MŚ 2022. Porażka boli, ale Polacy żegnają się godnie

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
MŚ 2022. Porażka boli, ale Polacy żegnają się godnie
Zaktualizowany
MŚ 2022. Porażka boli, ale Polacy żegnają się godnie
MŚ 2022. Porażka boli, ale Polacy żegnają się godnieProfimedia
Z Francuzami miało być ciężko i dokładnie tak było. Rywal był poza zasięgiem, a jednak walka do końca pozwoliła Polakom skończyć turniej golem strzelonym mistrzom świata. Były braki, ale było też na co popatrzeć w wykonaniu Polaków.

W grudniową niedzielę reprezentacja Polski stanęła przed nieznanym od dekad zadaniem: grą na mundialu, ale już nie o punkty. Dotąd tylko "o honor" Polacy grali bez kalkulowania. Ponieważ jednak tamte spotkania zwykle nam wychodziły, nie mielibyśmy nic przeciwko powtórce choćby z meczu z USA w 2002.

Szybka pierwsza połowa i (wreszcie) odważna gra Polski

Zgodnie z zapowiedzią trenera Michniewicza, Polacy wyszli na mecz odważnie, ale Francuzi już w pierwszej minucie zasygnalizowali "nie, ten mecz będzie grany na naszych warunkach". Spokojnie, dokładnie tego się spodziewaliśmy i kadra też miała być na to przygotowana. Dominacja w posiadaniu i rozgrywaniu piłki nie musi przecież oznaczać zwycięstwa.

Gra Francuzów mogła się podobać: Griezmann rozdawał piłkę kolegom na wiele sposobów, a szarże Mbappé, Rabiota, Tchouaméniego i Dembélé były trudne do zatrzymania. Mimo całego potencjału do kreacji w ofensywie, pierwszy kwadrans był ze strony Francji biciem w mur. Ofiarnie wybijał piłkę Bereszyński (w 9. minucie efektownym szczupakiem), a Szczęsny do 17. minuty zdążył wybronić trzy strzały.

Polska nie miała do tego momentu żadnej sytuacji, ale nie wynikało to z braku możliwości. Francuzów dało się obejść, jednak brakowało dokładności w podaniach przed polem karnym. Solidnie prezentowała się prawa strona, na której Matty Cash ewidentnie nie bał się rywali. Potrafił i ruszyć szybko naprzód, i pięknie czyścić z tyłu. Między innymi dzięki niemu na początku 21. minuty doczekaliśmy się pierwszego strzału naszej drużyny – niewiele obok słupka strzelał Robert Lewandowski.

Gdy w okolicach 25. minuty Polska przeszła do ataku pozycyjnego i zamknęła Francję we własnym polu karnym, można było mieć wątpliwości: czy oglądamy ten sam mecz? Przecież w pierwszej jego fazie Polska miała poniżej 30 proc. posiadania piłki, a w połowie pierwszej odsłony już ponad 50 procent. Niestety, brakowało finiszu, który dopełniłby dzieła. A że Francuzi potrafią być potwornie szybcy, rajd Mbappé z kontry musiał zakończyć zmieniający stronę boiska Bereszyński.

Czego Francuzi nie umieli zdobyć sami, dostali w prezencie w 29. minucie. Frankowski oddał niefortunnie piłkę francuskiej ofensywie i tylko chimeryczności Giroud zawdzięczaliśmy brak gola. Frankowski szybko się jednak zrehabilitował, gdy ruszył na przebój w 31. minucie i faul na nim dał Polsce rzut wolny tuż przed polem karnym. Niestety, skończyło się na strzale w mur. Parę minut później huknięcie Casha z dystansu przeszło daleko obok bramki. Gdyby tylko ktoś je przeciął…

Pozostało wrócić na ziemię: błyskawicznie pod bramką Polski znaleźli się Francuzi i Szczęsny zbijał na rzut rożny. W 37. minucie kibice Polski mogli łapać się za głowy, tak dobrej akcji dotąd nie było. Dwukrotnie strzelał świetny dziś Zieliński – raz wybronił Hugo Lloris, raz odbiło się od obrońcy, a dobitkę Kamińskiego jeden z defensorów wybił sprzed linii bramkowej. Po tej akcji Polska już prawie zrównała się z Francją pod względem liczby strzałów (8 do 7).

Niestety, dziewiąty strzał Francuzów był już skuteczny. Mbappé znalazł Giroud w polu karnym, ten urwał się Kiwiorowi i wpakował piłkę do bramki. Trzeba jednak odnotować, że zamiast spuścić głowy Polacy ruszyli natychmiast na Francję, wyraźnie podrażnieni. Strzał Kamińskiego zbity na rzut rożny, później wybronił Lloris. W ciągu jednej połowy Polska oddała więcej strzałów niż przez trzy mecze grupowe i przed drugą odsłoną pozwalała liczyć na dalszą wyrównaną walkę.

