Podsumowanie sezonu 2022/23 w skokach narciarskich

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Podsumowanie sezonu 2022/23 w skokach narciarskich
Granerud, Kraft, Lanisek i podobizna Dawida Kubackiego na podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata
Granerud, Kraft, Lanisek i podobizna Dawida Kubackiego na podium klasyfikacji generalnej Pucharu ŚwiataAFP
Za nami najdłuższy sezon Pucharu Świata w historii, podczas którego rozgrywane były jeszcze mistrzostwa świata. Było to pięć miesięcy wielkich emocji na skoczniach narciarskich na całym świecie. Czas na podsumowanie – zakończonego w Planicy – sezonu 2022/23.

Początek sezonu dla Kubackiego 

Dawid Kubacki dominował na początku sezonu. Polak wygrał dwa pierwsze konkursy w Wiśle, następnie był tuż za „pudłem” w Ruce (4. i 6. miejsce). Od tamtego momentu rozpoczął serię kolejnych konkursów z rzędu w czołowej "3".  

Polak zaliczył 10. zawodów z rzędu z miejscem na podium. Były to trzy zwycięstwa (Titisse-Neustadt, Engelberg, Innsbruck), cztery drugie pozycje (Titisee-Neustadt, Engelberg, Zakopane, Sapporo), oraz trzy miejsca na najniższym stopniu podium (Oberstdorf, Garmisch-Partenkirchen, Bischofshofen).

Przed startem Turnieju Czterech Skoczni Kubacki miał na koncie 650 punktów i zdecydowanie prowadził przed resztą stawki. Drugi Lanisek miał zdobył 576 pkt, trzeci Kraft 467, a czwarty Graneurd 411. Cała ta grupa skoczków dominowała na starcie sezonu.

Granerud odpalił na Turniej Czterech Skoczni

Od momentu rozpoczęcia Turnieju Czterech Skoczni to Halvor Egner Granerud zaczął pokazywać wyborną formę. Norweg wygrał 3 z 4 konkursów, zgarnął zwycięstwo w turnieju i stopniowo odrabiał stratę do Polaka, a wyprzedził Krafta i Laniska.

Po rozegraniu Turnieju Czterech Skoczni Granerud miał na koncie już 791 punktów. Dawid Kubacki zakończył turniej z liczbą punktów 930. Jego przewaga nad Granerudem stopniała z 239 punktów do 139. Drugą pozycję wciąż zajmował Anze Lanisek, który miał na koncie 822 punkty.

Turniej kompletnie zawalił Stefan Kraft, który przed zawodami w Zakopanem miał na koncie 593 punkty i tracił do Kubackiego już 337 oczek. Po zawodach w Polsce na drugie miejsce przesunął się już Halvor Egner Granuerud. Norweg miał na koncie 891 punktów. Za nim plasował się Anze Lanisek (872 oczka) i Stefan Kraft (653 punkty). Liderem wciąż był Kubacki, który miał 1030 punktów.

Coś popsuło się w Sapporo

Pierwszy konkurs w Sapporo był jeszcze udany dla Dawida Kubackiego, który zajął drugie miejsce, przegrywając tylko z Ryoyu Kobayashim, a powiększając przewagę nad najgroźniejszymi rywalami. Tam jednak odbywały się trzy konkursy indywidualne i w dwóch kolejnych Polak poniósł spore straty.

Po japońskich zawodach Dawid miał 1184 punkty na swoim koncie, a Granerud już 1111. Trzeci był Anze Lanisek (941 pkt), który zanotował fatalny weekend w Japonii. Stefan Kraft nieco odrobił do Słoweńca i miał już 811 punktów. Przewaga nad Granerudem drastycznie spadała, ale Kubacki powiększył różnicę nad Laniskiem i utrzymał dystans nad Kraftem.

Podczas lotów w Bad-Mitterndorf Kubacki stracił prowadzenie

Przed zawodami w Austrii bardzo trudno było sądzić, że Kubacki może obronić się przed Granerudem. Polak mimo znakomitej formy, nigdy nie był wybitnym lotnikiem, natomiast Granerud już nie raz pokazał, że jeśli jest „w gazie”, to potrafi latać bardzo daleko.

Tak też się stało. Halvor wygrał dwa konkursy na austriackim mamucie i zgarnął koszulkę lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Miał w swoim dorobku 1311 punktów, a Kubacki 1224.

Słabo w Bad-Mitterndorf wypadł też Anze Lanisek. Słoweniec dołożył tam tylko 49 punktów i miał na koncie 990 oczek. Zbliżył się do niego mocno Stefan Kraft, który dwukrotnie stał na podium i zgromadził już 951 punktów. Ta czwórka miała już ogromną przewagę nad resztą stawki.

