Wszystko poza wygraną Lecha Poznań z Żalgirisem będzie rozczarowaniem

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wszystko poza wygraną Lecha Poznań z Żalgirisem będzie rozczarowaniem

Wszystko poza wygraną Lecha Poznań z Żalgirisem będzie rozczarowaniem
Wszystko poza wygraną Lecha Poznań z Żalgirisem będzie rozczarowaniemProfimedia
Z czterech polskich klubów w europejskich pucharach żaden nie ma tak łatwego rywala. Na papierze Lech wygląda przy Żalgirisie jak Barcelona przy polskich klubach. Ale nawet Barcelona kiedyś z polskim klubem przegrała...

Żalgiris Kowno to kawał historii litewskiego sportu, tyle że nie w futbolu. Sukcesy odnosiły szczypiornistki Żalgirisu, a jego koszykarze pozostają w europejskiej czołówce od lat. Sekcja piłkarska? Istnieje pod obecną nazwą od mniej niż dekady, a jej korzenie sięgają 2004 roku. 

I choć mówimy tu o wicemistrzu Litwy, to w sezonie 2022 Żalgiris Kowno uplasował się aż 21 punktów za dominującym w kraju wileńskim imiennikiem, który u siebie właśnie zatrzymał Galatasaray. W skali europejskiej piłkarska drużyna kownieńskiego Żalgirisu to niemal plankton – w całej swojej historii Zielono-Biali rozegrali dziewięć meczów i wygrali tylko jeden, z gibraltarskim Europa FC (2:0 w 2021).

Od tamtego momentu drużyna nie odniosła już zwycięstwa w żadnym kolejnym meczu, a wyjazdowego w Europie jeszcze nigdy. Gra w 2. rundzie kwalifikacyjnej Ligi Konferencji to największy w historii sukces drużyny i na tym nie koniec jej kłopotów. 

Do Poznania Litwini przyjeżdżają co prawda w trakcie sezonu (Litwa ma rozgrywki w systemie wiosna-zima – przyp. red.), ale mówimy o fatalnym sezonie. Po 23 kolejkach A Lygi kownianie zajmują piąte miejsce w tabeli, co jest ich najgorszym wynikiem od 2018 roku. Z dziewięciu ostatnich meczów ligowych udało im się wygrać tylko raz, z Szawlami.

Na koncie mają tylko dwa wyjazdowe zwycięstwa w sezonie (i trzecie w krajowym pucharze), więc i na Enea Stadionie trudno wyobrazić sobie inny scenariusz niż wygrana Kolejorza. Gospodarzy z trybun ma wspierać ok. 25 tysięcy widzów i wydaje się, że zawodnicy Johna van den Broma mogą w środowym spotkaniu przegrać tylko ze sobą. Akcent trzeba jednak położyć na "wydaje się", ponieważ w futbolu pewników nie ma.

Każdy inny wynik niż solidna zaliczka przed rewanżem (3 sierpnia o 18:00 w Kownie) zakrawałby o sensacyjne rozstrzygnięcie. Jaki wynik padnie? Dowiemy się dziś od 20:30. Transmisja spotkania jest dostępna na TVP Sport, mecz na żywo można również śledzić na Flashscore.