Okiem redakcji: Koniec serii Śląska, Pogoni pogoń i wielkie derby Madrytu
Sobota. Śląsk Wrocław - Piast Gliwice. Ile nabojów ma Exposito?
Starcie jednej z drużyn najbardziej cieszących oko z zespołem, od którego gry oczy krwawią. Jeśli można sobie wyobrazić rywala, który naprawdę dobrze przetestuje obecną formę Śląska Wrocław, to jest nim właśnie Piast Gliwice. Drużyna, która z powodzeniem zabija radość piłki w rywalach, odziera z ofensywnych atutów, a przy tym sama wcale nie gra brzydko. Jest wielką ironią, że Piast potrafi tworzyć efektowne akcje, Tomasiewicz torpedami z dystansu jest o włos od powodzenia, a i tak kończy się zwykle tak samo: Dziczek z karnego, podział punktów i nikt nie jest w pełni zadowolony.Śląsk, dla odmiany, nie potrzebuje tworzyć równie wielu sytuacji, by skutecznie wygrywać mecze. W dodatku z szybkością i polotem, które ogląda się z przyjemnością. Tyle tylko, że bardzo wiele z tego wiatru na boisku generuje jedno nazwisko: Exposito. Hiszpan jest na niebywałej fali i w osiem kolejek uzbierał połowę dorobku króla strzelców sprzed sezonu. I choć koledzy z drużyny nie chcą pozostać mu dłużni (a ostatnie wejście Buraka Ince wskazuje, że jeszcze sporo potencjału Śląsk ma), to fala Wojskowych wciąż wydaje się skazana na złamanie w którymś momencie.
Właśnie w łamaniu faworytów specjalizuje się Piast, dla którego piąty remis z rzędu byłby chyba przesadą. W trzech ostatnich meczach oddali 53 (!) strzały, a do siatki trafiły tylko dwa – z samego rachunku prawdopodobieństwa powinno być lepiej. Jeśli Vuković z piłkarzami odpowiednio rozpracują WKS, mogą w końcu świętować komplet punktów. Jeśli nie, nawet na remis nie powinni się nastawiać. Po cichu życzę któregoś z tych wariantów nam wszystkim, ponieważ Piast zarzynający kolejne widowisko remisem do zapomnienia nawet sobie przysługi nie zrobi.
Sobota. Cracovia - Pogoń Szczecin. Ostatni moment na powrót
Do niedawna niepokonani krakowianie mają wciąż pociechę w tym, że ze stadionu przy Kałuży nikomu jeszcze nie pozwolili wywieźć kompletu punktów. Niewielka to jednak pociecha, skoro dwa ostatnie mecze to podziały punktów. Zasadniczo o Pasach pisać wiele nie powinienem: pod wodzą Jacka Zielińskiego grają równo i o wynikach decydują zwykle indywidualni zawodnicy czy pojedyncze akcje. Istotną zmienną może jednak okazać się wyczekiwane od dwóch kolejek wejście na Świętą Ziemię jego: Kamila Glika. Z jednej strony sam debiut będzie wydarzeniem motywującym psychologicznie, a z drugiej powoduje większy ciężar oczekiwań. Ciężar, który może spętać nogi, jeśli mecz się nie ułoży.
Niestety, również w przypadku Pogoni kluczowe będzie, co się zadzieje w głowach piłkarzy. Co mają w nogach – doskonale wiemy. Grosik, nawet jeśli już mniej turbo, bramki strzelać przecież potrafi i tylko głowa sprawia, że ostatnio ładuje w słupki. Jak snajper trafiający między oczy... gdy nie miał w ogóle trafić człowieka. Mecz z Cracovią da nam więc odpowiedź, na ile Portowcy odbudowali się mentalnie kosztem Korony Kielce w ostatnim meczu. Czy już są gotowi wrócić do – jak zobowiązuje nazwa – pogoni za czołówką? Rywal zadania im nie ułatwi, ale jest zdecydowanie do pokonania, jeśli Duma Pomorza zagra jak w minionym sezonie. Z Cracovią nie przegrali od ponad trzech lat i podtrzymania tej serii się spodziewam. Trochę życzeniowo, by Portowcy wrócili w górne rejony i liga była ciekawsza. Na pewno jednak mają potencjał, by dokładnie to zrobić.
Niedziela. Atletico - Real Madryt. Koniec serii początkiem serii?
Pięć meczów, pięć zwycięstw, pierwsze miejsce w tabeli. Dyspozycja zawodników Realu Madryt musi robić wrażenie, nawet, jeśli jest to stały kandydat do mistrzostwa Hiszpanii czy nawet wygranej w Lidze Mistrzów. We wcześniejszych latach początkowa forma Królewskich na ligowych boiskach bywała chwiejna, grali jak doświadczony mistrz, który do swojej pracy zabiera się bez pośpiechu. Kończyło się to różnie, czasem przegraną (jak w ostatnim sezonie z FC Barceloną), czasem emocjonującą końcówką rozgrywek zakończoną spektakularnym sukcesem.
Tym razem wszystko idzie jednak zgodnie z planem. Każdy ligowy mecz kończy się wygraną, Jude Bellingham od razu stał się gwiazdą zespołu, notując imponujące statystyki bramek i asyst, co nieco przysłania słabszą skuteczność Joselu. Mimo wszystko jest pięknie, słodko i słonecznie.
No właśnie, może i nawet za bardzo. Jak wiadomo, każda passa musi się kiedyś skończyć, a kto nie ma większej ochoty być tego powodem, niż lokalny rywal. Atletico na razie gra w kratkę, a w ostatniej kolejce zaliczyło nawet dość wstydliwą porażkę z Valencią, która obecnie jest cieniem dawnej potęgi.
Moim zdaniem to wszystko zadziała jednak na zawodników Los Colchoneros niezwykle motywująco. Kto jak kto, ale Diego Simeone wie, jak natchnąć swoich piłkarzy do wytężonego wysiłku, by jednocześnie zmazać plamę po ostatnim spotkaniu w LaLiga i utrzeć nosa odwiecznym rywalom. Przewiduję remis i sporo żółtych kartek.