Lechia Gdańsk - Raków Częstochowa (1:2)
Już na początku meczu przed szansą na otwarcie wyniku stanął Patryk Makuch. Napastnik zdecydował się na potężne uderzenie zza pola karnego, ale piłka o centymetry minęła lewy słupek bramki strzeżonej przez Szymona Weiraucha. Kilka chwil później podjął kolejną próbę, ale tym razem golkiper nie miał problemu ze złapaniem futbolówki.
W 23. minucie po jednym ze starć kontuzji nabawił się Kamil Pestka. Uraz okazał się na tyle groźny, że obrońca musiał opuścić boisko. W jego miejsce pojawił się Matej Rodin.
Wkrótce nastąpiła również ok. dziesięciominutowa przerwa spowodowana odpaleniem rac i zadymieniem stadionu. Po powrocie do gry wciąż nieznaczną przewagę miał zespół Marka Papszuna, ale coraz częściej do głosu dochodzili rywale. Mimo okazji po obu stronach żadna z drużyn nie potrafiła trafić do siatki przeciwnika i na przerwę gracze schodzili przy bezbramkowym remisie.
Na drugą odsłonę rywalizacji bardziej zmotywowani wyszli gospodarze, którzy szybko stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji. Początkowo zawodziła ich skuteczność, ale w końcu ich starania przyniosły efekt. Tuż przed upływem 60. minuty Rifet Kapić otrzymał podanie od Camilo Meny, wymanewrował obrońcę, a następnie pięknym strzałem w górny róg pokonał Kacpra Trelowskiego.
Wydawało się, że Biało-Zieloni zdołają utrzymać korzystny wynik i odniosą pierwsze zwycięstwo w sezonie, ale radość miejscowych kibiców szybko zamieniła się w smutek. W 87. minucie efektownym strzałem głową do remisu doprowadził Makuch, zdobywając pierwszą bramkę w sezonie. Minęły zaledwie trzy minuty, a gola na 2:1 po zagraniu Gustava Berggrena strzelił Jonatan Brunes, notując z kolei pierwsze trafienie w barwach Medalików. Ta bramka okazała się decydująca - Raków po szalonej końcówce zainkasował trzy punkty i wspiął się na fotel lidera tabeli.
Widzew Łódź - Radomiak Radom (3:2)
Mecz otwierający szóstą kolejkę PKO BP Ekstraklasy został poprzedzony uczczeniem pamięci zmarłego Franciszka Smudy oraz minutą ciszy. Cześć byłemu trenerowi m.in. RTS-u oddali także kibice.
Po pierwszym gwizdku gospodarze niemal natychmiast rzucili się do ataku. Efektem tego były dwie doskonałe szanse Jakuba Łukowskiego oraz Kamila Cybulskiego, jednak w obu przypadkach swój zespół fantastycznymi interwencjami uratował Maciej Kikolski. W 18. minucie był już jednak bez szans...
Wówczas po jednej z kolejnych dynamicznych akcji drużyny Daniela Myśliwca precyzyjnym podaniem w pole karne popisał się Imad Rondić. Tam czekał już Fran Alvarez, który efektowną podcinką zapewnił swojej ekipie prowadzenie.
W 42. minucie Rahil Mammadov sfaulował bośniackiego napastnika, a sędzia bez namysłu podyktował jedenastkę. Na gola pewnym uderzeniem zamienił ją sam poszkodowany. Kiedy wydawało się, że Widzew zakończy pierwszą połowę z dwubramkową przewagą, gracze Radomiaka zdobyli gola kontaktowego. Leonardo Rocha wykorzystał świetne dośrodkowanie Roberto Alvesa i mocnym strzałem głową pokonał Rafała Gikiewicza, który zanotował przy tym nieudaną interwencję.
Po przerwie wciąż dominowała drużyna gospodarzy. W 66. minucie okazję na trafienie miał Luis Silva, ale jego strzał głową został zatrzymany przez bramkarza. Wkrótce nastąpiła prawdziwa wymiana ciosów.
Najpierw w 75. minucie Mateusz Żyro zmienił tor lotu piłki po uderzeniu Marcela Krajewskiego, zdobywając trzecią bramkę dla Widzewa. Jednak chwilę później po podaniu Rafała Wolskiego straty zniwelował Zie Ouattara.
W końcówce gospodarze zdołali odzyskać kontrolę, a doskonałą szansę na podwyższenie wyniku zmarnował Sebastian Kerk. Goście walczyli do ostatnich minut, ale wkrótce drugą żółtą kartkę zobaczył Raphael Rossi. Osłabiony Radomiak nie był już w stanie zagrozić bramce Gikiewicza, dlatego pełną pulę zgarnął Widzew, notując trzecią wygraną w sezonie.