Indyjski romans: Nagal nokautuje rozstawionego Bublika i zarabia więcej za mecz niż przez rok

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Indyjski romans: Nagal nokautuje rozstawionego Bublika i zarabia więcej za mecz niż przez rok

Sumit Nagal na Australian Open 2024.
Sumit Nagal na Australian Open 2024.Profimedia
Sumit Nagal odniósł największe zwycięstwo w swojej karierze podczas tegorocznego Australian Open. Jego wtorkowy triumf 6:4, 6:2, 7:6 nad Aleksandrem Bublikiem z Kazachstanu przyniósł mu więcej nagród pieniężnych niż w całym poprzednim sezonie, w którym rozegrał 75 meczów i wygrał dwa mniejsze turnieje.

Sumit Nagal, który zajmuje 137. miejsce w światowym rankingu, został pierwszym Hindusem od 35 lat, który pokonał rozstawionego przeciwnika w turnieju głównym. W 1989 roku Ramesh Krishnan zaszokował świat, pokonując ówczesnego lidera rankingu ATP Matsa Wilandera już w pierwszej rundzie.

27-letni Nagal wystartował w Melbourne jako kwalifikant i pozostaje niepokonany, nie tracąc ani jednego seta w pierwszym Wielkim Szlemie sezonu, a już z dziewięcioma setami wygranymi, wliczając kwalifikacje.

Awans do drugiej rundy oznacza dla niego nagrodę w wysokości 120,6 tys. dolarów (ok. 480 tys. zł), a także rozwiewa obawy, które miał przez cały ubiegły rok, kiedy rozważał zakończenie kariery. W 2023 roku zarobił łącznie 116 402 dolary w nagrodach za udział w turniejach. Brzmi okazale, ale koszty udziału w turniejach są ogromne.

"Jeśli spojrzę na moje konto bankowe, mam teraz to, co miałem na początku roku, czyli 900 euro" - wspominał indyjski tenisista w lipcu ubiegłego roku. Być może zarobił około 700 tys. euro w swojej karierze przed rozpoczęciem tegorocznego Australian Open, ale powiedział, że jego roczne wydatki sięgają 100 tysięcy i podwajają się z trenerem. "Wszystko, co zarobię, muszę od razu wydać" - narzekał.

Bublik-Nagal 4:6, 2:6, 6:7

W zeszłym roku Nagal brał udział głównie w mniejszych turniejach i świętował tylko jedno zwycięstwo ATP na rodzimej ziemi w Pune. Nawet ten rok rozpoczął się od niepowodzenia, kiedy przegrał w pierwszej rundzie w Canberra Challenger, ale jego świat wywrócił się do góry nogami w Melbourne.

"Zakwalifikowanie się do Wielkiego Szlema jest zawsze wielkim osiągnięciem, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. W ciągu ostatnich kilku lat miałem różne kontuzje i nie byłem w stanie grać w turniejach, w których chciałem. Na początku ubiegłego roku byłem tylko w okolicach pierwszej pięćsetki w rankingu. Teraz jestem naprawdę dumny z siebie i mojego zespołu za uczynienie mnie graczem, którym jestem dzisiaj" - powiedział po pomyślnym zakończeniu procesu kwalifikacyjnego, który pozwolił mu zakwalifikować się do turnieju głównego Wielkiego Szlema po dokładnie trzech latach.

Kwalifikacje zwieńczył dziś, skalpując Aleksandra Bublika, co było dopiero jego drugim zwycięstwem w turnieju Wielkiej Czwórki. Poprzednie miało miejsce w 2020 roku na US Open.

Kazach Bublik był 31. rozstawionym w Melbourne i miał bardzo akceptowalną drabinkę aż do trzeciej rundy. Ale po raz kolejny dał o sobie znać jego nieobliczalny charakter. Tenisista, który jest znany ze swojego ekscentrycznego zachowania na korcie, przeszedł tylko pierwszą rundę na głównych turniejach w zeszłym roku - poza Wimbledonem, gdzie dotarł do 1/8 finału.

To właśnie Nagal może mieć już na oku starcie z Chińczykiem Junchengiem Shangiem, który gra w Australii z dziką kartą i jest jednym z sześciu nastolatków w pierwszym Wielkim Szlemie sezonu. Jeśli indyjski tenisista wygra, przedłuży swoją passę zwycięstw do pięciu meczów.

Tu prześledzisz na żywo mecz Nagal-Shang (18 stycznia - 01:00)