MŚ 2022. Damien Perquis dla Flashscore: "Szczęsny zapewnił Polsce awans w pojedynkę"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
MŚ 2022. Damien Perquis dla Flashscore: "Szczęsny zapewnił Polsce awans w pojedynkę"
Damien Perquis dla Flashscore: "Szczęsny w pojedynkę zapewnił Polsce awans"
Damien Perquis dla Flashscore: "Szczęsny w pojedynkę zapewnił Polsce awans"
Profimedia
Damien Perquis, były zawodnik m.in. Troyes, Sochaux i Betisu, jest 14-krotnym reprezentantem Polski, z którą grał na Euro 2012. Podczas dzisiejszego spotkania Francji z biało-czerwonymi jego serce będzie zatem rozdarte. Obecnie ekspert BeIN Sports, jednego z nadawców mundialu, w rozmowie z Flashscore wypowiedział się na temat meczu, który z pewnością będzie dla niego wyjątkowy.

Francja-Polska to dla Ciebie szczególne spotkanie, możemy sobie wyobrazić, że masz podzielone serce?

Oczywiście są to dwa kraje, które są ważne dla mnie i dla mojej rodziny. Jednocześnie nie możemy się doczekać tego meczu, bo to będzie wielka rywalizacja w 1/8 finału mistrzostw świata.

We Francji jest liczna Polonia, a Pan zakładał koszulkę biało-czerwonych. Czy to podwójne obywatelstwo utrudnia podejście do tego meczu? 

Nie, wręcz przeciwnie, to całkiem zabawne, to taki rodzaj rywalizacji między dwiema stronami rodziny. Mój ojciec jest Bretończykiem, matka jest z pochodzenia Polką, więc to trochę zabawne, jest fajnie. Mam znajomych, którzy też mają tę podwójne obywatelstwo i mamy oczywiście wspólną kulturę, pasjonujemy się wszystkim razem, skupiamy się na taktyce, na wszystkim, co może się wydarzyć.

Polskie obywatelstwo otrzymałeś w 2011 roku. Czy ta decyzja, podobnie jak Ludovica Obraniaka, była odpowiedzią na duży wysiłek skautingu ze strony federacji, aby przyciągnąć zawodników z polskimi korzeniami, jak dziś Matty Cash?

W moim przypadku i Ludo federacja rzeczywiście poczyniła spore starania. W tym czasie pięciu czy sześciu z nas zostało powołanych do kadry jako obywatele także innych krajów. Była to swego rodzaju operacja rekrutacyjna dotycząca zawodników z polskim rodowodem, którzy mogli przyjść i wzmocnić konkurencję w kadrze. W moim przypadku pojawiły się różne plotki, ale prawda jest taka, że federacja wysłała kogoś, kto spotkał się ze mną w moim domu, aby przedstawić cały projekt. 

Czy zostałeś dobrze przyjęty? Można sobie wyobrazić, że dla części społeczeństwa i kolegów z zespołu byłeś kimś obcym.

Nie mówię po polsku i dość trudno było się porozumieć, więc wszystko odbywało się po angielsku. Nie nazwałbym tego animozją, ale czasem czujesz, że nie jesteś mile widziany, w tym sensie, że można wyczuć, że zajmujesz miejsce zawodnika, który już tam był, albo innego, który grał we wszystkich kategoriach młodzieżowych. W skrócie, że zajmujesz miejsce "prawdziwego" Polaka, który urodził się w tym kraju i ma tam całą swoją rodzinę. Zostały opublikowane także artykuły, które wskazują na ten kierunek myślenia. Ale wtedy pojawia się też kwestia jakości. Czy w tamtym czasie byliśmy lepsi od tych, którzy tam byli? Nie jestem w najlepszej sytuacji, żeby to stwierdzić, ale w każdym razie trener dokonał swoich wyborów.

Mimo to między oboma krajami istnieją historyczne powiązania, które mogły ułatwić pana przyjęcie do drużyny?

