Przegrany pierwszy set, a potem koncert Polek. Włoszki pokonane w Antalyi

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Przegrany pierwszy set, a potem koncert Polek. Włoszki pokonane w Antalyi
Przegrany pierwszy set, a potem koncert Polek. Włoszki pokonane w Antalyi
Przegrany pierwszy set, a potem koncert Polek. Włoszki pokonane w AntalyiProfimedia
Z mistrzyniami Europy nie gra się łatwo? Potwierdził to pierwszy set. Później jednak Biało-Czerwone wrzuciły wyższy bieg i chwilami wycierały parkiet rywalkami. Pomimo błędów udało się osiągnąć drugą z rzędu wygraną w Lidze Narodów.

Z Kanadyjkami udało się wygrać dopiero w tie-breaku, dlatego do meczu z aktualnymi jeszcze mistrzyniami Europy trzeba było podchodzić ostrożnie. Przynajmniej w kwestii oczekiwań, bo po samych siatkarkach reprezentacji Polski respektu wiele widać nie było. Mecz Polska-Włochy rozpoczęły od wyrównanej walki.

Mistrzynie z lepszym startem

Co prawda zawodniczki Azzurri wyszły na prowadzenie stosunkowo szybko, jednak Polki skutecznie goniły wynik. Po dwóch punktowych blokach udało się doskoczyć na 9:10, przy 15:15 rywalki nie mogły uciec, a po podwójnym odbiciu piłki po włoskiej stronie to Polki wyszły na 17:16.

I choć nasze reprezentantki wydawały się ustępować Włoszkom szybkością i precyzją, to nadrabiały ofiarnością w walce o każdą piłkę. Rywalki zdobyły niestety trzy punkty z rzędu i złapały rytm przed finałową częścią seta, zmuszając do wzięcia czasu trenera Lavariniego. Na niewiele się to zdało, przyjęcie w końcówce szwankowało i z gonienia wyniku nic nie wyszło – Włoszki pierwszego seta wygrały 25:21.

Więcej wiary w drugim secie

Drugą partię Polki ponownie rozpoczęły równo z Włoszkami, a seryjnie punktowała Agnieszka Korneluk. To właśnie Biało-Czerwone szybko zbudowały przewagę trzech punktów (7:3), skłaniając selekcjonera Włoch do przerwy i przegrupowania. Bez efektu, Polki grały pewnie w bloku i ataku, dodatkowo mając przewagę w udanych zagrywkach. Po kolejnym trafionym ataku Martyny Łukasik po skosie było już 17:10!

Trener Włoszek ponownie wezwał je do siebie, by nie stracić seta. Powrót z bardziej agresywnym nastawieniem pozwolił częściowo odrobić stratę, a Polki przez chwilę nie mogły złapać tchu, tracąc trzy punkty z rzędu. Końcówka to jednak popis Stysiak i Korneluk, po których wystarczyła autowa zagrywka Włoszek, by ustalić wynik na 25:20.

Gdzie były Włoszki w trzecim secie?

Jeśli druga część meczu skończyła się dobrze, to trzecia zaczęła wybitnie. Polkom wychodziło prawie wszystko, a po drugiej stronie boiska panowała bezradność. Biało-Czerwone bardzo szybko wyszły na prowadzenie 7:1, a do tego doszedł as serwisowy – dopiero drugi po polskiej stronie – i przewaga stała się prawdziwym problemem Włoszek. Gdy Polki osiągnęły wynik 13:3, Davide Mazzanti domagał się challenge’u przy wyraźnie autowym ataku swojej zawodniczki, byle wybić nasze reprezentantki z rytmu.

Po kilku złych zagraniach po naszej stronie przeciwniczki zmniejszyły stratę do ośmiu punktów. Przełamanie dał wówczas kolejny potężny atak Korneluk i wydawało się, że Italia nie znajdzie sposobu na powrót w tym secie. Mazzanti próbował zbierać zespół do kupy, biorąc czas, ale bez powodzenia. Przy prowadzeniu 20:9 nie było dyskusji o ratowaniu trzeciej partii. Bez stresu Włoszki mogły grać ryzykownie. Czasem się opłacało, jak przy asie Squarcini, a czasem nie. Seta zakończył udany atak Polek przy wyniku 25:14!

Odzyskana przewaga na koniec

Wiedząc, że trzeba ratować wynik, Włoszki weszły bardzo ostro w drugą partię, chcąc jak najszybciej zbudować przewagę i nie wypuścić jej z rąk. Opłaciło się połowicznie. Seria udanych ataków dała im prowadzenie 6:3. Stefano Lavarini poprosił o czas i po powrocie udało się dojść rywalki na punkt, a po remisie 9:9 próba ucieczki punktowej mistrzyń Europy została zatrzymana.

Mało tego, konsekwencja i determinacja Polek pozwoliły sprawnie odzyskać kontrolę nad setem. Kolejny skończony atak Stysiak wyprowadził Biało-Czerwone na 16:13, co wyraźnie odbiło się na psychice rywalek. Kolejny punkt Polki dostały w prezencie, gdy Włoszka zwlekała zbyt długo z zagrywką.

Przewaga psychologiczna zdawała się tylko rosnąć i nawet kilka niepotrzebnych błędów nie odebrało Polkom prowadzenia. Po kolejnym mocnym ataku Korneluk ze środka było 22:17, a zaraz potem Stysiak kończyła kolejną piłkę po skosie. Jeszcze tylko udany blok i sytuacyjne uderzenie Martyny Łukasik i… koniec! Po pierwszym secie trudno było uwierzyć, że Biało-Czerwone zdołają tak mocno zdominować przebieg meczu.

Sytuacja Polski po dwóch pierwszych meczach Ligi Narodów wygląda znakomicie, a wygrana nad Włochami chyba tylko wzmaga apetyty przed kolejnymi pojedynkami. Kolejny mecz, przeciwko Tajlandii, już jutro. W sobotę ostatni w tej serii mecz Polski z Serbią.

Tabela rozgrywek w Antalyi
Tabela rozgrywek w AntalyiFlashscore