MŚ 2022. Japonia punktuje Hiszpanię i eliminuje Niemcy

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
MŚ 2022. Japonia punktuje Hiszpanię i eliminuje Niemcy
MŚ 2022. Japonia punktuje Hiszpanię i eliminuje Niemcy
MŚ 2022. Japonia punktuje Hiszpanię i eliminuje Niemcy
Opta by Stats Perform
Zaczęło się od dominacji Hiszpanii, ale Niebieski Samuraj tylko czekał na chwilę nieuwagi. Dwa szybkie gole i bezlitośnie skuteczna obrona dały Japonii prymat, Hiszpanię zepchnęły na drugie miejsce, a Niemców posłały do domu.

Jeśli ktoś obawiał się, że w meczu Japonii z Hiszpanią będzie zbyt koronkowo i statecznie, to już początkowe minuty pozbawiły go złudzeń. Zawodnicy z Azji podeszli do meczu bez strachu i to oni zaatakowali groźnie jako pierwsi, ale w 8. minucie Junya Ito strzelił tuż obok słupka. Unai Simon był na posterunku i na wszelki wypadek blokował światło bramki.

Nie minęła pełna minuta, a na drugą bramkę z główki uderzał Alvaro Morata. Shuichi Gonda wybronił bez problemu, natomiast sędzia pokazał pozycję spaloną. Co nie udało się Moracie za pierwszym razem, zrobił przy drugim podejściu. César Azpilicueta dośrodkował po nieskutecznej obronie Japończyków, a Morata dołożył głowę. Strzał co prawda w środek bramki, ale pod dużym ukosem i Gonda nie zdołał go wyciągnąć.

Przewagi Hiszpanii w posiadaniu można było być pewnym jak śmierci i podatków, ale dysproporcja między drużynami mogła szokować. Do 20. minuty Japończycy byli przy piłce raptem 15 proc. czasu, podczas gdy Hiszpanie zbliżali się już do 300 wymienionych podań. Zawodnicy Nipponu wiedzieli już, że Niemcy prowadzą z Kostaryką i wypychają Japonię poza dalsze rozgrywki, ale co mieli zrobić? Z trudem wymieniali bez straty kilka podań, a gdy już piłkę tracili, długo nie mogli jej odzyskać.

Jeśli coś się Japonii w pierwszej połowie udało, to zablokowanie dostępu do bramki, zresztą wcale nie stawianiem autobusu. Wystarczyła wysoka dyscyplina i odważne dochodzenie do rywali. Nawet mając zrywnych i świetnie przygotowanych Gaviego i Pedriego Hiszpanie nie mogli się przedostać środkiem, a na skrzydłach nie było wcale lepiej. Ani młody Nico Williams, ani znany z szybkości Olmo nie mieli drogi na bramkę. Gdy tylko Hiszpanie tracili piłkę – a kilka prostych strat im się zdarzyło – Japończycy ruszali na bramkę Simona. Najpierw jednak spalony w 35 minucie, a sekundy później strzał Kamady zablokował obrońca.

Nawet jeśli optycznie Japonia zyskiwała, to niewiele – i w posiadaniu, i w liczbie podań, i w ofensywie zdecydowanie dominowała Hiszpania. Obrona przychodziła zresztą za wysoką cenę, już do przerwy wszyscy trzech stoperzy Japonii mieli żółte kartki. W przerwie po dwie zmiany w obu drużynach, ale zawodnicy La Rojy wyszli jak gdyby nigdy nic.

Japończycy wręcz przeciwnie! Wprowadzony z ławki Ritsu Doan w pierwszej dobrej akcji użył swojej popisowej broni: uderzył przepięknie ze skraju pola karnego i po rękach Simona wbił piłkę do siatki. Była 48. minuta, ale Japończykom było jeszcze mało.

Ten sam Ritsu Doan szarżował ponownie w 51. minucie. Unai Simon odprowadzał wychodzącą szeroko piłkę wzrokiem poza światło bramki, ale Kaoru Mitoma wygarnął ją prawie zza linii końcowej, by oddać wbiegającemu Ao Tanace. Ten do bramki trafił już całym sobą, wpadła więc i piłka. Początkowo sędziowie sceptycznie patrzyli na możliwość uznania tej bramki – wydawało się, że piłka była już za boiskiem. Ruszyła jednak analiza VAR: nie wyszła! A więc 2:1.

Ritsu Doan w meczu z Hiszpanią
Opta by Stats Perform

W tej sytuacji Luis Enrique zrobił to, czego można było się spodziewać: weszli Marco Asensio i Ferran Torres. Chwilę później zespół wzmacniali jeszcze Jordi Alba i Ansu Fati. Ale o powrocie do stanu sprzed przerwy nie było już mowy. Japonia wreszcie miała ponad 20 proc. posiadania piłki i jeśli wydaje się, że to mało, to wydaje się błędnie. Hiszpanie mieli poważny problem z zagrożeniem rywalom, za to Japończycy skupili się na wybijaniu ich z rytmu. Mieli tyle piłki, ile jej potrzebowali.

Gdy na drugim stadionie Kostaryka wyszła na prowadzenie, to Hiszpania i Niemcy były poza mundialem. Nic zatem dziwnego, że drużynie Luisa Enrique zaczęło się bardzo spieszyć. Japończycy postawili na najprostsze środki: wybić, zabrać, nie wpuścić. I wyglądało to bardziej na wyrachowanie niż desperację. Dobijała 80. minuta, musieli tylko wyczekać, a przy pierwszej okazji ruszyć z kolejnym ciosem.

Co prawda Hiszpanie dowiedzieli się o drugiej i trzeciej bramce dla Niemców, ale wciąż do przechylenia na swoją korzyść mieli ten kluczowy mecz: swój. Tymczasem bili głową w mur, a ten mur był tym silniejszy, że Niemcy w doliczonym czasie gry trafili na 4:2 i strata bramki mogłaby wyeliminować Japonię. Wspierani przez wyjątkowo konsekwentny, trwający cały mecz "latynoski" doping tysięcy swoich fanów, wybijali Hiszpanów z uderzenia do samego końca. A każdy wykop jak najdalej od bramki widownia w niebieskich barwach świętowała jak akcję bramkową. I wyczekali! Japonia wygrała nie tylko mecz, ale też zajęła pierwsze miejsce w grupie, eliminując z turnieju Niemców.

Japonia - Hiszpania | statystyki
Opta by Stats Perform
Japonia - Hiszpania | dynamika gry
Opta by Stats Perform