Zawsze dbałem o to, by nie mieszać do tego polityki. Chodziło o piłkę nożną. Ale, oczywiście, polityka sama się w to wmieszała. Chcę umieścić te kwestie w kontekście tamtych czasów. Kiedy zostałem oskarżony przez polską skrajną prawicę o to, że jestem złodziejem miejsc i że jestem "brudną francuską szmatą", nie wahali się mi tego powiedzieć. Poszliśmy do sądu, bo wysmarowali moje nazwisko i nazwisko babci. Mimo to odciąłem się od tego, bo moim priorytetem była gra dla babci. Ja też źle to odebrałem, bo tego typu krytyka wyszła od Jana Tomaszewskiego, który wcześniej był bramkarzem reprezentacji (63 występy w latach 1971-1981, a później został posłem w partii populistycznej). Był słuchany, nawet jeśli inna część kraju go nienawidziła. Miał wpływ na opinię publiczną i to mnie bardzo poruszyło, tym bardziej, że wstrząsnęło to moją babcią, która była zakochana w Polsce. Nie było to oczywiste, ale muszę powiedzieć, że nigdy nie czułem nic negatywnego, kiedy byłem z zespołem. Nigdy nie było żadnej złośliwości w stosunku do mnie.

Kiedy ma się podwójne obywatelstwo, kulturę rodziców i dziadków poznaje się często poprzez gastronomię.  

Moja babcia z dumą dzieliła się z nami swoją polską kulturą, a odbywało się to poprzez gotowanie. Pokazywało to jej przywiązanie, ogromnie mnie to wzruszało. Przede wszystkim pozwoliło mi poznać moje korzenie, tak po prostu. To było dla niej ważne i dla mnie też. Z babcią łączyły mnie szczególne więzi, była dla mnie jak druga matka. Jadłem i spałem u niej w domu, gdy moi rodzice pracowali. Była bardzo ważna w moim życiu i przekazywała mi wszystko, co wiedziała o Polsce. Kiedy przyjechała ze mną do Polski na Euro 2012, pierwszą rzeczą, jaką powiedziała mi po meczu otwarcia, było to, że spełniłem jej marzenie przed śmiercią. To jest dla mnie jeszcze większa duma.

Twój pierwszy występ przypadł na spotkanie przeciwko Niemcom w 2011 roku. To buduje charakter!

Nie był to dla mnie idealny mecz, ponieważ było to wielkie spotkanie, a na dodatek dopiero co wróciłem z meczu Pucharu Europy, po którym byłem nieco kontuzjowany. W końcu zagrałem 70 minut i poszło mi raczej dobrze. To było wyjątkowe, kiedy zacznasz przeciwko Miroslavowi Klose, Thomasowi Müllerowi, Toni Kroosowi, Mario Götze... Ale w pewnym momencie, cóż, trzeba odejść! 

Szybko przenosimy się do 1/8 finału mistrzostw świata. Czesław Michniewicz, polski trener, mimo awansu jest bardzo krytykowany, bo jego gra jest w zasadzie defensywna, bez większych sukcesów. Czy ma w głowie jakiś specjalny plan na zmierzenie się z francuską drużyną, czy też będzie grał w tym samym stylu co przeciwko Argentynie?

Nie wiem, czy planuje coś innego, myślę, że pozostanie skupiony głównie na defensywie. To już prawie pewne. Jednak podejrzewam pewną zmianę taktyczną. Podczas kwalifikacji i Ligi Narodów zespół grał z trzyosobową obroną, zanim zdecydował się na czterech podczas tego turnieju. Powrót do trójki pozwoliłby drużynie zająć znacznie więcej szerokości boiska, bo wahadłowi mogliby przebijać się na flankach.

Mecz może zakończyć się konkursem rzutów karnych, a wydaje się, że Wojciech Szczęsny jest świetny w tym elemencie gry.

Jest najlepszym polskim zawodnikiem mistrzostw świata. Kiedy powiedziałem to w Polsce, dodałem: "Taki jest obraz tej drużyny". Zostałem skarcony, bo podobno plułem na drużynę narodową. Ale ja tylko mówiłem prawdę! Wojciech był świetny. Kiedy widzisz, co udało mu się osiągnąć od początku mistrzostw świata... To bardziej kwestia trenera: chce grać defensywnie, ale Szczęsny jest jednym z bramkarzy, którzy obronili najwięcej strzałów w fazie grupowej. Szczęsny jest tym, który dał awans Polsce. Jeśli nie obroniłby karnego przeciwko Arabii Saudyjskiej, to w połowie meczu jest 1-1. Lewandowski spudłował karnego przeciwko Meksykowi, ale przesłaniem trenera na ten pierwszy mecz było nie przegrać. To dość mocne! Jego planem było zdobycie przynajmniej punktu, myśląc, że już wygraliśmy z Saudyjczykami. Tylko, że oni pokonali Argentynę i taka kalkulacja mogła się zemścić. Naprawdę przeszkadza mi stwierdzenie, że moim najlepszym zawodnikiem jest mój bramkarz, gdy taktyka jest defensywna. To nielogiczne.

