Lechia Gdańsk - Motor Lublin (0:2)
Od pierwszych minut meczu na stadionie w Gdańsku kibice podziwiali dynamiczną grę, choć początkowo bez klarownych sytuacji bramkowych. Obie ekipy ze względną łatwością potrafiły przedostać się w okolice pola karnego rywali, ale tam nie miały pomysłu na przedarcie się przez defensywę. W pewnym momencie większe tempo zaczęli narzucać goście, których z coraz większym trudem powstrzymywali zawodnicy Szymona Grabowskiego.
W 25. minucie mocnym strzałem z dystansu popisał się Bartosz Wolski, ale Bogdan Sarnavskyi zachował koncentrację. Po chwili po drugiej stronie boiska na podobną próbę zdecydował się Bogdan Viunnyk, jednak i on przegrał pojedynek z bramkarzem. Przed przerwą idealną okazję na otwarcie wyniku miał jeszcze Samuel Mraz.
W drugiej połowie spotkania inicjatywę odzyskali gospodarze, którzy znacznie dłużej utrzymywali się przy piłce. Nie potrafili jednak wykorzystać dogodnych sytuacji, a to, jak powszechnie wiadomo, lubi się mścić. W końcu do głosu doszli podopieczni Mateusza Stolarskiego, a ich starania przyniosły niemal błyskawiczny efekt. Najpierw w 72. minucie dośrodkowanie Bartosza Wolskiego na gola zamienił Mraz, a już po dwóch minutach prowadzenie podwyższył Piotr Ceglarz.
Strata goli zamiast motywacji w szeregach Biało-Zielonych zwiększyła jedynie poziom agresji. Brak koncentracji przekładał się również na mniejszą dokładność. Zawodnicy drużyny z Pomorza momentami byli bezradni. Nawet kiedy udawało im się zbliżyć w okolice bramki strzeżonej przez Ivan Brkicia, to w dość łatwy sposób byli powstrzymywani przez defensywę przeciwników. Po ostatnim gwizdku tablica wyników wciąż wykazywała zatem 0:2, dlatego ze starcia beniaminków zwycięsko wyszła ekipa z Lublina, która zanotowała pierwszą wygraną po awansie do PKO BP Ekstraklasy.
Puszcza Niepołomice - Górnik Zabrze (2:2)
Początek spotkania rozgrywanego na stadionie w Krakowie to zdecydowana przewaga gości. Choć samo posiadanie piłki przez utrzymywało się na podobnym poziomie, to drużyna Jana Urbana prezentowała bardziej dojrzałą grę. Efekt ich ofensywnych poczynań przyszedł już w 10. minucie, choć przy udziale bramkarza gospodarzy. Wówczas dokładne dośrodkowanie Luki Zahovicia strzałem głową zakończył Manuel Sanchez - Kewin Komar co prawda zdołał wybić piłkę, jednak ta zdążyła całym obwodem przekroczyć linię bramkową, co oznaczało prowadzenie Trójkolorowych.
Ekipa trenera Tomasza Tułacza próbowała odpowiedzieć w swoim stylu, szukając okazji po stałych fragmentach gry. Przed przerwą doskonałą okazję na wyrównanie zmarnował Roman Yakuba, wcześniej blisko trafienia był także Mateusz Cholewiak.
Szkoleniowiec Puszczy widząc tę nieporadność dokonał roszad w składzie. Od początku drugiej odsłony rywalizacji na murawie pojawił się nowy zawodnik Żubrów, Michail Kosidis. Szybko okazało się, że ta decyzja była strzałem w dziesiątkę, gdyż w 53. minucie napastnik wykorzystał precyzyjną wrzutkę Jin-Hyuna Lee, doprowadzając do remisu. Potem nastąpiła prawdziwa wymiana ciosów. Najpierw już w jednej z kolejnych akcji prowadzenie Górnika przywrócił Damian Rasak. Piłka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od Yakuby i całkowicie zmyliła Michała Szromnika. Po chwili było już 2:2, kiedy mocnym uderzeniem golkiperowi rywali szans nie dał Jakub Serafin.
Do końca spotkania obie drużyny miały świetne okazje na zdobycie trzeciego gola. Po stronie gości idealną sytuację zmarnował Rasak, po nim jedynie w słupek trafił Serafin. Sporo pracy i jednocześnie udanych interwencji miał obchodzący tego dnia 21. urodziny Komar. Ostecznie wynik nie uległ już zmianie, co oznacza, że oba zespoły zdobyły swój pierwszy punkt w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy.