mercedes-Benz Arenie zaprezentował tylko tyle, ile potrzeba było do wygranej.

Kiedyś to byłby ligowy klasyk, dziś Bayern walczy o kolejne mistrzostwo, ale gospodarze z VfB Stuttgart już tylko o utrzymanie. Dlatego w sobotę na Mercedes-Benz Arenie spodziewana była przewaga przyjezdnych, może tylko złagodzona oszczędzaniem niektórych zawodników na hitowy pojedynek z Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów.

Zdaje się, że właśnie w tym swojej szansy szukali gospodarze, którzy od pierwszych minut wysoko ruszyli na Bawarczyków i długimi fragmentami pierwszej połowy szukali drogi do bramki przyjezdnych, prezentując jakość powyżej oczekiwań.

Jeśli coś dawało Bayernowi przewagę, to przede wszystkim indywidualne umiejętności. Właśnie one pozwoliły młodemu Musiali przejść czterech obrońców i oddać pierwszy groźny strzał (13. minuta), ostatecznie zablokowany. Podobne przebłyski prezentował Alphonso Davies, który również pozwalał mistrzom Niemiec niepokoić Fabiana Bredlowa w bramce.

Przez dłuższy czas gwiazdą pierwszej połowy był właśnie Bredlow, który kilkoma błyskotliwymi interwencjami ratował bezbramkowy remis gospodarzom. Szybko jednak widowisko skradł mu Mathijs de Ligt, który najpierw w 37. minucie wybił piłkę z linii bramkowej i uratował skórę swojego bramkarza, a minutę później wyprowadził Bayern na prowadzenie strzałem z dystansu.

Gospodarze wyglądali na wyjątkowo sfrustrowanych, że mimo odważnej i całkiem efektownej gry schodzą do szatni pokonani. W drugiej połowie wciąż próbowali coś z meczu wycisnąć i uratować choćby punkt, ale przyjezdni grali cały czas na poziomie umożliwiającym kontrolę gry. Po godzinie podnieśli zresztą swoje prowadzenie, gdy Choupo-Moting dostał doskonałe odegranie od Mullera i spokojnie wepchnął do siatki swoją 10. bramkę w sezonie.

Jeśli po stracie pierwszego gola został gospodarzom jakiś wiatr w żaglach, to po drugiej uszedł i on. Nawet na trybunach jakby głośniejszy pozostawał sektor gości, co chwila płonący od hurtowych ilości pirotechniki. Miejscowi wydawali się nie mieć z gry już prawie nic i tempo znacząco spadło. Bayern stanowczo był kontent, pokazały to zresztą zmiany Nagelsmanna, który dał odpocząć kluczowym zawodnikom.

Wtem, w 88. minucie, do wrzutki idealnie wyskoczył Juan Jose Perea i nie było możliwości, by Yann Sommer to obronił. Gol kontaktowy był jak zastrzyk adrenaliny dla Stuttgartu, który chciał gonić wynik w ostatnich kilku minutach. Trochę na aferę, trochę bez głowy, a jednak z kolejnych prób mógł paść drugi gol. Jeszcze po 92. minucie Coulibaly głową skierował piłkę nieznacznie obok słupka. Nic dziwnego, że piłkarze gospodarzy po pięciu doliczonych minutach i ostatnim gwizdku padli na murawę. Nie udało się, choć walczyli.

Statystyki meczu Stuttgart-Bayern
Statystyki meczu Stuttgart-BayernOpta by Stats Perform