Zabawa Realu Madryt na Bernabeu. Rozbili u siebie Osasunę i utrzymali pozycję lidera

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Zabawa Realu Madryt na Bernabeu. Rozbili u siebie Osasunę i utrzymali pozycję lidera

Camavinga i Vinicius podczas tańca po golu Brazylijczyka
Camavinga i Vinicius podczas tańca po golu BrazylijczykaAFP
Real Madryt zapewnił show swoim kibicom i strzelił Osasunie aż cztery gole, nie tracą przy tym żadnego, mimo że grali w eksperymentalnie ułożonej obronie, gdzie na środku był Aurelien Tchouameni. Dwa gole strzelił Bellingham, który ma niesamowite wejście do drużyny Królewskich.

Los Blancos szybko trafili do siatki. Już w 9. minucie Jude Bellingham wykorzystał zgranie Daniego Carvalaja w polu karnym i strzelił swojego siódmego gola w tym sezonie LaLiga. Anglik po raz kolejny potwierdził, że znajduje się w wybornej formie w tym sezonie. 

Dalsza część pierwszej połowy nie była zbyt emocjonująca. Real kontrolował przebieg meczu, ale nie było konkretnych sytuacji. Osasuna parę razy próbowała przedrzeć się w pole karne, ale robiła to bardzo nieskutecznie. Antonio Rudiger otrzymał kontrowersyjną żółtą kartkę, co ma kolosalne znaczenie, bo jeśli obejrzy to samo upomnienie w meczu z Sevillą, to przegapi mecz z Barceloną, a to byłby ogromny cios dla Realu, ponieważ Nacho został zawieszony, a oczywiście wciąż niedostępny jest Militao, a problemy zdrowotne nie opuszczają też Davida Alaby. Do przerwy Real prowadził 1:0. 

Jude Bellingham ponownie uradował swoich kibiców w dziewiątej minucie, ale tym razem drugiej połowy. Anglik wykorzystał kapitalne podanie Fede Valverde i trafił po raz drugi w tym meczu. Real wszedł w drugą część meczu z ogromną intensywnością i stłamsił Osasunę. 

Trzeciego gola dla Los Blancos strzelił Vinicius. Ponownie świetne podanie zanotował Valverde, a Brazylijczyk wyszedł sam na sam z bramkarzem, minął go, umieścił piłkę w siatce i wraz z Camavingą zatańczył przed 70-tysięczną widownią. W 70. minucie do siatki trafił Joselu, który płaskim strzałem pokonał Herrerę, asystował mu Vinicius. Hiszpański napastnik mógł mieć dublet i ustanowić manitę dla Realu Madryt, ale nie wykorzystał rzutu karnego, uderzając w sam środek bramki w 84. minucie. 

Królewscy wykonali swoje zadanie perfekcyjnie i wygrali ostatni mecz przed przerwą reprezentacyjną, czym zapewnili sobie pozycję lidera na najbliższe dwa tygodnie. Kapitalne spotkanie po raz kolejny rozegrał Jude Bellingham, który jest liderem klasyfikacji strzelców, mając na koncie 8 goli. Do formy po kontuzji wraca też Vinicius. Dziś strzelił gola i zanotował asystę. Cichym bohaterem był jednak Fede Valverde. Urugwajczyk rządził w środku pola i miał dwie asysty. 

Real Madryt ma na koncie 24 punkty po dziewięciu kolejkach i o dwa oczka wyprzedza Gironę. Barcelona w niedzielę zagra na wyjeździe z Granadą. Jeśli ekipa z Katalonii wygra, to przeskoczy lokalnego rywal i awansuje na drugie miejsce, zbliżając się do Los Blancos na punkt. 

Jude Bellingham wykonujący swoją cieszynkę na Bernabeu
Jude Bellingham wykonujący swoją cieszynkę na BernabeuAFP