Koncert Mbappé w drugiej odsłonie

W drugą połowę – z konieczności – szybko musiał wejść Wojciech Szczęsny, którego w 47. minucie próbował kąśliwym strzałem z wolnego pokonać Griezmann. Nie takie rzeczy wyciągał! Pomimo kilku podejść Francji nie powtórzył się scenariusz z meczu z Argentyną – Francuzi nie mogli wykorzystać braku czujności Biało-Czerwonych, bo w defensywie wciąż było solidnie. Nawet jeśli czasami trzeba było po prostu wybijać na out, to Polacy byli o ten jeden kluczowy krok przed Les Bleus.

Mocniej serca musiały zabić w 57. minucie, gdy w zderzeniu Casha z Varanem i Szczęsnym obaj Polacy ucierpieli. Pal licho wsadzenie piłki do siatki przez popisującego się po gwizdku Giroud – grunt, że obaj reprezentanci wstali o własnych siłach. Już po kilkudziesięciu sekundach Cash niepokoił obronę Francji pod jej polem karnym. Dzięki utrzymaniu się przy piłce Polacy przerwali okres naporu Francuzów i defensywa mogła złapać oddech. Rzadko można rozpływać się nad obrońcami, ale dziś Polacy gryźli trawę i z wielką przyjemnością można było oglądać choćby Casha, Glika czy Szymańskiego okradających z piłki Mbappé.

Po 63 minutach wspomnianego już Szymańskiego zmienił Arkadiusz Milik, który miał wnieść więcej siły ofensywnej. Po drugiej stronie do gry oddelegowany został Fofana, ale tempo obu drużyn nieco spadło. Dopiero w 68. minucie Francuzi mieli się czego bać, ale dośrodkowanie Frankowskiego do nikogo nie doszło. Kolejna okazja w 71. minucie – Glik głową nad bramką. Znów to Polska była w natarciu.

Niestety, po kolejnym nieudanym szturmie na francuską bramkę Francuzi ruszyli z kontrą. Tym razem Giroud zamienił się z Mbappé – to rosły napastnik ruszył pierwszy w 74. minucie, a młodszy kolega wykańczał zupełnie bez krycia. W tej sytuacji Szczęsny był zostawiony bez szans.

O ile pierwsza stracona bramka nie spowolniła Polaków, o tyle po drugiej widać było, że musieli dojść do siebie. Kolejnych 10 minut reprezentacja w zasadzie przeczekała. Poza dwiema sytuacjami, jakby brakowało sił i pomysłu na przedarcie się i gola kontaktowego. W odpowiedzi trener wprowadził Kamila Grosickiego i Jana Bednarka. Niewiele zdążyło się zmienić, tym bardziej że Mbappé tuż po upłynięciu doliczonego czasu gry dostał piłkę pod polem karnym. Szczęsny wyciągnął się jak długi, miał piłkę na rękach, ale wylądowała w siatce.

Koncert Kyliana Mbappé w dzisiejszym meczu
Koncert Kyliana Mbappé w dzisiejszym meczuOpta by Stats Perform

Już w czasie doliczonym Polska walczyła o gola honorowego, ale najpierw Milik z Lewandowskim się nie porozumieli, a później Milik z przewrotki trafił w słupek. Może i lepiej, że nie trafił, bo był na spalonym i bolałoby bardziej. Wtem, trzecia świetna wrzutka Grosickiego obiła się o rękę obrońcy i dała Polsce rzut karny! Sędzia pierwotnie przyznał tylko rzut rożny, ale ostatecznie VAR pomógł mu podjąć lepszą decyzję. Lewandowski nie strzelił, Lloris go wyczuł. Jednak bramkarz wyszedł za daleko i stały fragment musiał być powtórzony. Tym razem bez pudła, nawet jeśli musiał wymienić piłkę, by pozbyć się pecha.

Oczywiście, że Francuzi byli oburzeni (dokładnie jak po meczu z Tunezją) – przecież dostali bramkę w 99. minucie, gdy doliczonych było minut pięć. Potwierdziło się zatem, że Francja traci bramki w każdym meczu. Szkoda, że tylko jedną. Szkoda, że tak późno. Ale taka porażka dwiema bramkami zostawia po sobie zupełnie inne wspomnienie niż ta z Argentyną. Francja była dziś poza zasięgiem Polski, co nie znaczy, że Polska zawiodła. To był bardzo solidny występ, który nadaje się na pożegnanie. Przegrać 1:3 z mistrzami świata to nie ujma, gdy walczy się od początku do – dosłownie – ostatnich sekund. Na deser dostaliśmy zresztą niecodzienną "serię" rzutów karnych, więc można powiedzieć, że w tym występie Polski było wszystko.

Francja - Polska | statystyki
Francja - Polska | statystykiOpta by Stats Perform
Francja - Polska | dynamika gry
Francja - Polska | dynamika gryOpta by Stats Perform