Polski finał Ligi Mistrzów w Turynie! ZAKSA pisze historię
Po pierwszym pojedynku półfinałowym Ligi Mistrzów polska ZAKSA Kędzierzyn-Koźle jechała na włoską ziemię z solidną zaliczką. Wygrana 3:1 z Sir Sicoma Monini Perugia dawała psychiczny komfort, ale pełna hala we Włoszech miała zadbać o to, by komfortowo w rewanżu nie było.
Gospodarze co prawda pozwolili polskim rywalom wyjść na prowadzenie na początku seta, ale później wyrównali i gra toczyła się punkt za punkt, podnosząc temperaturę na widowni bardzo szybko. Odwaga i skuteczność ZAKSY nie pozwoliły jednak gospodarzom na ucieczkę czy choćby zbudowanie skromnego buforu, jeszcze przy stanie 23:23 był remis. Udany atak Bednorza i skuteczny blok momentalnie uciszyły halę, ZAKSA prowadziła już po pierwszym secie.
Druga partia zaczęła z większą sportową złością po włoskiej stronie. Perugia zdołała wyjść na prowadzenie 10:6 i wtedy… stanęła. A raczej kędzierzynianie wrzucili wyższy bieg i grali popisowo tak w ataku, jak w bloku. Dwukrotnie udało się zatrzymać ataki Wilfredo Leóna i polska drużyna zdobyła siedem punktów z rzędu. To był kluczowy dla losów meczu moment.
Nie pomogły zmiany w składzie gospodarzy, nie pomogło branie czasu, ZAKSA trzymała prowadzenie, a Perugię gubiły nerwy. Po dotknięciu siatki ZAKSA prowadziła już 22:18. Bednorz kończył wszystko i setbol – wykorzystany bez problemu – przyszedł przy stanie 24:18, gdy pierwsi widzowie zaczęli już wychodzić z hali! Bezradni Włosi pozwolili skończyć partię przyjezdnym.
Wygrana w dwumeczu stała się faktem już po dwóch setach, a to oznacza, że ZAKSA po raz trzeci z rzędu zagra w finale Ligi Mistrzów. Za to, po raz pierwszy w historii, rywalami jednego polskiego zespołu będzie drugi polski zespół. 20 maja w Turynie dojdzie do klasyku polskiej ligi ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel.
Po krótkim, z konieczności, świętowaniu awansu do finału, kędzierzynianie musieli ponownie zejść na ziemię i wrócić do meczu. Rozprężenie było widoczne bardzo boleśnie, ponieważ gospodarze błyskawicznie wyszli na zdecydowane prowadzenie, uciekając nawet na 14:7. ZAKSA szarpała parokrotnie, odrabiając po 2-3 oczka, ale uległa w trzeciej partii 19:25.
Po gromkich nawoływaniach trenera Sammelvuo czwarty set rozpoczął się z kontrolą ZAKSY nad przebiegiem gry. Gdy Perugia zdołała uciec na cztery punkty, Koziołki ponownie się pozbierały i błyskawicznie stan rywalizacji wyrównał się na 16:16. Równowaga utrzymywała się długo, owocując końcówką na przewagi. Mecz zakończył się radością polskiego zespołu, gdy przy 25:25 idealny pojedynczy blok postawił Stępień, a Ołeh Płotnycki atakował w out. ZAKSA wygrała więc oba swoje mecze 3:1.