Granerud nie miał sobie równych

Granerud potwierdził rewelacyjną dyspozycję w Willingen. Wygrał dwa konkursy i powiększył przewagę nad Kubackim do 213 punktów. Zatrzymanie Norwega w takiej formie graniczyło już z cudem.

Następnie były zawody w Lake Placid. Tam ponownie przewagę powiększył Granerud. Kubacki miał zgromadzone 1389 punktów, a Granerud już 1647. Różnica wynosiła 258 oczek. Najlepsze reprezentacje opuściły Puchar Świata w Rasnovie i przygotowywały się do mistrzostw świata w Planicy.

Żyła obronił tytuł, Kubacki z brązowym medalem na dużej skoczni

Mistrzostwa świata w Planicy okazały się trudne dla czołowej czwórki Pucharu Świata, która dominowała. Granerud, Kraft i Lanisek nie zdołali zdobyć indywidualnego medalu na żadnej ze skoczni.

Piotr Żyła obronił tytuł mistrza świata na skoczni normalnej, po tym jak zaatakował z 13. pozycji zajmowanej po pierwszej serii. Za nim zaleźli się dwaj Niemcy, którzy przygotowali znakomitą formę na najważniejszą imprezę sezonu. Sreber wywalczył Andreas Wellinger, a brąz Karl Geiger. Stefan Kraft do podium stracił 0,4 pkt, Dawid Kubacki 0,8 pkt, a Kamil Stoch 1,4 pkt. Różnice były minimalne. Lanisek zakończył zawody na 9. pozycji, a Granerud był dopiero 11.

Konkurs na dużym obiekcie został zdominowany przez Timiego Zajca. Słoweniec nie miał sobie równych i zdecydowanie wyprzedził drugiego Ryoyu Kobayashiego o ponad 10 punktów. Brązowy medal wywalczył Dawid Kubacki, który przegrał srebro z Japończykiem o zaledwie 0,6 pkt. Czwartą pozycję zajął Kamil Stoch, tracąc do miejsca na podium 4,1 pkt. Kraft był tym razem szósty, Granerud siódmy, a Lanisek dopiero jedenasty.

Drużynowo nie mieli sobie równych Słoweńcy, którzy wyprzedzili Norwegów i Austriaków. Polska ostatecznie zajęła 4. miejsce, tracą do podium 10,3 pkt.

Smutna końcówka sezonu 

Halvor Egner Granerud po mistrzostwach świata wrócił do znakomitej formy, wygrał cykl Raw Air i pod koniec jego trwania już zapewnił sobie triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na cztery konkursy przed końcem sezonu. Spowodowane było to wycofaniem się z drugiego konkursu w Vikersund Dawida Kubackiego. Polak opuścił końcówkę sezonu ze względu na poważne problemy zdrowotne jego żony.

Sama końcówka sezonu to była walka o drugie miejsce w klasyfikacji generalnej pomiędzy Stefanem Kraftem a Anze Laniskiem. Austriak prezentował się rewelacyjnie pod koniec sezonu i to on ostatecznie zakończył rywalizację za Granerudem. Kraft zgarnął też małą Kryształową Kulę za  loty narciarskie, którą wywalczył podczas ostatniego konkursu sezonu w Planicy i zwieńczył swój znakomity sezon kolejnym takim trofeum. Była to jego trzecia mała kryształowa kula za loty w karierze.

Dawid Kubacki zakończył zmagania w Pucharze Świata na czwartym miejscu tuż za Anze Laniskiem. Słoweniec, wchodząc na podium kończące sezonu, miał ze sobą podobiznę Polaka i był bardzo wzruszony. Już wcześniej Anze podkreślał, że dla niego Kubacki będzie zawsze numerem dwa za ten sezon.

Halvor Egner Granerud nie miał sobie równych w Pucharze Świata
Halvor Egner Granerud nie miał sobie równych w Pucharze ŚwiataAFP

Piotr Żyła na duży plus

Reprezentacja Polski pod wodzą Thomasa Thurnbichlera zrobiła ogromny progres względem poprzedniego sezonu. Świadczyły o tym wyniki Dawida Kubackiego czy też Piotr Żyły. Ten drugi był znakomity w pierwszej fazie sezonu.

Przez dwanaście kolejnych konkursów Żyła ani razu nie wypadł z pierwszej dziesiątki, a trzykrotnie stawał na podium (Kussamo, Engelberg i Oberstdorf). Żyła był piątym skoczkiem sezonu za czwórką Kubacki, Lanisek, Granerud, Kraft, która dominowała w tej części. Forma Piotrka posypała się po chorobie, której doznał na mistrzostwach świata w Planicy. Powrót do rywalizacji w Pucharze Świata był dla niego bardzo trudny. Podczas konkursów w Oslo i Lillehammer zajmował miejsca 29, 24, 27 i 14. Odbił się trochę na lotach w Vikersund, gdzie zajął 10. pozycję.

