Krzysztof Ratajski gra dalej. Szagański walczył, ale przegrał z byłym mistrzem świata PDC

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Krzysztof Ratajski gra dalej. Szagański walczył, ale przegrał z byłym mistrzem świata PDC

Krzysztof Ratajski gra dalej podczas mistrzostw świata
Krzysztof Ratajski gra dalej podczas mistrzostw świataProfimedia
Podczas piątkowych zmagań o 3. rundę mistrzostw świata PDC w Alexandra Palace zaprezentowało się dwóch Polaków. Krzysztof Ratajski pozostał w turnieju, natomiast Radosław Szagański dzielnie walczył z byłym mistrzem świata. 

Jako pierwsi na scenę wyszli Krzysztof Ratajski i Jamie Hughes. Polak rozpoczął mecz bardzo dobrze, bo wygrał lega, którego rozpoczynał, a następnie przełamał rywala i prowadził 2:0 w pierwszym secie. Wtedy nastąpiła chwila zapaść w grze najlepszego polskiego dartera. Trzy kolejne legi wygrał Anglik, co dało mu zwycięstwo w inaugurującym secie. 

Ważne znaczenie dla losów meczu miała druga partia. Tam Hughes prowadził już 2:1 w legach i miał szansę wyjść na wynik 2:0 w setach przy stanie 2:2, ale nie wykorzystał swojej okazji. Zrobił to Krzysztof Ratajski i doprowadził do wyrównania. 

Kolejny set nie przyniósł żadnego przełamania, a z racji tego, że zaczynał go Polak, to prowadził już 2:1 i był tylko o krok od awansu do 3. rundy. Udało mu się potwierdzić rosnącą formę w czwartej odsłonie i zakończył mecz na jednej ze swoich ulubionych wartości, czyli D16. Nie był to wybitny mecz Ratajskiego, który grał na średniej 89.82, ale dobrze radził sobie na podwójnych (11/26, 42.31%). 

Ratajski jeszcze nie wie, kto będzie jego rywalem w walce o 1/8 turnieju. W sobotę okaże się, czy będzie to Jonny Clayton (9. w rankingu), czy Steve Lennon (58. w rankingu). 

Wieczorem na scenie w Alexandra Palace zaprezentował się Radosław Szagański. Jego rywalem był mistrz świata PDC z 2007 roku – Raymond van Barneveld, który tego dnia był nie do zatrzymania, mimo że Radek grał bardzo dobre spotkanie. 

Radosław Szagański rozpoczął mecz od wygranego lega, ale to chyba tylko zmotywowało Holendra do wejścia na wyższy poziom. Raymond wygrał sześć legów z rzędu i objął prowadzenie 2:0 w setach. 

Kiedy wydawało się, że będzie to szybkie 3:0, wtedy Szagański trzy razy nie dał się przełamać i zdobył upragnionego seta, który mógł zmienić oblicze meczu, ale tego samego dokonał van Barneveld, co dało mu zwycięstwo 3:1 w tym meczu. 

Radosław Szagański w spotkaniu 1. rundy grał bardzo przeciętnie (średnia 82.40), ale wystarczyło to na jego rywala. Tym razem Polak grał na średniej 93.64, czyli o ponad 10 punktów wyższej, ale Holender zagrał mecz, jak za najlepszych lat. Raymond van Barneveld zdobył średnią 99.81 oraz miał aż 55% skuteczności na zamknięciach (11/20). Trzeba było zagrać perfekcyjne spotkanie, żeby móc pokonać tak dysponowanego rywala. 

Niestety ta porażka spowodowała, że Radosław Szagański stracił kartę i będzie musiał walczyć o jej odzyskanie podczas Q-School.