Norweskie skoki chcą się oderwać od swojej federacji narciarskiej

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Norweskie skoki chcą się oderwać od swojej federacji narciarskiej

Norweskie skoki chcą się oderwać od swojej federacji narciarskiej
Norweskie skoki chcą się oderwać od swojej federacji narciarskiejPAP
Szef norweskich skoków narciarskich Clas Brede Brathen zaproponował jak najszybsze oderwanie się ekonomicznie od rodzimej federacji narciarskiej (NSF), która jego zdaniem swoją polityką powoduje, że sponsorzy wstrzymują się z finansowaniem tej dyscypliny.

Pismo Brathena o objętości 20 stron wypłynęło do mediów i stało się sensacją.

Według dziennika "Verdens Gang", który pierwszy dotarł do "wewnętrznej notatki" Brathena, zaproponował on odcięcie się od federacji w kwestiach ekonomicznych, lecz pozostanie formalnie w jej strukturach.

"Już kolejny sezon nie mamy głównego sponsora, który chce płacić za skoki, a nie na NSF, która działa na zasadzie wspólnej kasy, finansując głównie biegi. Skoki z tej kasy otrzymują o wiele mniej i mają kłopoty finansowe powodujące cięcia m.in. w aparacie serwisowym" – zacytowała Brathena gazeta.

Według niego, z punktu widzenia ekonomicznego, to jednak skoki traktowane przez NSF po macoszemu są najbardziej dochodowym sportem dla federacji i będąc ciałem niezależnym od gigantycznej i kosztownej administracji związku świetnie sobie poradzą.

"Przez ostatnie 12 lat wygenerowaliśmy do kasy NSF 40 milionów euro i obecnie stoimy za aż 44 procentami dochodów z m.in. transmisji telewizyjnych. To bardzo silna dyscyplina, którą jednak NSF traktuje jako sport niszowy" – podkreślił Brathen.

"Jeżeli natomiast się nie oderwiemy finansowo, to spadniemy z dzisiejszej rangi nacji A do B, a może nawet C" – dodał.

NSF po opublikowaniu w piątek rano pisma Brathena w mediach zwołało nadzwyczajne spotkanie w tej sprawie.