Żyła jeszcze raz wskoczył na podium konkursu Pucharu Świata podczas pierwszego konkursu w Planicy. Wtedy rozegrana została tylko jedna seria, a Polak uplasował się na trzeciej pozycji. Ostatecznie zakończył sezon na 6. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, bo wyprzedził go Ryoyu Kobayashi.

Piotr Żyła na podium Pucharu Świata w Planicy
Piotr Żyła na podium Pucharu Świata w PlanicyAFP

Wahania formy Kamila Stocha

Kamil Stoch nie miał tak dobrego sezonu, jak Kubacki i Żyła. Polak miał sporo problemów podczas długiego sezonu. Często trafiał złe warunki lub popełniał małe błędy, które w ostatecznym rozrachunku przekładały się na gorsze rezultaty.

Stoch ani razu w tym sezonie nie stanął na podium i był bardzo nierówny. Jego pozycje na początku sezonu to 10. miejsce i brak kwalifikacji do drugiego konkursu w Wiśle, 17. i 14. pozycje w Kussamo, 40. i 8. lokaty w Titisee-Neustadt i 8. oraz 39. miejsca w Engelbergu. Trzeba przyznać, że rozbieżność tych miejsc była spora.

Stoch trafił z formą na Turniej Czterech Skoczni i tam jego próby wyglądały bardzo dobrze. Każdy z konkursów zakończył w czołowej "10”, a w Innsbrucku zajął dobre piątej miejsce. Podczas zawodów w Zakopanem był 7., a w Sapporo 4. i 8. Łącznie zanotował siedem konkursów z rzędu w czołowej "10" i do podium brakowało już bardzo niewiele. Nieco gorzej poszło mu w trzecim konkursie w Sapporo, gdzie był 23. Od tego momentu znowu coś się popsuło.

Konkursy w Bad-Mitterndorf zakończył pod koniec drugiej dziesiąty, a pierwsze zawody w Willingen na 25. pozycji. Do drugich w ogóle się nie zakwalifikował. Wtedy została podjęta decyzja o wycofaniu trzykrotnego mistrza olimpijskiego ze startów w Pucharze Świata.

Okazało się, że decyzja była bardzo dobra. Stoch z nowymi siłami i świeżością pojawił się w Planicy i trzy razy był bardzo blisko medalu. Zajął szóste miejsce na skoczni normalnej, czwarte na dużej i znalazł się tuż za podium w drużynie.

Niestety po zakończeniu mistrzostw w Planicy ponownie kręcił się na granicy pierwszej i drugiej dziesiątki. Jego najlepszym wynikiem było 7. miejsce w Lillehammer, a najgorszym 19. pozycja w Oslo. Ostatecznie zakończył sezon z dorobkiem 608 punktów i zajął 14. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Dobre wyniki Pawła Wąska i Olka Zniszczoła 

Paweł Wąsek od początku sezonu był numerem cztery w polskiej kadrze. Pierwsze siedem konkursów Pucharu Świata zakończył z punktami i był nawet na 11. miejscu podczas drugiego konkursu w Titise-Neustadt (jak się później okazało, był to jego najlepszy wynik w sezonie). Podczas kwalifikacji do drugiego konkursu w Engelbergu został zdyskwalifikowany i przerwał serię miejsc na podium.

Bardzo dobrze radził sobie na podczas Turnieju Czterech Skoczni, bo w pierwszych trzech konkursach wchodził do drugiej serii i plasował się pomiędzy drugą a trzecią dziesiątką. Kryzys formy zaczął się od Bischofshofen. Tam po raz pierwszy w sezonie odpadł w pierwszej serii. Kolejne konkursy były bardzo słabe. Paweł nie pojechał na loty do Bad-Mitterndorf. W okresie od konkursu w Zakopanem do mistrzostw świata zdobył zaledwie 15 punktów, a startował w siedmiu konkursach. Po powrocie do rywalizacji w Pucharze Świata spisywał się już lepiej. Punktował w sześciu z dziewięciu konkursów i ostatecznie zajął 31. miejsce w klasyfikacji generalnej.

Słabszą dyspozycję w drugiej części sezonu Pawła Wąska wykorzystał Aleksander Zniszczoł. Olek zawodził na początku sezonu. Trener Thomas Thurnbichler regularnie zabierał go na zawody Pucharu Świata, a on kończył zawody głównie w piątej dziesiątce. Wywalczył tylko dwa punkty w Titisee-Neustadt, a startował w ośmiu konkursach. Austriacki trener nie zabrał do na Turniej Czterech Skoczni, a Olek miał czas, żeby spokojnie potrenować. Coś przeskoczyło w drugiej części sezonu.

