Było blisko sensacji. Fury pokonał Ngannou niejednogłośną decyzją sędziów

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Było blisko sensacji. Fury pokonał Ngannou niejednogłośną decyzją sędziów
Było blisko sensacji. Fury pokonał Ngannou niejednogłośną decyzją sędziów
Było blisko sensacji. Fury pokonał Ngannou niejednogłośną decyzją sędziówProfimedia
W Rijadzie odbyła się mocno promowana w świecie sportu walka w boksie Tysona Fury'ego z debiutującym w tej dyscyplinie byłym mistrzem UFC w wadze ciężkiej Francisem Ngannou. Faworyzowany Brytyjczyk ostatecznie wygrał, ale jedynie na punkty, w dodatku niejednogłośną decyzją, a w trakcie walki znalazł się na deskach.

Fury był zdecydowanym faworytem, ponieważ do tej pory w zawodowej karierze nie poniósł żadnej porażki na bokserskim ringu. Dzisiaj było jej jednak bardzo blisko. Ngannou czysto trafił go w trzeciej rundzie, a "Król Cyganów" wylądował na deskach. Było widać, że bez problemu będzie kontynuował walkę, ale sensacja wisiała na włosku. 

Brytyjczyk od tego momentu walczył ostrożniej i trzymał dystans, a raz zaatakował nawet swojego rywala łokciem, co oczywiście nie może mieć miejsca w walce boserskiej. Ngannou pod koniec pojedynku popisał się za to swoim popularnym uderzeniem z UFC, gdy wyprowadził cios z krótkiego nabiegu. 

Ostatecznie sędziowie zdecydowali o zwycięstwie Fury'ego (96-93, 96-94, 94-95), ale jeden z arbitrów punktowych widział wygraną Kameruńczyka. Na szali walki odbywającej się w Rijadzie nie było pasa mistrza świata, który dzierży Brytyjczyk. Według brytyjskich mediów Fury otrzyma za walkę 50 mln funtów, a Ngannou za samo wejście do ringu zainkasuje 10 mln funtów.