Jego interwencja przy karnym Lionela Messiego była idealna, strzał był potężny.

Karny był bardzo dobrze wykorzystana. Ale Wojciech zaprezentował także podwójną obronę przy karnym Arabii Saudyjskiej. Jest w "nadformie". Później, w rzutach karnych, to już loteria.

Przejście na 3-5-2 mogłoby pozwolić na lepsze wykorzystanie Piotra Zielińskiego, który jest w dobrej formie od początku rozgrywek?

Zieliński jest w środku zespołu, który tylko broni. To nie jest kwestia technicznej poprawności. Od początku Pucharu Świata cały czas biega, jest aktywny. Oczywiście, kiedy masz piłkę, kiedy jesteś daleko od bramki i jesteś zmęczony, staje się to bardzo trudne. Zieliński musi mieć piłkę. Oczywiście musi bronić, ale teraz musi to robić przez 95 minut, bo tego chce trener. Nie można go winić za to, że nie daje dobrych piłek Robertowi Lewandowskiemu, bo nie ma na to miejsca i okazji. Przejście do trójki obrońców pozwoliłoby wykorzystać walory szybkościowe Matty'ego Casha, wiedząc, że na lewej stronie ataku Francuzi grają wysoko, przez co pozostawiają przestrzeń w defensywie. 

Czy Polska nie za bardzo liczy na wyczyny Lewandowskiego w kwestii awansu? 

Jeśli postawisz się na miejscu trenera, powiesz sobie, że jedyną okazję, jaką będą mieli jego zawodnicy, będą musieli wykorzystać. Ale jeśli spędzasz cały swój czas w obronie, to znacznie utrudnia sprawę. Przeciwko Argentynie Lewandowski wykonał jeden, drugi, trzeci sprint, ale po chwili nie mógł już iść dalej. W końcu może uda się podać do przodu, ale wtedy twoi napastnicy będą zmęczeni... To jest właśnie problem z Polską. To jest właśnie problem Polski, broniąc piłkarze nic nie kreują. Szkoda, bo ci zawodnicy mają jakość techniczną, są naprawdę dobrzy, ale mamy wrażenie, że nie wykorzystujemy wszystkich ich walorów. Nie krytykując go otwarcie, Lewandowski mówił o planie gry trenera. Mamy zawodników, którzy potrafią utrzymać piłkę, którzy muszą grać. Jestem ciekaw jak dostosują się taktycznie przeciwko Francji.

Gdy Barcelona gra na Camp Nou, stadion opanowuje ogromna liczba polskich kibiców, którzy przychodzą dla Lewandowskiego. To prawdziwa ikona.

Entuzjazm dla piłki nożnej w Polsce jest niesamowity. Lewandowski to oczywiście gwiazda i emblematyczny zawodnik reprezentacji. Zrobił wrażenie na całym świecie. Ludzie chcą widzieć, jak gra i funkcjonuje w tym środowisku. Niestety polskich kibiców w Katarze jest niewielu, bo wyjazd jest dla wielu osób nieosiągalny. Lewandowski jest maszyną do tworzenia emocji, a także automatem do gier, bo trzeba powiedzieć, że zapewnia przychody właśnie dlatego, że te emocje wywołuje.

Czy jego adaptacja do Barcelony i La Liga zaskoczyła Cię? Można odnieść wrażenie, że jego przyjazd do Barcelony był bardzo dobrze przemyślany, wspólnie z żoną.

To prawda, jest osobą bardzo praworządną, bardzo dobrą w stosunku do rodziny. To wyobrażenie o idealnym zięciu. Przybył do Barcy, która nie radziła sobie zbyt dobrze, nawet jeśli było lepiej niż kilka sezonów temu. Piętrzą się kłopoty, więc niektórzy mieli wątpliwości, czy jest w stanie przyczynić się do lepszych wyników swojego zespołu. Jest bardzo techniczny, wie jak sprawić, by inni też grali i to pasuje do stylu Barçy. Nawet nie dziwi mnie jego adaptacja, bo wciąż jest maszyną do strzelania bramek. Dla mnie to najlepszy obecnie typowy środkowy napastnik.