Zniszczoł od drugiego konkursu w Sapporo do mistrzostw świata punktował w każdych zawodach i zajął nawet 13. miejsce w Lake Placid. Dobrze pokazał się też w Planicy, gdzie rywalizował z drużyną o medal MŚ kosztem Pawła Wąska. Mały kryzys zanotował w Oslo, gdzie najpierw zajął 31. miejsce, a później nie awansował do konkursu.

Końcówka sezonu w jego wykonaniu była bardzo dobra. Regularnie zajmował miejsca w drugiej dziesiątce. Najwyższymi były 14 podczas jednoseryjnych konkursów w Lahti i Planicy. Łącznie Olek wywalczył 181 punktów i dało mu to 32. pozycję tuż za Pawłem Wąskiem. Zniszczoł pokazywał znakomite próby na słoweńskim mamucie, a sezon zakończył lotem na 235,5 metra, co jest jego nowym rekordem życiowym.

Co z zapleczem? 

Z jednej strony pokazało nam się oblicze, że mamy zdolnych młodych Janka Habdasa, Tomasza Pilcha i Kacpra Juroszka, którzy mogą w przyszłości stanowić o sile kadry. Drugą stroną medalu jest bezpośrednie zaplecze kadry A. Maciej Kot, Andrzej Stękała, Jakub Wolny zanotowali fatalny sezon. Ten pierwszy zdołał zdobyć cztery punkty w Rasnovie, gdzie nie startowała cała elita Pucharu Świata (poza Niemcami). Natomiast Stękała i Wolny ani razu nie zdobyli punktów do klasyfikacji generalnej.

Stękała pojawił się tylko na inaugurację w Wiśle i loty w Vikersund oraz Planicy. Nie miał, więc wielu okazji do zdobycia punktów, ale też w Pucharze Kontynentalnym nie dawał argumentów, żeby na niego stawiać.

Jakub Wolny otrzymał dużo więcej szans od austriackiego szkoleniowca. Brał on udział w kwalifikacjach do 16. konkursów Pucharu Świata. Cztery razy odpadł w kwalifikacjach, a siedem razy znajdował się w piątej dziesiątce. Jego najlepszym występem była 35. pozycja w Titisee-Neustadt.

Jak na zawodnika, który w sezonie 2018/19 zdobył 328 punktów i zajmował czwarte miejsce na lotach w Vikersund, to wynik dramatyczny. Tamten sezon był jego zdecydowanie najlepszym w karierze. Zajął wtedy 22. miejsce w klasyfikacji generalnej. Miał być wraz ze Stękała naturalnym następców polskich mistrzów, ale na ten moment obaj znajdują się na zakręcie swoich karier.

Młodzież puka do kadry, ale to jeszcze nie ten poziom

Nadzieję dają młodzi skoczkowie. Przede wszystkim w tym sezonie Jan Habdas pokazał, że w przyszłości może być jednym z liderów kadry. Można powiedzieć, że był to jego pierwszy sezon w Pucharze Świata, bo rok temu startował tylko w Wiśle i Zakopanem. Tym razem była w kadrze na Wisłę, zaliczył Turniej Czterech Skoczni, punktował w Zakopanem, Rasnovie i Lahti.

Podczas zawodów w Finlandii zajął 12. miejsce. Habdas dostał również szansę od Thomasa Thurnbichlera na loty w Planicy, gdzie mógł przełamać strach przed występami na mamucie. Uzyskał tam swój rekord życiowy, który wynosi 191 metrów i może ze spokojem przygotowywać się do nowego sezonu. Został też dwukrotnym medalistą mistrzostw świata juniorów. Habdas to zawodnik, którzy dopiero w tym roku skończy 20 lat, a zdobył w tym sezonie już 48 punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Jan Habdas zdobył swoje pierwsze punkty PŚ w Zakopanem
Jan Habdas zdobył swoje pierwsze punkty PŚ w ZakopanemProfimedia

Duże nadzieje pokładane są również w Kacprze Juroszku. On stracił sporo sezonu z powodu kontuzji. Startował tylko w Wiśle i Rasnovie. Podczas inauguracji w Polsce zajął 31. miejsce, a w Rumunii był 14. i pokazał, że ma spory talent. Juroszek jest o dwa lata starszy od Habdasa i jeśli zdrowie dopisze, to obaj mogą w najbliższym czasie włączyć się do walki o punkty w Pucharze Świata.